Trener Tomasz Tułacz poprowadził Puszczę Niepołomice do utrzymania w PKO Ekstraklasie. Przed sezonem ogromna większość ekspertów typowała beniaminka z Niepołomic do spadku z racji skromnego budżetu i braku doświadczenia w piłkarskiej elicie. Mimo to "Żubry" - po zwycięstwie 1-0 nad Piastem Gliwice - zajęły ostatecznie 12. miejsce w lidze, wyprzedzając bardziej zaprawione w ekstraklasowych bojach ekipy.
Po meczu z Piastem drużyna Puszczy przeniosła się do Niepołomic świętować ten sukces z tłumem kibiców. W rozmowie z nami trener Tułacz zapowiada, że Puszcza w kolejnym sezonie miałaby częściej operować piłką i grać bardziej ofensywnie. - Chciałbym, byśmy rozwinęli się jako zespół - podkreśla.
Justyna Krupa, WP SportoweFakty: Większa radość z tego utrzymania niż w zeszłym roku z awansu do Ekstraklasy?
Tomasz Tułacz, trener Puszczy Niepołomice: To jest większy sukces. Mimo, że spokojniej to przyjmuję. Dopiero będziemy rozumieć w pełni, co myśmy zrobili, jak upłynie trochę czasu. Przeciwstawiliśmy się potentatom polskiej piłki, tak trzeba powiedzieć. I w efekcie zostaliśmy w Ekstraklasie. Teraz "ból głowy" w tym, byśmy tak funkcjonowali, by z roku na rok ten pobyt w Ekstraklasie przedłużać.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jak się żegnać, to z przytupem. Klopp nieźle zaszalał!
Zwycięstwem nad Piastem zapewniliście sobie nie tylko utrzymanie, ale też dodatkowy zastrzyk finansowy, kończąc sezon na 12. miejscu.
To ogromna satysfakcja dla piłkarzy, dla osób pracujących w klubie, dla zarządu i dla nas, sztabu. Pamiętacie, jakie rokowania były przed startem rozgrywek, jak się do Puszczy podchodziło. Cieszę się, że pokazaliśmy, iż ten mały, niekoniecznie bogaty, potrafi. Oczywiście: swoim sposobem, swoim pomysłem. Życie bowiem wskazywało, że ten właśnie pomysł będzie najskuteczniejszy. Ogromne gratulacje dla chłopaków, bo dzięki nim jesteśmy wszyscy tu, gdzie jesteśmy: na 12. miejscu w tej lidze. Niech mnie ktoś uszczypnie!
Choć początek mieliśmy ciężki. Chcieliśmy grać początkowo tak, jak zakończyliśmy I ligę, czyli systemem 4-4-1-1. Tak wyszliśmy na boisko w pierwszym i drugim meczu w Ekstraklasie. Liga nas jednak szybciutko zweryfikowała. Potem przyszedł pragmatyzm, ale też utyskiwania na naszą chęć zdobywania punktów za wszelką cenę. Musieliśmy podjąć pewne decyzje i to zrobiliśmy. Wiele dało nam to pierwsze zwycięstwo na wyjeździe z Wartą. Chłopaki uwierzyły w to, że można. Choć przeżywaliśmy też trudne chwile w rundzie wiosennej, kiedy w końcówkach traciliśmy punkty. Generalnie jednak czapki z głów przed zawodnikami. Wiemy, co musimy zrobić, by to powtórzyć. Nie wyjeżdżam na żaden urlop. Taka moja decyzja. Rodzina trochę ucierpi, ale skupiamy się na pracy ze sztabem. Przygotujemy wszystko razem z prezesami.
Czego nauczyła pana Ekstraklasa?
Na pewno tego, że trzeba wierzyć w siebie. Na papierze coś może wyglądać mało przekonująco, ale nasi zawodnicy stanęli na wysokości zadania. My daliśmy im też ogromne wsparcie. Mówię również o całej społeczności, kibicach. Chcę podziękować również mojemu sztabowi za świetną pracę. A także kibicom, bo pokazali, że są w tej Ekstraklasie, bez dwóch zdań. Natomiast porównując do zeszłego roku, to dziś jestem innym trenerem. Nie chcę się gloryfikować absolutnie, ale wiele rzeczy się pozmieniało. Myślę, że będziemy z tego doświadczenia czerpać, zarówno zawodnicy, jak i ja.
Swego czasu wspominał trener, że chciałby, by Puszcza w kolejnym sezonie mogła grać nieco bardziej ofensywnie, by zawodnicy czerpali więcej radości z gry. Najważniejsze jest jednak to, że oficjalnie może pan potwierdzić, że nadal będzie Puszczę prowadzić, bo pogłoski były różne w tym temacie?
Piłce na tym poziomie towarzyszą różne dywagacje. Wystarczy spojrzeć, ile jest ostatnio programów o tym naszym futbolu. Ja jestem jednak człowiekiem o pewnych zasadach, które stosuję w życiu. Mam ważny kontrakt, jesteśmy na poziomie Ekstraklasy. Nie ma o czym mówić. Jestem skupiony tylko na tym, by Puszcza grała coraz lepiej, zawodnicy się rozwijali, a kibice i wszyscy wokół mieli ogromną satysfakcję z tego, że jesteśmy w piłkarskiej elicie.
Czy rzeczywiście może nastąpić w kolejnym sezonie pewna modyfikacja stylu Puszczy? Niezależnie od tych docinków, czy opinii z zewnątrz: czy pan sam chce dodać pewne nowe elementy do obecnego sposobu gry "Żubrów"?
Na pewno byśmy bardzo chcieli więcej być przy piłce, więcej nią operować. To, jaką pracę zawodnicy wykonywali bez piłki to jest - że tak to ujmę - Liga Mistrzów. Ogromna determinacja, praca, poświęcenie. Chciałbym jednak, byśmy rozwinęli się jako zespół. Nie chodzi o utrzymywanie się przy piłce dla samego utrzymywania, ale dla stwarzania sytuacji. Na pewno będą potrzebne też rozmowy dotyczące finansów klubu, zobaczymy, na co nas będzie stać. I wtedy też zobaczymy, w jakim kierunku idziemy.
Będzie to duża frajda: przenieść się na drugą część następnego sezonu do Niepołomic wraz z Ekstraklasą? O to tak naprawdę od początku chodziło, by zagrać na własnym stadionie.
To jest moje marzenie trenerskie. Tak, by ludzie nie musieli nigdzie jeździć, tylko pokonać te sto czy trzysta metrów z domu na stadion i obejrzeć ekstraklasowy mecz swojego klubu. To byłoby dla mnie spełnienie trenerskie, jeśli chodzi o całą moją pracę w Niepołomicach. Bardzo na to liczę, że zagramy w Niepołomicach, na swoim stadionie, przy swoich kibicach.
Justyna Krupa, dziennikarka WP SportoweFakty
Mistrz z przypadku. Nikt by na to pięciu złotych nie postawił [OPINIA]
Obrońca Wisły dostał od Królewskiego taką wieść. "Nie zostawiają na lodzie"