Robert Lewandowski zaszedł daleko w piłkarskiej karierze, a wielkim wsparciem zawsze byli dla niego rodzice. Piłkarz FC Barcelony poruszył kwestię rozwoju młodego sportowca w rozmowie z Piotrem Koźmińskim z WP SportoweFakty.
- Ja wiem, że trenerzy mają problem z rodzicami. Jak ja byłem młody, to rodzic też był wielkim problemem. Wielu moich kolegów zniechęciło się do grania poprzez swoich rodziców, którzy krzyczeli na boisku, nie potrafili powstrzymać emocji. Ja miałem akurat tę wartość dodaną, że mój tata był nauczycielem wychowania fizycznego. Nie pamiętam, aby moi rodzice odezwali się w trakcie meczu - przyznał "Lewy".
- Wielu moich kolegów miało rodziców, którzy impulsywnie i emocjonalnie myśleli, bo oczywiście rodzic myśli, że wie, co jest najlepsze dla dziecka, ale na końcu krzywdzili te dzieci i zniechęcali je - stwierdził kapitan reprezentacji Polski.
ZOBACZ WIDEO: "Nie wyobrażam sobie tego". Lewandowski wprost o polskim szkoleniu
Lewandowski nie ma wątpliwości, że bardzo często problemem są rodzice, którzy nie mieli większej styczności ze sportem, w tym przypadku piłką nożną. Zachęca ich, aby zaufali trenerom czy nauczycielom.
- Rodzic nakładający swoje marzenia na dziecko to jest pierwszy krok, aby to dziecko zniechęcić. Ono musi po prostu samemu grać w piłkę, mieć z tego radość. I trener musi być tą osobą, która da narzędzia, aby dziecko się uczyło. Nie rodzic, który myśli, że wie lepiej od trenera czy nauczyciela. Są jednak fachowcy, którzy nie myślą emocjonalnie jak rodzic, ale wiedzą, co może dać wartość dodatnią w przyszłości, dać większe efekty - powiedział 35-latek.
Piotr Koźmiński poruszył również kwestię przyszłości Lewandowskiego. Wielu ludzi uważa, że "Lewy" długo bez piłki nie wytrzyma. Czy widzi siebie np. w roli trenera, w której mógłby wykorzystać swoją wiedzę?
- Wiedzę mam, ale nie chciałbym być trenerem na dzień dzisiejszy. Wiem, jakie to jest ciężkie, jakie to są oczekiwania i tak naprawdę ile pracy trzeba w to włożyć. Może za parę lat [po zakończeniu kariery - przyp. red.] zatęsknię za zapachem szatni i zdecyduję się spróbować swoich sił, ale nie wiem, czy byłbym na to gotowy ze względu na to, że moja kariera to jednak jest poświęcenie, to są wyzwania. Wiem, ile to kosztuje mnie i ludzi wokół mnie, nie mówiąc już o rodzinie - stwierdził.
Dziennikarz WP SportoweFakty zapytał zatem, czy Lewandowski nie chciałby w przyszłości zostać prezesem PZPN? Jakby się czuł podczas służbowych wyjazdów, w których musiałby np. zabiegać o głosy poparcia dla różnych inicjatyw?
- To jest problem, bo ja nie potrafię zabiegać, nie potrafię się prosić. Nie mam tego w planach. Nie wiem, czy bym się nadawał, ciężko mi powiedzieć - wyznał ze śmiechem. - Obiecywanie czegoś. "Wybierzcie mnie, bo ja będę dobry", to nie wiem, czy jest dobrym elementem, w którym bym się odnalazł. Wolę pracować, robić swoje, niż o tym gadać albo próbować kogoś nakłaniać do tego - powiedział napastnik FC Barcelony.
Całą rozmowę zobaczysz poniżej:
Czytaj także: Szczęsny wbił szpilę Lewandowskiemu. "Ile można?"
Czytaj także: Pompowanie balonika zna aż za dobrze. Lewandowski przed Euro zwrócił się do dziennikarzy