Goncalo Feio skomentował debiut. "To będzie nasze DNA"

PAP / Waldemar Deska / Goncalo Feio i Dawid Szwarga przed meczem w PKO Ekstraklasie
PAP / Waldemar Deska / Goncalo Feio i Dawid Szwarga przed meczem w PKO Ekstraklasie

Trenerzy Legii Warszawa i Rakowa Częstochowa komplementowali swoje zespoły po zremisowanym 1:1 hicie PKO Ekstraklasy. Najmniej zadowoleni byli z wyniku, który nie przybliża zdecydowanie do europejskich pucharów.

Legia Warszawa rozegrała pierwszy mecz pod wodzą Goncalo Feio, który zastąpił na stanowisku Kostę Runjaicia. Portugalczyk nie miał dużo czasu na przygotowanie zespołu przed debiutem w PKO Ekstraklasie. Zanosiło się jednak długo na zdobycie kompletu punktów na stadionie w Częstochowie. Legia prowadziła od 17. do 82. minuty dzięki strzałowi Tomasa Pekharta z wrzutki Radovana Pankova.

- Byłem świadomy, jaki klub reprezentuję, więc żaden inny wynik niż zwycięstwo nie może powodować u mnie zadowolenia. Wierzę w zwycięstwo w każdych okolicznościach. Z drugiej strony, Raków u siebie nie przegrywa i wiedziałem, że będzie wymagającym przeciwnikiem - mówi Goncalo Feio na konferencji prasowej.

- Raków miał dłużej piłkę i był bliżej naszej bramki niż my bramki Rakowa. Nie było jednak wielu sytuacji podbramkowych. Prosiłem o poświęcenie, solidarność. Uważam, że drużyna poświęciła się dla klubu i to będzie nasze DNA. Po trzech dniach pracy jestem zadowolony z odpowiedzi drużyny, niezadowolony z wyniku. Pozostało nam pracować, żeby za tydzień wygrać. Na razie nie mieliśmy dużo czasu - dodaje Portugalczyk.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!

- Debiut w Legii był dla mnie wyjątkowym dniem. Cenię również Raków, w którym spędziłem 2,5 roku i byłem częścią zdobywania pierwszych trofeów w historii klubu. Czułem ekscytację pierwszym meczem, a po jego zakończeniu czułem rozczarowanie. Nie uznaję żadnego innego wyniku niż zwycięstwo, tak jak Legia. W Legii "musimy wygrać lub musimy wygrać". Tak było i będzie zawsze - zaznacza Goncalo Feio.

Raków Częstochowa wyszarpnął punkt w końcówce podstawowego czasu. Bramka na 1:1 padła w 82. minucie za sprawą strzału Antego Crnaca, który wykorzystał dośrodkowanie Frana Tudora. Dawid Szwarga odniósł się na konferencji prasowej nie tylko do gry mistrza Polski, ale również do jednej z decyzji sędziego Piotra Lasyka i jego pomocników na VAR-ze.

- W pierwszej połowie spotkanie było zamknięte z obu stron. Oba zespoły były zdyscyplinowane taktycznie, dobre w obronie i w pressingu. Nie było wielu dogodnych sytuacji podbramkowych. Druga połowa była już bardzo dobra, energiczna. W niej zepchnęliśmy nisko przeciwnika. Zabrakło "kropki nad i" w postaci drugiego gola. Generalnie jednak oceniam mecz pozytywnie - opowiada Dawid Szwarga.

- Jestem trenerem Rakowa od 10 miesięcy i po raz pierwszy jestem zmuszony do skomentowania pracy sędziego. W 35. minucie należał nam się rzut karny, ponieważ zawodnik został kopnięty w nogę. Nie rozumiem, dlaczego ta sytuacja nie była VAR-owana. To oznacza, że ktoś nie wykonał swojej pracy, ponieważ gra została wznowiona po zaledwie kilku sekundach - zwraca uwagę trener Rakowa na kolizję Jeana Carlosa Silvy z Rafałem Augustyniakiem.

Czytaj także: Minęło 18 lat. Majdan dostał 48 godzin. "Inaczej go zabijemy"
Czytaj także: Wisła Kraków wzmacnia skrzydła. Doświadczony Albańczyk ma pomóc w awansie

Źródło artykułu: WP SportoweFakty