Od kibica do bohatera. Nieprawdopodobna historia napastnika Realu

Getty Images / Angel Martinez - UEFA/UEFA / Na zdjęciu: Joselu.
Getty Images / Angel Martinez - UEFA/UEFA / Na zdjęciu: Joselu.

Gdy dwa lata temu Joselu był na finale Ligi Mistrzów Liverpool - Real Madryt (0:1) w roli kibica "Królewskich," a rok temu po raz drugi z rzędu spadł z La Ligi, nikt nie spodziewał się, że sam zagra o najważniejsze trofeum na Starym Kontynencie.

W tym artykule dowiesz się o:

Wszedł na murawę z Bayernem dopiero w 81. minucie przy stanie 0:1, by później odwrócić losy dwumeczu w trakcie trzech minut. Joselu najpierw trafił w 88. minucie, a potem w 91. Tym samym pogrążył Bawarczyków i za sprawą jego świetnego występu Real awansował do finału Ligi Mistrzów. Miał raptem 10 kontaktów z piłką.

- Odczucia po Bayernie? Czułem się szczęśliwy, podekscytowany i było wspaniałe. Ten mecz zmienił sezon, także pod względem medialnym. Nigdy wcześniej tak wielu ludzi nie zatrzymywało mnie na ulicy, by mi podziękować. Czuję, że doprowadziłem do łez wiele osób. Jestem szczęśliwy, że udało mi się wydobyć z ludzi te uczucia - tłumaczył Joselu w rozmowie z radiem MARCA.

Niewielu kibiców pamięta, że Joselu był już wcześniej zawodnikiem Realu. W 2009 roku, jako 19-latek, został sprowadzony do Madrytu z Celty Vigo. W tym samym oknie do Królewskich dołączyli Kaka, Cristiano Ronaldo i Karim Benzema, tyle że Joselu trafił do drużyny rezerw. Pierwszy sezon spędził jednak w swoim poprzednim klubie, a po powrocie do Madrytu grał w Realu Castilla.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalnie to zrobił! Gol "stadiony świata"

Debiutu w pierwszym zespole doczekał się po blisko dwóch latach od transferu. I od razu w pierwszym występie strzelił premierowego gola. Na kolejne trafienie w barwach Królewskich czekał jednak 12 długich lat. Bilans jego pierwszej przygody z Realem do jeden gol w dwóch spotkaniach. Po sezonie 2011/12 zaczęła się jego tułaczka.

Najpierw TSG Hoffenheim, potem Eintracht Frankfurt, Hannover, Stoke City, Deportivo La Coruna. Napastnik zmieniał kluby zmieniał co sezon. Na dłużej zakotwiczył dopiero w Newcastle United (2017-19) i później w Alaves (2019-22). Po spadku z La Ligi w sezonie 2021/22 wylądował w Espanyolu, z którym rok temu... też spadł do Segunda Division.

Miał zastąpić Benzemę. Chociaż częściowo

Tymczasem Karim Benzema udał się z Madrytu na Bliski Wschód, by rozpocząć piłkarską emeryturę. Królewskim nie opłacało się sięgać po napastnika z najwyższej światowej półki, bo mieli w planach pozyskanie Kyliana Mbappe. Wybór padł na Joselu.

34-latek zapewne doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że jest zadaniowcem. Nie sprawiał wrażenie, jakby mu to miało przeszkadzać. Gra w Realu była dla niego spełnieniem marzeń. W końcu nie bez powodu udał się z ojcem w 2022 roku do Paryża, ubrany w barwy Królewskich, by wspierać Real w finale Ligi Mistrzów z Liverpoolem (1:0).

Zostanie na dłużej

Teraz znów będzie uczestnikiem najważniejszego meczu sezonu. I to być może jako niespodziewany główny bohater. Jak w półfinale z Bayernem.

- Joselu zostałby, gdyby to zależało ode mnie? Robi wszystko, co potrzebne, by zostać, gra spektakularnie. To błogosławieństwo mieć napastnika o takiej jakości, różniących się od innych. Rozgrywa spektakularny sezon. Jest zawsze gotowy, gdy gra od pierwszej minuty, a kiedy wchodzi, pomaga. To bardzo pokorny i poważny człowiek. Wszyscy jesteśmy z niego zadowoleni - chwalił swojego napastnika Ancelotti na konferencji prasowej po pokonaniu Getafe 2:0.

Trzeba przyznać, że napastnik spisuje się nad wyraz dobrze. Nie może narzekać na brak zaufania Carlo Ancelottiego i odwdzięcza mu się dobrą grą. W 48 meczach strzelił 18 goli, a przy trzech asystował.

Całkiem niezła rekompensata, jak za 500 tys. euro, za które Real wypożyczył go z Espanyolu. Królewscy mają skorzystać z prawa do wykupu napastnika za 1,5 mln euro. 34-latek będzie więc kosztował łącznie 2 mln euro, podczas gdy jego dublet z Bayernem był wart 15,5 mln euro - na tyle UEFA wycenia awans do finału Ligi Mistrzów.

Przed Joselu i jego kolegami jeszcze najważniejsze spotkanie sezonu. Na drodze Realu Madryt do piętnastego triumfu w Lidze Mistrzów została już tylko Borussia Dortmund. - Finał? W szatni zdajemy sobie sprawę, że to będzie bardzo trudny mecz. Jestem w zespole, w którym są dranie, którzy zagrają w szóstym finale Ligi Mistrzów. Dobrze sobie z tym radzę. W miarę upływu czasu jest to coraz bardziej skomplikowane, ale to część gry. To będzie trudny mecz. Dobrze go przeanalizowaliśmy i zawsze powtarzam, że finały są fifty-fifty - podsumował Joselu w rozmowie z radiem MARCA.

Finał Borussia Dortmund - Real Madryt w sobotę o godzinie 21:00. Transmisja w Polsacie. Relacja LIVE w WP SportoweFakty. Mecz odbędzie się w Londynie na Wembley.

Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty

Zobacz także:
- Niemcy nie kryją smutku. "Polka odchodzi jako legenda"
- FC Barcelona zapłaciła za niego miliony, a teraz trener nie chce z nim rozmawiać. Pieniądze wyrzucone w błoto?

Komentarze (0)