Kiedyś idol Bergamo, teraz piłkarski banita. Papu Gomez, czyli wielki nieobecny finału LE

Getty Images / Alejandro Gomez
Getty Images / Alejandro Gomez

Alejandro Gomez jest jedną z legend Atalanty Bergamo, ale oczywiście nie zagra w finale Ligi Europy. Argentyńczyk nawet gdyby był obecnie graczem włoskiego klubu i tak nie mógłby wystąpić, bo jest zawieszony za stosowanie dopingu.

Swego czasu był istnym fenomenem w piłkarskim świecie. Jego świetna gra na boisku łączyła się z ogromną rozpoznawalnością poza nim. Alejandro Gomez, czyli były już piłkarz Atalanty Bergamo ma za sobą znakomity czas, ale obecnie jest w zupełnie innym miejscu.

Chyba wszyscy pamiętamy Atalantę z czasów jej absolutnej świetności. Gasperini na ławce, a z przodu na boisku tacy zawodnicy jak znakomity wówczas Josip Ilicić, Duvan Zapata czy właśnie Papu Gomez. Wtedy cała Europa zachwycała się tym zespołem.

Argentyński pomocnik był wówczas niesamowicie istotną postacią zespołu, przez co był bardzo doceniany przez ludzi związanych z klubem. Za zasługi dla Atalanty został nawet nagrodzony honorowym obywatelstwem miasta Bergamo.

Kochany za swój charakter

Dzięki swojej pogodzie ducha był też bardzo lubiany przez kibiców, a jego cieszynka, czyli taniec, który później został ochrzczony mianem "Papu Dance" stała się światowym viralem. Zimą 2021 roku odszedł jednak z Atalanty ze względu na konflikt z trenerem Gasperinim. Nie jest wykluczone, że żeby nie to, do dziś byłby w składzie La Dea.

Od tego czasu nie wiodło mu się za bardzo na polu klubowym, ale rozpędu nabrała jego kariera reprezentacyjna. A w każdym razie pod kątem trofeów zdobytych z kadrą, bo przecież wygrał z nią wszystko, co mógł, wraz z mistrzostwem świata.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Siadło idealnie! Bramkarz nic nie mógł zrobić

Bo choć na katarskich boiskach zagrał tylko dwa razy, to pełnił bardzo ważną rolę wewnątrz zespołu. Koledzy z drużyny pokochali go za jego poczucie humoru, a świat obiegły sceny Papu, który przefarbował włosy na blond imitując Davida Beckhama.

Zresztą nie był to jedyny turniej, w którym pełnił marginalną rolę. Podobnie było podczas Copa America w 2021 roku, gdy grał mało, ale również był jednym z liderów szatni. Można powiedzieć, że był tzw. Atmosfericiem, ale w Argentynie nikt nie ma do niego o to najmniejszych pretensji.

Szczególnie, że w kadrze był jednym z najlepszych kumpli kapitana i idola tamtejszej społeczności, czyli Lionela Messiego. A w kraju od pewnego czasu każdy kto jest po stronie Messiego, jest mile widziany i nie usłyszy od kibiców złego słowa za swoją obecność. Bo za złą grę już może, ale Argentyńczycy dobrze rozumieją, jak ważna jest dobra atmosfera w ich kadrze.

Niefortunny obrót spraw

Jednak nie można cały czas żyć ukochaną przez Argentyńczyków reprezentacją i trzeba patrzeć na codzienność. Dla Papu ponad dwuletni pobyt w Sevilli nie był zbyt udany, choć w jego trakcie zdobył z tym klubem Ligę Europy. W 2023 roku zdecydował się na powrót do Włoch.

I to nie w byle jakie miejsce, a do Lombardii, w której przecież przeżywał najlepsze momenty w swojej karierze. Jednak tym razem nie było powrotu do Atalanty, a transfer do Monzy, która była wówczas świeżo po awansie do Serie A.

Papu miał jej pomóc w walce o spokojny ligowy byt, ale niedługo później, bo w październiku 2023 roku ogłoszono, że Argentyńczyk wpadł na dopingu. Sam wtedy tłumaczył, że gdy był chory terbutalina znalazła się w jego w organizmie w wyniku omyłkowego przyjęcia łyżki syropu na kaszel syna.

Ostatecznie te tłumaczenia nikogo nie przekonały i piłkarz został zawieszony na dwa lata, co praktycznie skończyło jego karierę sportową. W momencie wygaśnięcia kary będzie blisko 38. urodzin, co raczej uniemożliwi mu zawodowe granie w piłkę na wysokim poziomie.

Nie jest więc wykluczone, że ostatnim zawodowym epizodem w jego bogatej, wesołej i przede wszystkim wyrazistej przygodzie z piłką był mecz ligowy z Salernitaną. W starciu rozegranym 8 października 2023 roku argentyński Beckham rozegrał 25 minut, a potem już pauzował ze względu na wpadkę dopingową.

Czytaj też:
Czarna karta w historii Bayeru. Naziści, cyklon B i Norymberga
Muniek: Wrócą dobre dni naszej drużyny

Komentarze (0)