Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Górnik Zabrze po bardzo dobrej rundzie wiosennej zamarzył o ligowym podium i grze w europejskich pucharach.
Na finiszu sezonu zespół z Roosevelta przestał regularnie punktować. Po klęsce z Cracovią (0:5) w sobotę zabrzanie długo prowadzili ze Stalą Mielec. W doliczonym czasie goście wyrównali.
Nie może dziwić, że po spotkaniu rozżalenia nie ukrywał trener Górnika Jan Urban. - Wkurzenie, a nawet więcej niż wkurzenie. To jest normalne. Stworzyliśmy więcej szans bramkowych. Nie przypominam sobie sytuacji, żeby Stal nam zagroziła i Bielica musiał coś bronić. W końcówce nie można zachowywać się w ten sposób, bo może się zdarzyć, że gdzieś komuś piłka spadnie. A jak się tak bronimy, to trzeba skontrować rywala i zamknąć mecz - powiedział szkoleniowiec gospodarzy.
- Zabieramy sobie mnóstwo marzeń. Wyglądałoby to wszystko inaczej przed kolejnym meczem. Wiem, że nie był to wybitny mecz w naszym wykonaniu. W końcówce było wiele zachowań, które nie podobały mi się - podsumował Urban.
W dużo lepszym nastroju był trener mielczan Kamil Kiereś. - Dla nas remis w Zabrzu ma dużą wymowę. Z pozycji matematycznej przyklepaliśmy utrzymanie. W 55. minucie wypełniliśmy limit młodzieżowca, klub uniknie kary finansowej. To dla nas były kluczowe sprawy - stwierdził na pomeczowej konferencji. - Mamy szanse w ostatnich dwóch meczach walczyć o jak najlepsze miejsce w tabeli - dodał.
Czytaj także:
Puszcza i Warta pod napięciem. Dawid Szulczek: To ten mecz, który może zdecydować o wszystkim
Wieczysta zdeklasowała rywala! Grad bramek w Krakowie
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Siadło idealnie! Bramkarz nic nie mógł zrobić