To był hit 34. kolejki La Ligi. Girona FC pokonała na swoim terenie FC Barcelonę 4:2 i to pierwszy z tych zespołów awansował na drugie miejsce w tabeli. Mistrzostwo kraju zapewnił już sobie Real Madryt, ale za plecami Królewskich toczyć się będzie zacięta walka o drugą lokatę.
Da ona nie tylko prestiżowy tytuł wicemistrza Hiszpanii, ale także zagwarantuje udział w turnieju finałowym Superpucharu Hiszpanii. A to dodatkowe pieniądze do klubowego budżetu. A przecież w FC Barcelonie każde pieniądze są na wagę złota.
Nie jest tajemnicą, że Barca zmaga się z dużymi trudnościami finansowymi. Czasy, gdy Blaugrana była krezusem finansowym już minęły. Teraz klub ledwo wiąże koniec z końcem, a pomagają w tym kolejne "dźwignie finansowe". Mimo tego Barcelona nie może sobie pozwolić na hitowe wzmocnienia.
ZOBACZ WIDEO: Kwiatkowski ostro o kadrze Santosa. "Piłkarze nie wiedzieli, o co mu chodzi"
Porażka z Gironą może bardzo drogo kosztować podopiecznych Xaviego. Jeśli FC Barcelona nie zagra o Superpuchar Hiszpanii, to straci 6 milionów euro. To kwota minimum, bo w przypadku wygranej w tych rozgrywkach do kasy Barcelony powędrowałoby 7,5 mln.
Dlatego w końcówce sezonu Robert Lewandowski i jego klubowi koledzy mają o co walczyć. Kwestie finansowe to zresztą nie jedyna sprawa. Jeśli Barca nie zostanie wicemistrzem kraju, to w nowym sezonie w Pucharze Króla będzie musiała grać już od drugiej rundy, a nie jak choćby w obecnych rozgrywkach - od 1/8 finału.
Do końca sezonu Girona FC zagra jeszcze z Deportivo Alaves, Villarrealem, Valencią i Granadą. Rywalami FC Barcelony będą z kolei Real Sociedad, Almeria, Rayo Vallecano i Sevilla CF.
Czytaj także:
Więcej Polaków niż goli w hicie Serie A. Wojciech Szczęsny ratował wynik
Kapustka wyleciał z boiska. Pokazali nagranie