Kamil Górniak: Jak ocenisz rundę w wykonaniu Wisły Płock?
Kamil Gęśla: Zaczynając od pierwszego meczu to nic nie wskazywało na to, że będziemy tak nisko w tabeli. W pewnym momencie byliśmy nawet wysoko w czubie, lecz było to jedynie przez moment. Następnie przyszła bessa naszej drużyny i pokazaliśmy przez 10 spotkań jak nie powinno się grać w piłkę. Co najgorsze - nic nie wskazywało na to, że miało się polepszyć. Dopiero ostatnie pojedynki pokazały to, jak powinniśmy się poruszać po boisku i efekty było widać w potyczkach ze Zniczem Pruszków i Górnikiem Zabrze. Jeśli chodzi o ocenę to powiem krótko, że w rundzie jesiennej zaprezentowaliśmy się słabo, poniżej oczekiwań całego sztabu szkoleniowego, jak i całej drużyny.
Miejsce w ligowej tabeli jest chyba poniżej możliwości i oczekiwań?
- Zgadza się, że ta runda była nieudana. Przed sezonem mówiło się nawet, że jeśli wygramy kilka meczów z rzędu to będziemy bić się o awans do ekstraklasy. Jednak wyszło trochę inaczej. W tej chwili musimy uciekać ze strefy spadkowej, ponieważ konkurenci łapią punkty i oddalają się w górę tabeli.
Początek był dobry, potem nastąpił kryzys i dopiero na ostatnie mecze zerwaliście się do gry. Dlaczego tak było?
- Cały czas zadawaliśmy sobie to pytanie. W pewnym momencie wpadliśmy w marazm i ciężko było z niego wyjść. Było wiele gier, gdzie zaczynaliśmy od wyniku 1:0, lecz zawsze w tej rundzie brakowało nam koncentracji, być może i sil. Te mecze kończyły się przegranymi. Końcówka rundy była udana, zaczęła się lepsza gra co wpłynęło na wyniki. Szkoda, że nie zostało jeszcze kilku konfrontacji, bowiem forma przyszła akurat w listopadzie.
W Płocku cały czas są konflikty wewnętrzne. To chyba was nie mobilizuje. Kibice wam nie pomagają.
- Zależy co nazywamy konfliktami wewnętrznymi. Jeśli chodzi o sytuacje w klubie z prezesem i sponsorami to absolutnie nigdy nie miało to miejsca. Przez pewien okres nie mogliśmy się dogadać z kibicami, im chodziło o nasza słabą grę, a nam o kibicowanie i wspieranie w tych złych momentach. Na szczęście wszystko się uspokoiło i nasze relacje uważam za dobre.
Cel był zupełnie inny. Miała być walka o awans, a będzie o utrzymanie. I tak już od paru sezonów. Dlaczego tak jest?
- Jestem w tym klubie drugi rok i o walce o awans mówiono dopiero w tym sezonie. Plany były, ale realizacja ich nie wyszła. Chcieliśmy walczyć o najwyższe cele, ponieważ cała otoczka wokół klubu była dobra, więc dlaczego nie można byłoby zrobić awansu? Przeliczyliśmy się z tym wszystkim i teraz naszym celem niestety jest wydostanie się ze strefy spadkowej.
W trakcie sezonu nastąpiła zmiana trenera. Nie przyniosła ona spodziewanych rezultatów. Dlaczego?
- Debiut trenera był nieudany, bowiem zaczął od porażki. Następne mecze wyglądały dużo lepiej, nasze jednostki treningowe zostały zmienione, wprowadzono więcej siły i techniki, a także większą uwagę poświeciliśmy taktyce. Na efekty musieliśmy czekać do listopada, kiedy zaczęła się nasza dobra gra taktyczna. Uważam, że zmiana trenera przyniosła dużą poprawę w grze taktycznej.
Czy w Płocku pojawiły się jakieś problemy finansowe?
- Nie słyszałem nic o problemach finansowych w klubie.
Trzy zwycięstwa w lidze, to chyba nie najlepszy wynik.
- Trzy zwycięstwa to mizerny wynik. Jakby przed sezonem ktoś mi powiedział, że wygramy z kilkunastu spotkań zaledwie trzy, to szczerze mówiąc nie uwierzyłbym. Wiadomo w tym sporcie dzieją się rożne rzeczy, nikt nie jest pewien swego bytu w tej lidze. W każdym spotkaniu gra się o życie i nawet taka marka jak Wisła Płock ma również problemy.
Czy uważasz, że letnie transfery do Wisły wypaliły? Patrząc po wynikach chyba nie do końca to były dobre ruchy.
- Stawiasz mnie przed ciężkim pytaniem. Uważam, że to były dobre ruchy bowiem każdy mówił, że jeśli chodzi o skład to zaraz po Widzewie i Górniku jesteśmy my. Także sądzę, iż były one trafne. Jedynie można się przyczepić do wyników. Wiadomo, że jeżeli one są słabe to winę zrzuca się miedzy innymi na transfery zrobione przed rundą. Także jeśli wyniki będą dobre, zdanie o tych transferach zmieni się.