Cracovia już wie, że swój mecz w 33. kolejce wygrała Korona Kielce i zbliżyła się na odległość jednego punktu. Aby nie drżeć o ligowy byt do przyszłego tygodnia, "Pasy" muszą wygrać z Rakowem Częstochowa. Wtedy będą już pewne utrzymania w PKO Ekstraklasie.
Trzeba jednak podnieść się mentalnie po bardzo wysokiej przegranej we Wrocławiu w poprzedniej kolejce (0:4).
- Tak jest w piłce, że nie jesteś w stanie wygrać wszystkich meczów. Nie szukamy żadnych usprawiedliwień i wymówek, bo nie tędy droga. Przed nami kolejne wyzwanie, chcemy być jak najlepiej przygotowani - mówił trener Dawid Kroczek na konferencji prasowej.
- Nie zawsze jest tak, że po porażce trzeba dokonywać nie wiadomo jakich roszad w składzie. Podobnie jest po zwycięstwach. Skład ma być odpowiedni pod danego przeciwnika - przyznał trener "Pasów".
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Siadło idealnie! Bramkarz nic nie mógł zrobić
- Mecz w Kielcach nie będzie dla nas wyznacznikiem tego, co chcemy osiągnąć w niedzielę. Nie ma to dla nas zbyt dużego znaczenia, musimy patrzeć na siebie, pracować nad swoją tożsamością i nad tym, żeby zespół był w stanie funkcjonować na odpowiednim poziomie. Łatwo się o tym mówi, trudniej jest to wdrażać w życie. W Cracovii musi być gen zwycięstwa, musimy robić wszystko, żeby dawać radość i satysfakcję kibicom - mówił trener Kroczek.
Przed zespołem "Pasów" domowe spotkanie z Rakowem Częstochowa, który cały czas liczy się w walce o europejskie puchary.
- Raków jest drużyną poukładaną, z dobrą organizacją gry. Są to działania, które były wypracowywane przez lata, zapoczątkował je Marek Papszun. Raków ma swoje zasady, niezależnie od tego, z jakim przeciwnikiem gra. Widzimy jednak, że w obecnym sezonie wiele drużyn było w stanie się temu przeciwstawić. Raków ma też oczywiście swoje braki i problemy w działaniach typowo na boisku. Będziemy starali się je wykorzystać - przyznał trener Kroczek.
Początek meczu Cracovia - Raków w niedzielę o godz. 12.30.
CZYTAJ TAKŻE:
Katastrofa! Tak źle nie było od 38 lat
Niewiarygodny gol w Katowicach. Wisła Kraków na kolanach