Matty Cash ratownikiem Aston Villi. Dwie dogrywki i rzuty karne w LKE

Materiały prasowe / Aston Villa / Na zdjęciu: Matty Cash w czasie treningu Aston Villi
Materiały prasowe / Aston Villa / Na zdjęciu: Matty Cash w czasie treningu Aston Villi

Aston Villa okazała się lepsza niż Lille OSC w serii rzutów karnych. Nie byłoby jej, gdyby nie gol Matty'ego Casha. W półfinale Ligi Konferencji Europy nie zabraknie finalistki poprzedniej edycji ACF Fiorentiny.

Matty Cash rozpoczął mecz w podstawowym składzie Aston Villi. W jedenastce Unaia Emery'ego znalazł się po raz pierwszy od nieszczęśliwego zgrupowania reprezentacji Polski, w czasie którego doznał kontuzji. Następnie pauzował, a Aston Villa musiała radzić sobie bez niego. Dopiero w poprzednim, wygranym 2:0 meczu Premier League z Arsenalem kadrowicz Michała Probierza powrócił na ławkę rezerwowych. Szykował się do występu w czwartek.

Aston Villa wybrała się w stosunkowo krótką podróż do Lille z zaliczką 2:1 z Birmingham. Gospodarzom rewanżu wystarczył niespełna kwadrans na odrobienie strat. Status quo w dwumeczu zrobił się za sprawą strzału Yusufa Yaziciego, który wykorzystał dogranie Gabriela Gudmundssona.

Bramka na 2:0 Benjamina Andre w 67. minucie oznaczała, że bliżej awansu znaleźli się piłkarze z Lille, a przedstawicielowi Premier League pozostało mniej niż pół godziny na ratowanie się przed odpadnięciem z europejskiego pucharu. Unai Emery już w pierwszej połowie zaczął przeprowadzać ofensywne zmiany, ale żadna z nich nie doprowadziła do strzelenia gola.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!

Ratownikiem Aston Villi okazał się Matty Cash, który rzutem na taśmę, w 87. minucie, strzelił gola na 1:2. Była to bramka na miarę dogrywki. Matty Cash wykorzystał po prostu beznadziejne zachowanie golkipera Lille, który zderzył się z własnym obrońcą na przedpolu i jeszcze wypuścił piłkę z dłoni. Uderzenie z 18. metra poleciało do odsłoniętej bramki.

O awansie do półfinału zdecydował ostatecznie konkurs rzutów karnych. Aston Villa okazała się o jeden strzał lepsza niż Lille. W piątej serii Douglas Luiz zdobył zaliczkę 4:3 dla zespołu z Anglii, a po chwili Benjamin Andre zmarnował jedenastkę.

Pierwsza konfrontacja ACF Fiorentiny z Viktorią Pilzno zakończyła się remisem 0:0. Piłkarze z Włoch oraz Czech wyłamali się z bramkostrzelnego grania w ćwierćfinałach europejskich pucharów. W rewanżu Viola dysponowała atutem własnego boiska, chociaż akurat w poprzednim sezonie zagrała w ćwierćfinale Ligi Konferencji Europy lepiej na wyjeździe niż u siebie. Przeciwnikiem był wtedy Lech Poznań.

Drugi mecz przebiegał podobnie, a przede wszystkim również w nim brakowało gola. Od 67. minuty Fiorentinie było teoretycznie łatwiej o awans, ponieważ Cadu zobaczył czerwoną kartkę za nadepnięcie na łydkę przeciwnika. Od tego momentu włoski zespół grał w jedenastu przeciwko dziesięciu zawodnikom Viktorii i w tych okolicznościach, na początku dogrywki, Nicolas Gonzalez strzelił gola na 1:0 dla Violi. Zrobił to po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. Bramkę na 2:0 dorzucił Cristiano Biraghi z kontrataku.

Ćwierćfinały Ligi Konferencji Europy:

Lille OSC - Aston Villa 2:1 k. 3:4 (1:0, 2:1, 2:1)
1:0 - Yusuf Yazici 15'
2:0 - Benjamin Andre 67'
2:1 - Matty Cash 87'

Pierwszy mecz: 1:2. Awans: Aston Villa

ACF Fiorentina - Viktoria Pilzno 2:0 pd. (0:0, 0:0, 1:0)
1:0 - Nicolas Gonzalez 92'
2:0 - Cristiano Biraghi 108'

Pierwszy mecz: 0:0. Awans: ACF Fiorentina

Czytaj także: UEFA wymierzyła kary gigantom. Największa dla PSG
Czytaj także: Reforma Ligi Mistrzów. UEFA uzgodniła detale

Komentarze (0)