W 2010 roku Kamil Glik opuścił Polskę i występował na europejskich boiskach. We Włoszech grał dla US Palermo, FC Bari i Torino FC. Potem przeniósł się do Francji, gdzie w latach 2016-2020 był piłkarzem AS Monaco. Na koniec swojej zagranicznej przygody spędził trzy sezony w Benevento Calcio.
Po 13 latach Glik zdecydował się powrócić do kraju. Związał się z Cracovią, z którą miał nadzieję rozegrać dobry sezon. Tymczasem doświadczony stoper stracił wiele miesięcy z powodów zdrowotnych. W barwach krakowskiej drużyny rozegrał tylko 13 spotkań i strzelił dwie bramki.
Cracovia okazała się jednym z rozczarowań sezonu 2023/2024. Gra zespołu mocno falowała, a obok naprawdę godnych uwagi rezultatów pojawiały się bolesne porażki. Taką na pewno była przegrana 0:2 w ostatniej kolejce PKO Ekstraklasy ze zdegradowanym już Ruchem Chorzów.
Po tym niepowodzeniu Glik zdecydował się zabrać głos na swoim profilu na Instagramie. Zamieścił na nim relację Instastories. "Wiele razy byłem na dole, ale tak poniżony nigdy...". Obrońca nie wyjaśnił wprost, o co chodzi. Jednak zdaniem mediów ma to związek ze słabym sezonem klubu z Krakowa.
Ostatecznie Cracovia zgromadziła w 34 kolejkach 39 punktów, czyli zaledwie o dwa "oczka" więcej od Warty Poznań, która w sobotę jako trzecia drużyna (obok Ruchu Chorzów i ŁKS-u Łódź) spadła do Fortuna I ligi. Pozwoliło to jej ukończyć sezon na odległej 13. pozycji, a ten wynik nie zadowala nikogo.
36-letni Glik to 103-krotny reprezentant Polski. Kontrakt z Cracovią podpisał do czerwca 2025 roku.
Mistrz z przypadku. Nikt by na to pięciu złotych nie postawił [OPINIA]
Obrońca Wisły dostał od Królewskiego taką wieść. "Nie zostawiają na lodzie"
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jak się żegnać, to z przytupem. Klopp nieźle zaszalał!