Faza grupowa Ligi Mistrzów rozpoczęła się we wrześniu. Po raz ostatni w tej formule została wyłoniona najlepsza szesnastka europejskiego pucharu. Już wiosną nabierał on rumieńców w fazie pucharowej, a ćwierćfinałowe dwumecze dostarczyły ogromnych wrażeń kibicom. Stało się w nich jasne, że Manchester City nie obroni zdobytego w poprzednim sezonie trofeum. Został zdetronizowany przez Real Madryt, który wyrósł od razu na głównego kandydata do wygrania Ligi Mistrzów. W najbliższym dwumeczu postara się go poskromić Bayern Monachium, a w ewentualnym finale Paris Saint-Germain lub Borussia Dortmund.
Bayernowi niewiele w tym sezonie wychodzi. Liga Mistrzów stała się frontem, na którym może odkupić winy z rozgrywek w Niemczech. Bayern żegnał się z Pucharem Niemiec w kompromitujących okolicznościach, po czym po latach panowania musiał pogodzić się z oddaniem mistrzostwa Niemiec piłkarzom Bayeru 04 Leverkusen. Jeżeli odpadnie również z Ligi Mistrzów, zakończy sezon bez trofeum. Nic nie uchroni Thomasa Tuchela przed krytyką w Monachium.
Do półfinału przystąpią dwa z trzech najbardziej utytułowanych klubów w historii Ligi Mistrzów. Real jest niezagrożony na pierwszym miejscu w rankingu historycznym z 17 finałami za sobą i 14 zakończonymi zwycięstwem. Bayern, po sześciu wygranych oraz pięciu przegranych finałach, ustępuje jeszcze tylko AC Milanowi. Jeżeli to on podniesie trofeum na Wembley, wyprzedzi w klasyfikacji Rossonerich i będzie mieć przed sobą tylko Real.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gola zapamięta do końca życia. Co tam się stało?!
- Wszyscy oczekują świetnego meczu, jesteśmy nim podekscytowani - mówi Thomas Tuchel na konferencji prasowej. - Będziemy potrzebować nie tylko dobrej taktyki, ale również trochę szczęścia. Do zwycięstwa niezbędna jest równowaga między fragmentami gry, na które mamy gotowe rozwiązania i takimi, w której piłkarze dostaną swobodę. W Bayernie nie brakuje pewności siebie, żeby awansować do finału i dodatkowo wygrać go - zapewnia Tuchel.
Bayern jest w półfinale Ligi Mistrzów po raz pierwszy od ery Roberta Lewandowskiego w jego barwach. Thomas Mueller zaapelował do kibiców o odpowiednią oprawę nadchodzącego, piłkarskiego święta - wszystkie osoby wspierające gospodarzy z trybun mają przyjść na stadion w czerwonych koszulkach. Bawarczycy podejmą Real po raz pierwszy od 2018 roku, a spróbują wygrać z nim domowy mecz Ligi Mistrzów po raz pierwszy od 2012 roku. Wtedy bramki na wagę zwycięstwa 2:1 zdobywali jeszcze Franck Ribery oraz Mario Gomez.
Dużo argumentów przed rozpoczęciem dwumeczu przemawia za Realem. Po wspomnianym już wyeliminowaniu Manchesteru City z Ligi Mistrzów, zwyciężył jeszcze z FC Barceloną w El Clasico. Niepokonana od stycznia drużyna Carlo Ancelottego ma praktycznie w kieszeni odzyskanie mistrzostwa Hiszpanii, stąd dużo spokoju przed przylotem do Monachium.
- Nie jest tak, że Real i Bayern utożsamiają się tylko z jedną, konkretną filozofią. Możemy grać w różny sposób. Na pewno Bayern ma mocne strony - jakość poszczególnych zawodników, fazy przejściowe, szybkość grania. Trener może zaproponować piłkarzom pewną strategię na mecz i przekonać ich do niej, ale ostatecznie to zawodnicy zdecydują na bazie ich jakości i zaangażowania - mówi na konferencji prasowej Ancelotti.
Półfinał Ligi Mistrzów:
Bayern Monachium - Real Madryt / wt. 30.04.2024 godz. 21:00
Czytaj także: UEFA wymierzyła kary gigantom. Największa dla PSG
Czytaj także: Reforma Ligi Mistrzów. UEFA uzgodniła detale