Polka może przebić nawet Lewandowskiego

Getty Images /  Mateusz Slodkowski / Na zdjęciu: Ewa Pajor
Getty Images / Mateusz Slodkowski / Na zdjęciu: Ewa Pajor

To może być transfer, który wstrząśnie kobiecą piłką nożną. Dość powiedzieć, że takiej kwoty nie zapłacono w niej nigdy wcześniej. Ze sportowego punktu widzenia natomiast, transfer do Barcelony może doprowadzić Ewę Pajor nawet do Złotej Piłki.

W tym artykule dowiesz się o:

Dla Ewy Pajor, przynajmniej w kontekście futbolu, niemożliwe nie istnieje. Polka, która wkrótce ma stać się bohaterką najdroższego transferu w historii kobiecej piłki nożnej, od najmłodszych lat przełamywała w swojej dyscyplinie bariery.

Transfer do Barcelony może natomiast sprawić, że po latach wdrapie się na sam szczyt piłkarskiego Olimpu, tam, gdzie dotrzeć nie udało się nawet Robertowi Lewandowskiemu - po Złotą Piłkę.

Polka wśród gwiazd

- Według moich źródeł nic nie jest jeszcze podpisane, ale transfer jest praktycznie przesądzony. Jego prawdopodobieństwo oceniam na 95 procent. To się po prostu wydarzy. Porozumienie między Barceloną a Ewą już jest. I teraz tak: jeśli faktycznie Barcelona będzie musiała zapłacić klauzulę odejścia, będzie to oznaczało transferowy rekord w piłce kobiecej - w ten sposób sytuację Ewy Pajor, w wywiadzie z WP SportoweFakty, tłumaczyła hiszpańska ekspertka piłki kobiecej, Maria Tikas (całość TUTAJ)

ZOBACZ WIDEO: Co dalej ze Szczęsnym? "Lewy" szczerze o jego końcu kariery

Jak dotąd najdroższą piłkarką świata była Mayra Ramirez. 25-latka na początku roku przeniosła się z Levante do Chelsea za 450 tysięcy euro. Pajor to jednak dużo bardziej uznana zawodniczka. 9 lat spędzonych w Wolfsburgu, z którym m.in. występowała w finale Ligi Mistrzów sprawiły, że dziś Polkę w swoich szeregach z otwartymi ramionami powitałaby w zasadzie każda drużyna na świecie.

Wybór urodzonej w Uniejowie piłkarki padł jednak na Barcelonę, gdzie będzie miała okazję spotkać się m.in. z triumfatorkami trzech ostatnich edycji kobiecej Złotej Piłki - Aitaną Bonmati i Alexią Putellas. I od samego początku zasiada z nimi do "jednego stolika".

- Pajor będzie ścisłą czołówką jeżeli chodzi o płace. Teraz Alexia Putellas ma na stole ofertę przedłużenia umowy z Barceloną z pensją 600 tysięcy euro rocznie. To pokazuje, że zarobki Pajor [mówi sie o 500 tys euro, przyp. red.], byłyby na poziomie top w klubie - tłumaczy Tikas.

Zdobyć upragniony puchar 

Dla Ewy Pajor pisanie historii w swojej dyscyplinie to już w zasadzie codzienność. Od samego początku była jednak nastawiona na sukces. Już jako 12-latka przeniosła się wraz z rok starszą siostrą do konińskiego internatu, by móc rozwijać swoje umiejętności w miejscowym Medyku.

Ta decyzja jednak szybko się odpłaciła. Pajor została najmłodszą debiutantką w historii kobiecej Ekstraligi. Medyk musiał występować o specjalną zgodę od PZPN-u, by 15-latka mogła występować w ligowych meczach. Ta jednak z miejsca stała się ważną postacią zespołu.

I podczas gdy w normalnych warunkach tak młodzi zawodnicy są stopniowo wprowadzani do drużyny, Pajor od razu wzięła się do roboty. W 3 lata rozegrała 60 meczów, zdobywając w nich 64 bramki. Bardzo szybko okazało się, że Konin będzie dla niej za ciasny. W ten sposób, już w wieku 19 lat przeniosła się do czołowej niemieckiej ekipy - VfL Wolfsburg.

W Niemczech co prawda potrzebowała nieco więcej czasu, a adaptacja do nowych warunków tym razem przebiegała stopniowo, jednak ostatecznie po raz kolejny udowodniła swój ogromny potencjał. Z Wolfsburgiem seryjnie sięgała po mistrzostwo oraz puchar Niemiec, biła się o najwyższe laury w Lidze Mistrzów, zostając nawet jej królową strzelców w sezonie 2022/2023.

Teraz przed Polką kolejny krok. Dołącza do ekipy, która wygrała 2 z 3 ostatnich Lig Mistrzyń (raz przegrała w finale). To właśnie Barcelona pozbawiła Pajor triumfu przed rokiem. Wówczas, choć Wolfsburg prowadził już 2:0 po pierwszej połowie (pierwszą bramkę zdobyła Pajor), to ostatecznie Katalonki zdołały odwrócić losy meczu wygrywając 3:2.

- Po finale było ciężko. Długo nie umiałam docenić tego wyniku. Dopiero po kilku dniach refleksji doszło do mnie, że dane było mi dwa razy zagrać w finale najważniejszych klubowych rozgrywek. I że to coś niesamowitego. Dziś jestem wdzięczna, że mogłam to przeżyć. I mam nadzieję, że to nie koniec. Wrócę i w końcu zdobędę to trofeum - komentowała Pajor w rozmowie z TVP Sport.

Teraz będzie miała okazję powrócić z, prawdopodobnie, najmocniejszą ekipą w kobiecym futbolu. Wydaje się, że kolejne trofea w tym przypadku są zatem tylko kwestią czasu.

Czytaj także: 
Jest decyzja sądu ws. Neymara
Odmówili wywiadów jednej stacji

Źródło artykułu: WP SportoweFakty