Takiego obrotu spraw mało kto się spodziewał. Rozczarowująca w tym sezonie FC Barcelona pokonała w Paryżu faworyzowane PSG 3:2 i to Katalończycy są jedną nogą w półfinale Ligi Mistrzów.
Gole dla "Dumy Katalonii" zdobywali Raphinha (dwa), a także Andreas Christensen. Robert Lewandowski zakończył spotkanie bez udziału w bramkach, jednak mimo to jego gra została wysoko oceniona przez ekspertów.
- Na pewno był to bardzo solidny mecz Lewandowskiego. Jego statystyki dotyczące gry w defensywie rzeczywiście były imponujące - ocenia w rozmowie z WP SportoweFakty dziennikarz tygodnika "Piłka Nożna" oraz komentator Canal+ Sport Leszek Orłowski.
ZOBACZ WIDEO: Co dalej ze Szczęsnym? "Lewy" szczerze o jego końcu kariery
Nie zawsze musi to tak wyglądać
Mecz z PSG mógł zaskoczyć wielu kibiców z Polski. Ujrzeliśmy w nim zupełnie nowego Lewandowskiego, który zamiast samemu starać się o bramki, pracował przede wszystkim dla drużyny. Polak znakomicie regulował tempo akcji ofensywnych swojego zespołu, wyciągając przy tym obrońców i robiąc sporo miejsca czy to Yamalowi, czy zdobywcy dwóch bramek - Raphinhi. Czy jednak taka rola to przyszłość Lewandowskiego?
- Myślę, że Xavi będzie szukał różnych rozwiązań na poszczególne mecze w zależności od tego, z kim akurat przyjdzie Barcelonie grać. Robert Lewandowski jest natomiast na tyle doświadczonym i taktycznie wyrafinowanym zawodnikiem, że można mu powierzyć różne role. Raz będzie to rezydowanie w polu karnym i wykańczanie akcji, innym razem szukanie sobie miejsca gdzieś dalej - ocenia Leszek Orłowski.
- Tak naprawdę też Lewandowski poniekąd stanowi sam o sobie na boisku, widząc jak się mecz układa, czego potrzebuje od niego drużyna. Sam, bez ścisłych instrukcji od trenera, potrafi zadecydować, w jaki sposób będzie najbardziej pożyteczny dla zespołu. Myślę więc, że to nie był ostatni mecz, w którym Lewandowski tak zagrał jak z PSG, ale też trudno mi sobie wyobrazić, by zawsze tak to wyglądało - dodaje ekspert.
"Lewy" solidny, ale błyszczeli inni
W internecie nie brakuje jednak bardzo ciepłych opinii pod adresem "Lewego". Kibicie i eksperci są pod wrażeniem tego, jak Polak wywiązywał się z nietypowej dla siebie roli. Z drugiej strony jednak pojawiają się również opinie wytykające fakt, iż ostatecznie nie brał udziału w zdobyciu żadnej z bramek. Jak na to zapatruje się Leszek Orłowski?
- Lewandowski był ważnym elementem swojego zespołu, natomiast na pewno nie był gwiazdą tego spotkania czy też liderem gry Barcelony. Powiedziałbym, że to był bardzo solidny mecz Roberta Lewandowskiego. Jego statystyki dotyczące gry w defensywie rzeczywiście były jednak imponujące. Wykonał mnóstwo skoków pressingowych (33, najwięcej w całym meczu), ciężko pracował dla dobra zespołu, tracił mało piłek - nie było się o co przyczepić - ocenia nasz rozmówca.
- Napastnik nie zawsze strzela gole czy wykonuje jakieś spektakularne asysty. Natomiast jeśli będziemy szukać najlepszych meczów Lewandowskiego w tym sezonie, to wiadomo, że jako że jest środkowym napastnikiem, to będą to takie mecze, w których to on te akcje wykańczał. Najlepszymi graczami Barcelony w meczu z PSG byli jednak wszyscy czterej obrońcy, Raphinha oraz Pedri, który dał znakomitą zmianę - dodaje Orłowski.
Sky is the limit
Obecny sezon nie był najłatwiejszy dla FC Barcelony. Słaba forma zespołu doprowadziła do tego, że w styczniu decyzję o opuszczeniu klubu po sezonie ogłosił Xavi. Wydawało się, że obecny sezon spisany jest już na straty. Katalończycy już w ćwierćfinale pożegnali się z Pucharem Króla, natomiast w lidze dogonienie Realu graniczy z cudem.
Ostatnią nadzieją na uratowanie sezonu była Liga Mistrzów, jednak trudno było być optymistą mając na uwadze formę ekipy Xaviego. W ostatnich tygodniach jednak coś wyraźnie drgnęło, a mecz z PSG pokazał, że nie należy w pełni przekreślać Katalończyków. Gdzie zatem znajduje się dziś sufit Barcy?
- Barcelona miała przede wszystkim dosyć dobre losowanie, patrząc z obecnej perspektywy. Bo skoro PSG zostało ograne na wyjeździe, to nie ma powodu, by czarno widzieć szanse Barcelony przed rewanżem. W półfinale czekać będzie natomiast wygrany pary Atletico - Borussia, a to są jednak drużyny walczące tylko 4. miejsca w swoich ligach, więc jak najbardziej do ogrania. Finał to z kolei tylko jeden mecz, a hiszpańskie drużyny bardzo dawno nie przegrały żadnego finału Ligi Mistrzów nawet będąc słabsze, więc przy założeniu, że w tym finale Barcelona zmierzy się z Manchesterem City, choć ja wierzę, że Real Madryt jednak zdoła się do niego dostać, to też Barcelona nie będzie bez szans - prognozuje Leszek Orłowski.
- Wiadomo, to nie jest największa Barcelona w historii, aczkolwiek zgadzam się z Alfredo Relano z madryckiego "ASa", który napisał, że był to najlepszy mecz Barcelony za kadencji Xaviego. Oczywiście można tu wspominać chociażby o laniu, jakie zafundowała Realowi Madryt w poprzednim sezonie, ale na pewno pod wieloma względami był to bardzo dobry mecz. Tak więc ten sufit Barcelony wisi na tyle wysoko, że może na spokojnie nawet te rozgrywki wygrać - dodaje nasz rozmówca.
By jednak myśleć o triumfie w Champions League, Barca najpierw musi postawić kropkę nad "i" w dwumeczu z PSG. Rewanżowe spotkanie obu drużyn odbędzie się 16 kwietnia o godzinie 21:00.
Czytaj także:
- Jest decyzja sądu ws. Neymara
- Odmówili wywiadów jednej stacji