Zacznijmy od tego, dlaczego w ogóle Kacper Bieszczad znalazł się w wyjściowym składzie Rakowa Częstochowa. Klub o tym nie poinformował, ale trener Dawid Szwarga w przedmeczowym wywiadzie dla telewizji Canal+ wspomniał, że chodzi o uraz. Nie wiadomo jeszcze jak poważny, natomiast pod znakiem zapytania stoi występ 25-latka w następnej kolejce przeciwko Legii Warszawa.
I trener Szwarga prawdopodobnie jest tym faktem załamany, zwłaszcza po tym, co Bieszczad odstawił w Radomiu.
To był kabaret, ale bardzo wątpliwe, by jakikolwiek kibic Rakowa się uśmiechnął. Raczej załamał, widząc to, co zrobił Bieszczad w końcówce pierwszej połowy.
ZOBACZ WIDEO: Syn Messiego strzelił gola i się zaczęło. To nagranie to hit
Po długim podaniu za linię obrony do piłki wystartował Jardel. Bieszczad przytomnie wybiegł poza pole karne, miał bliżej do futbolówki, ale... po prostu w nią nie trafił. W związku z tym Jardel miał przed sobą pustą bramkę i dopełnił formalności.
Zobacz kuriozalnego gola w meczu Radomiak - Raków:
To był drugi występ Bieszczada w tym sezonie. Poprzednio znalazł się w bramce Rakowa w 3. kolejce przeciwko Warcie Poznań. I wtedy też się nie popisał. Najpierw nie obronił łatwego i lekkiego strzału z 30 metrów, rzucając się jak na kanapę, a przy drugim trafieniu też mógł zrobić więcej.
Zresztą, warto to sobie przypomnieć. Bieszczad nie jest gwarancją spokoju w tyłach.
CZYTAJ TAKŻE:
Prezydent Sosnowca zabrał głos ws. sytuacji Zagłębia. "Najpewniej spadniemy"
Ambitne plany nowego właściciela Arki Gdynia: Ekstraklasa i nowa baza treningowa