Bayern Monachium po utracie panowania w Bundeslidze na rzecz Bayeru Leverkusen mógł całkowicie skupić się na jedynych rozgrywkach, w których pozostała szansa na końcowy triumf. Bawarczycy przed tygodniem znaleźli się w dogodnej sytuacji, bo remis 2:2 w Londynie dawał więcej pewności w rewanżu na własnym stadionie.
Arsenal z tyłu głowy miał weekendową porażkę z Aston Villą, która utrudniła podopiecznym Mikela Artety walkę o ligowy tytuł i pozwoliła Manchesterowi City usiąść w fotelu lidera. Mimo to hiszpański szkoleniowiec posłał do gry najlepszą możliwą jedenastkę. Na ławce mecz rozpoczął Jakub Kiwior, który nieco stracił w oczach swojego trenera i w poprzednim spotkaniu z Bayernem został zdjęty z boiska już po przerwie.
Pierwsze minuty spotkania należały do gospodarzy, a dwukrotnie szansę do oddania strzału miał Harry Kane. Anglik może pochwalić się fantastycznym bilansem meczów przeciwko Arsenalowi. Przed rozpoczęciem pojedynku na Allianz Arenie w Monachium, napastnik Bawarczyków miał na swoim koncie 20 spotkań, w których aż 15-krotnie pokonywał bramkarza Kanonierów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Prawdziwie mistrzowska feta. Nigdy tego nie zapomną
Po drugiej stronie boiska od początku spotkania nieźle poczynał sobie Gabriel Martinelli. Brazylijczyk popisywał się udanym dryblingiem i szybkością, ale w końcowej fazie ataku dawał się łatwo powstrzymywać rywalom. Na pierwszy mocny akcent ofensywny trzeba było poczekać do 24. minuty, gdy groźnie na bramkę Arsenalu uderzał Jamal Musiala.
W odpowiedzi obiecujący strzał w kierunku lewego słupka oddał Martin Odegaard, ale to uderzenie kapitana Kanonierów zdołał zatrzymać Manuel Neuer, dla którego było to już 138. spotkanie w Lidze Mistrzów. 38-letni golkiper Bayernu zaledwie kilkadziesiąt sekund później świetnie obronił też strzał Gabriela Martinelliego.
Do przerwy żadna ze stron nie stworzyła sobie więcej konkretnych sytuacji, a statystyki wskazywały na remis z niewielką przewagą wykreowanych okazji po stronie gości. Po powrocie z szatni obaj trenerzy nie zdecydowali się na zmiany, chcąc kontynuować grę z pierwszej odsłony tego meczu.
Tuż po rozpoczęciu drugiej połowy Kanonierzy mieli sporo szczęścia, gdy po dośrodkowaniu Kimmicha najwyżej do piłki wyskoczył Leon Goretzka, a jego uderzenie trafiło w poprzeczkę. Tak mocny początek kolejnych 45 minut gry szybko przerodził się jednak w dość ociężałą grę w środku pola, gdzie dominowała raczej ostra rywalizacja o piłkę.
Gdy nic nie zapowiadało, że piłka znajdzie drogę do bramki któregoś z golkiperów, Davida Rayę zaskoczył Joshua Kimmich. Najpierw piłkę poza polem karnym zebrał Raphael Guerreiro, który dostrzegł wbiegającego z głębi pola prawego obrońcę Bayernu. 29-latek wyskoczył do dośrodkowania i kontrującym uderzeniem głową pokonał bezradnego bramkarza Arsenalu.
Mimo zmian wprowadzonych przez Mikela Artetę, trudno było szukać jakichkolwiek pozytywów w grze przyjezdnych, którzy dość szybko po straconej bramce oddali inicjatywę Bayernowi Monachium. W końcówce spotkania w doskonałej okazji znalazł się Gabriel Jesus, który wyszedł sam na sam z Manuelem Neuerem, ale włożył zbyt dużo siły w swoje uderzenie i przeniósł piłkę nad poprzeczką.
Bayern skutecznie uszczelnił defensywę w ostatnich minutach, co sprawiło, że goście nie znaleźli żadnego pomysłu, by zaskoczyć Bawarczyków. Drużyna Thomasa Tuchela dzięki wygranej dołączyła do grona półfinalistów i pozostaje w walce o końcowy triumf w Lidze Mistrzów. Cały mecz na ławce rezerwowych przesiedział Jakub Kiwior.
Bayern Monachium - Arsenal FC 1:0 (0:0), 3:2 w dwumeczu
1:0 - Joshua Kimmich 63'
Bayern: Manuel Neuer - Joshua Kimmich, Mathijs De Ligt, Eric Dier, Noussair Mazraoui (75. Kim Min-Jae) - Konrad Laimer, Leon Goretzka - Leroy Sane (89. Dayot Upamecano), Jamal Musiala, Raphael Guerreiro - Harry Kane.
Arsenal: David Raya - Ben White, Gabriel Magalhaes, William Saliba, Takehiro Tomiyasu (86. Eddie Nketiah) - Declan Rice, Jorginho (67. Gabriel Jesus), Martin Odegaard - Bukayo Saka, Kai Havertz, Gabriel Martinelli (67. Leandro Trossard).
Żółte kartki: Laimer, Kimmich (Bayern) - White, Jesus (Arsenal)
Sędzia: Danny Makkelie (Holandia)
Czytaj też:
Głos z Hiszpanii: Przejście Polki do Barcelony to historyczne wydarzenie
Ależ pech gwiazdora Lechii. Wrócił po pół roku i musiał przejść kolejny zabieg