W poprzednim sezonie losowanie skojarzyło Real Madryt i Manchester City w półfinale Ligi Mistrzów. Rok później oba zespoły spotykają się już na etapie 1/4 finału.
Pep Guardiola pewnie nie miałby nic przeciwko, gdyby powtórzył się scenariusz sprzed roku. Wtedy w Madrycie było 1:1, ale w rewanżu zdecydowanie lepszy okazał się Manchester City (4:0).
Ale już Carlo Ancelotti z uśmiechem wraca do sezonu 2021/22. Wtedy też oba zespoły zagrały ze sobą w półfinale. Na Etihad Stadium "The Citizens" wygrali 4:3, w Madrycie Real przegrywał 0:1, ale w doliczonym czasie dokonał rzeczy niemożliwej, doprowadził do dogrywki i ostatecznie wjechał do finału, który zresztą również wygrał.
- To historia. Nie traktuję tego w kategoriach rewanżu. To będą kompletnie różne spotkania. My mamy minimalną przewagę, że rewanż zagramy przed własną publicznością, ale najpierw czeka nas mecz w Madrycie. Nie możemy tu przyjechać i tylko kontrolować grę. Trzeba próbować ich zranić - mówił Guardiola na konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO: Jak pracuje się z Probierzem? "Lewy" chwali selekcjonera
Jednocześnie Guardiola próbował zdjąć presję ze swoich zawodników. Stwierdził, że drugi raz z rzędu nie powtórzy się tak gładkie zwycięstwo Manchesteru City.
- To jest prawie niemożliwe. Trudno wygrać z nimi w Lidze Mistrzów, a co dopiero dwa razy z rzędu. Będziemy chcieli zagrać mądrze, a potem przejść do rewanżu u siebie - powiedział.
Manchester City będzie osłabiony. Do Madrytu nie przylecieli Kyle Walker i Nathan Ake. Ponadto Guardiola przyznał, że pod znakiem zapytania stoi występ Josko Gvardiola.
Hiszpan żałuje przede wszystkim nieobecności Walkera, bo jego zdaniem jest to najlepszy piłkarz, by zatrzymać Viniciusa Juniora. - Chciałbym mieć go do dyspozycji, ale co mam zrobić? Mamy wiele kontuzji, musimy znaleźć rozwiązanie - przyznał Guardiola.
Początek meczu Real Madryt - Manchester City we wtorek o godz. 21.
CZYTAJ TAKŻE:
Była 1. minuta. Benzema nawet się nie zawahał [WIDEO]
Wystarczyły trzy słowa. Zatrzęsienie pod postem Lewandowskiego