"Tak nie może grać lider". Lechia Gdańsk sprowadzona na ziemię w Rzeszowie

Materiały prasowe / Grzegorz Radtke / Lechia Gdańsk / Na zdjęciu: Lechia Gdańsk rozegrała w Rzeszowie jeden z najsłabszych meczów w tym sezonie
Materiały prasowe / Grzegorz Radtke / Lechia Gdańsk / Na zdjęciu: Lechia Gdańsk rozegrała w Rzeszowie jeden z najsłabszych meczów w tym sezonie

Lechia Gdańsk zasłużenie przegrała ze Stalą Rzeszów 2:4. Drużyna zaprezentowała się fatalnie w każdym aspekcie gry, ale wciąż jest na pierwszym miejscu w Fortuna I lidze. - Nie przystoi nam przegrywać w takim stylu - powiedział Szymon Grabowski.

Co prawda przegrana ze Stalą Rzeszów nic nie zmienia w sytuacji Lechii Gdańsk, bo w poprzednich meczach udało się wypracować na tyle dużą przewagę, że jedna wpadka była wkalkulowana. Natomiast trener Szymon Grabowski, jak i piłkarze nie wychodzili ze stadionu z uśmiechami na twarzy.

Nie przystoi, by lider rozgrywek przegrywał w taki sposób. Wstyd, żenada, kompromitacja. A przecież klub zadbał o to, by piłkarze byli jak najlepiej przygotowani (Lechia w obie strony leciała samolotem, więc uniknęła wielogodzinnej podróży). Na boisku Stal była jednak zdecydowanie lepsza i w pełni zasłużenie zgarnęła komplet punktów.

- Nie powiem, że zostaliśmy mocno sprowadzeni na ziemię, ale dostaliśmy mocnego gonga i wszyscy go odczuliśmy, zaczynając ode mnie, na zawodnikach kończąc. Stal była od nas lepsza, szybsza, bardziej zdecydowana, bardziej konkretna, momentami bardziej chciał wchodzić w pojedynki, a to było naszym zadaniem. Duże zadanie dla mnie i sztabu, musimy wyciągnąć wnioski i znaleźć przyczyny tej przegranej. Nie przystoi nam przegrywać w takim stylu - mówił trener Grabowski na konferencji prasowej.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wyjątkowa impreza u Beckhamów. Wideo trafiło do sieci

Gdańszczanie grali beznadziejnie w każdej formacji. Nie pomógł bramkarz, obrona (w całości) odstawiła mało śmieszny dla kibiców Lechii kabaret, pomoc nie brała na siebie odpowiedzialności, a napastnik (Tomas Bobcek) był osamotniony z przodu i po raz kolejny nieskuteczni. Dopiero rezerwowy Łukasz Zjawiński był w stanie strzelić dwa gole (oba z rzutów karnych).

- Raz, że były dziury, a po drugie nasze reakcje były spóźnione [...] Na pewno nie przystoi nam tak grać. Teraz wiemy, jak czuły się zespoły, które od nas dostawały tak pokaźną liczbę goli. Straciliśmy kuriozalne bramki, w dużej mierze pomogliśmy przeciwnikowi w oddaniu uderzenia - komentował szkoleniowiec Lechii.

Z kolei dla Grabowskiego była to kolejna niezbyt udana wyprawa do rodzinnego Rzeszowa. Jesienią Lechia zagrała równie słabo i przegrała z Resovią, a teraz dostała mocny oklep od Stali, w barwach której zagrało aż sześciu młodzieżowców w wyjściowym składzie. W tym 18-letni bramkarz Jakub Raciniewski. Był to dla niego absolutny debiut w profesjonalnej piłce i chyba sam nie spodziewał się, że będzie miał aż tak mało pracy.

Wspomniany już Bobcek miał dwie świetne sytuacje. W pierwszej połowie jego potężne uderzenie obronił Raciniewski (a w zasadzie został trafiony), w drugiej zaś Stal uratowała poprzeczka. To mogło odmienić losy rywalizacji, bo byłby to gol na 3:2.

- Nie jestem zadowolony ze swojego występu - powiedział Bobcek. - Jesteśmy liderem i nie możemy prezentować się na boisku w taki sposób. Chcemy grać jak lider. Po meczu w szatni było i nerwowo i spokojnie. Stało się, teraz już nic nie zrobimy. Dostaliśmy gonga, ale to nie może nas załamać. Myślę, że to był jedynie wypadek przy pracy i kolejny mecz będzie wyglądał zupełnie inaczej - przyznał napastnik Lechii.

z Rzeszowa Tomasz Galiński, WP SportoweFakty

Komentarze (2)
avatar
Kasia Kowol
28.04.2024
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Najważniejsze, aby wyciągnąć konsekwencje, jeśli gra nie szła tak, jak powinna :) 
avatar
Bosman47Gd
28.04.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz