Prezes Puszczy o transferowej kwocie: Uśmiecham się. Zapowiada wzmocnienia

Zdjęcie okładkowe artykułu: Newspix / Krzysztof Porebski / PressFocus / Na zdjęciu: Marek Bartoszek
Newspix / Krzysztof Porebski / PressFocus / Na zdjęciu: Marek Bartoszek
zdjęcie autora artykułu

- Chcemy jak najszybciej wrócić do Niepołomic, dużo w ostatnich tygodniach dzieje się w tym temacie. Mam nadzieję, że w tym sezonie uda już nam się zagrać w Niepołomicach w Ekstraklasie - mówi w rozmowie z nami prezes Puszczy, Marek Bartoszek.

[tag=17691]

Puszcza Niepołomice[/tag] jako jedyny z beniaminków utrzymała się w PKO Ekstraklasie. W dodatku uczyniła to w sposób przekonujący, kończąc sezon na 12. miejscu. Jaki jest plan "Żubrów" na kolejny sezon w piłkarskiej elicie? Na których pozycjach planują wzmocnić drużynę? I co z perspektywą gry w Niepołomicach? Na te pytania odpowiedział w rozmowie z WP SportoweFakty prezes Puszczy Marek Bartoszek.

Justyna Krupa, WP SportoweFakty: Lubi pan biegi długodystansowe. Puszcza właśnie taki bieg uskuteczniła w walce o utrzymanie: przyjęła dobrą taktykę, dobrze rozłożyła siły i okazało się, że na metę wpadła ze sporym zapasem.

Marek Bartoszek, prezes Puszczy Niepołomice: Co więcej, całkiem dużo energii mieliśmy na ten finisz, na tę ostatnią długą prostą. Mimo, że matematycznie rzecz biorąc, musieliśmy się oglądać za rywali. Emocje już trochę opadły po ostatnim meczu sezonu. Świętowanie było krótkie. W sobotę po meczu mieliśmy spotkanie z zawodnikami, ich rodzinami, pracownikami. A od niedzieli już zaczęliśmy pracę nad nowym sezonem. Nikt nie "kąpie się w blasku" 12. miejsca w tabeli, tylko zastanawiamy się jak ten wynik powtórzyć albo poprawić.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalny błąd w finale! Na szczęście jej wybaczyli

Tak, jak na boisku budowaliście grę od obrony, tak samo z transferami: zaczęliście od zabezpieczenia defensywy. Przedłużono umowę z Arturem Craciunem, wykupiono Romana Jakubę. Natomiast sporo pracy czeka was przy budowie ofensywy na nowy sezon, bo pożegnaliście trzech napastników: Jordana Majchrzaka, Macieja Firleja, a do Czech odszedł definitywnie Muris Mesanović. Pytanie też, co z Rokiem Kidriciem?

Muris spędził u nas pierwszą rundę sezonu. Brakowało mu nieco szczęścia, bo mógł tych bramek mieć kilka i wtedy inaczej podsumowalibyśmy jego pobyt w Puszczy. Natomiast zimą pojawiła się oferta wypożyczenia go do Dukli Praga. Zastrzegliśmy, że jeżeli Dukla awansuje do czeskiej ekstraklasy, to dojdzie do transferu definitywnego. Jeśli chodzi o Jordana, to trener Goncalo Feio napomknął, że będzie chciał sprawdzić Jordana w okresie przygotowawczym pod kątem pierwszego zespołu Legii Warszawa. Firlej miał pewne zapisy w kontrakcie zakładające, że może przedłużyć umowę w przypadku rozegrania konkretnej liczby minut. To nie nastąpiło, nie zdecydowaliśmy się na przedłużanie tego kontraktu. Natomiast Rok Kidrić dalej jest zawodnikiem Puszczy. Ma jeszcze rok kontraktu. Cały czas się leczy. Zobaczymy, jak ten okres rekonwalescencji będzie wyglądał i potem będziemy decydować. Rozmawiamy z kilkoma napastnikami. W grę wchodzą zarówno opcje polskie, jak i zagraniczne. Szukamy wsparcia dla Kamila Zapolnika.

Kamil rzeczywiście był momentami osamotniony w ofensywie Puszczy w tym ostatnim sezonie. Doprecyzowując: jakiego dokładnie profilu napastnika szukacie?

Silny, wysoki, dobrze grający głową. Takiej drugiej wersji Roka Kidricia, czyli silnego napastnika dobrze grającego tyłem do bramki. Człowieka, który pomoże również przy stałych fragmentach gry.

Na Kidriciu większość osób - brutalnie mówiąc - "położyła już krzyżyk". Wydawało się, że jesteście bliscy tego, by porozumieć się z zawodnikiem, że kończycie współpracę. Słoweniec nie grał prawie przez cały sezon, zmagając się z problemami zdrowotnymi.

Decyzje w tej sprawie nie zostały podjęte. Na ten moment Rok jest zawodnikiem Puszczy. Był już u wielu lekarzy, były tam różne diagnozy. Przeszedł zabieg, który też nie rozwiązał wszystkich jego problemów. Teraz miał drugi, w Słowenii. I wydaje się, że powinno być już zdecydowanie lepiej. Teraz przechodzi okres rekonwalescencji.

A jak pan reaguje na kwotę 870 tys. euro za Jakubę, która pojawiła się w mediach? Tyle według tych doniesień mieliście zapłacić Valmierze FC.

Uśmiecham się.

Brzmi ta kwota nieco absurdalnie.

To najlepsze podsumowanie. I na pewno takiej absurdalnej kwoty Puszcza by za zawodnika nie zapłaciła. Nie mówię, że akurat za Romana nie warto, ale po prostu nie stać nas na takie transfery. W grę wchodzi zdecydowanie inna kwota.

Już zimą pojawiły się jednak informacje o zainteresowaniu zagranicznych klubów Jakubą.

Na razie jest bardzo spokojnie w tym temacie. Zarówno jeśli chodzi o Romana, jak i Artura Craciuna. Wstępne zainteresowanie było, ale nie wpłynęła za żadnego z tych zawodników dotąd konkretna oferta.

Z drugiej strony, letni wir transferowy dopiero się zaczyna. A zimą, w kontekście Jakuby, był "na tapecie" kierunek niemiecki.

Tak, ale nie chcę wchodzić w szczegóły. W przypadku Romana podpisaliśmy kontrakt dwuletni z opcją przedłużenia o rok. Rozdajemy więc tutaj karty. Ani Roman, ani Artur nie mają też w umowach kwoty odstępnego.

Jakie jeszcze macie priorytetowe potrzeby, jeśli chodzi o transfery? Zdecydowanie po powrocie Oliwiera Zycha do Aston Villi przydałby się wam nowy bramkarz.

Na pewno potrzebujemy kogoś do rywalizacji z Kewinem Komarem. Najlepiej, żeby to był młodzieżowiec. W ostatnich latach ci młodzi bramkarze się u nas naprawdę świetnie rozwijali. Musimy też "zasypać dziurę" po Michale Koju, więc będziemy szukać lewego obrońcy. Do tego konieczny jest napastnik, o którym wspomniałem. I być może jeden zawodnik na pozycję stopera z możliwością gry na pozycji numer sześć. Plus pozycja, której nie możemy skutecznie obsadzić w Puszczy od kilku lat, czyli taka prawdziwa "dycha", rozgrywający.

Trener Tomasz Tułacz nawet Wojciecha Hajdę przekwalifikowywał w trakcie sezonu na rozgrywającego.

Tak. Dalej szukamy, bo wtedy Wojtek mógłby grać jednak tam, gdzie czuje się najlepiej.

Zych nie jest już zawodnikiem Puszczy, ale trzeba przyznać, że miał ostatnio wielkiego pecha. Najpierw uradowała go wieść o powołaniu do kadry Michała Probierza w roli czwartego bramkarza, ale niemal natychmiast przytrafił mu się uraz i musiał zrezygnować ze spełniania marzeń z kadrą. Przynajmniej na ten moment.

Straszny pech. Ja z nim akurat nie rozmawiałem, trener bramkarzy był z nim w kontakcie. Widziałem się z nim po raz ostatni na Gali Ekstraklasy. Był bardzo pozytywnie nakręcony na kadrę, ale taka jest niestety piłka. Podobnie, jak wcześniej nieszczęście innego gracza stało się jego szczęściem, bo dostał szansę w Puszczy i ją fantastycznie wykorzystał, tak teraz sytuacja się odwróciła. Życzę mu szybkiego powrotu do zdrowia. A także dobrego wyboru klubu, jeśli będzie ponownie z Aston Villi wypożyczony. Bądź walki o miejsce w bramce Aston Villi.

Słyszałam, że na okres przygotowawczy obraliście taktykę mikrozgrupowań. Tak, by nie wyciągać zawodników z domu na dłuższy czas.

To świetny pomysł trenera Tułacza. Podpisuję się pod tym obiema rękami, by jechać na mini zgrupowania - krócej, a intensywniej. Tak, by mieć ten odpoczynek od siebie wśród rodzin. Uważam, że to bardzo ciekawy pomysł.

Były konieczne negocjacje, by zatrzymać w Puszczy trenera Tułacza na kolejny sezon, czy po prostu - skoro ma kontrakt ważny do 2027 roku - to nie było takiej konieczności? Czasem też po sukcesie, jakim było utrzymanie, pojawia się potrzeba wprowadzenia jakiegoś aneksu, podwyżki itd.

Trener Tułacz jest tak długo u nas, że zapisy kontraktowe są formalnym potwierdzeniem pewnych relacji. Natomiast relacja między osobami zarządzającymi klubem a trenerem Tułaczem jest już na tyle długa, że nawet gdyby nie miał podpisanego kontraktu, to w taki sam sposób byśmy rozmawiali. Wszystko jest oparte na wzajemnym zaufaniu. Jestem przekonany w dwustu procentach, że trener Tułacz będzie pracował w Puszczy w kolejnym roku.

Pytanie jednak właśnie, czy jest opcja finansowego docenienia udanej pracy trenera w poprzednim sezonie, zakończonej utrzymaniem zespołu?

Podpisaliśmy ze szkoleniowcem kontrakt na początku pierwszego sezonu Puszczy w Ekstraklasie, więc wszystkie ewentualności tam właśnie są zawarte. Jesteśmy w ten sposób zabezpieczeni na wszelkie okoliczności, czy to negatywne, czy właśnie pozytywne.

Co było dla was najtrudniejsze w tym pierwszym ekstraklasowym sezonie?

Najważniejsze, że był zakończonym happy endem. Wiadomo, że starania o powrót do Niepołomic są kluczowe dla dalszego rozwoju klubu. Chcemy jak najszybciej tam wrócić, bardzo dużo w ostatnich tygodniach dzieje się w tym temacie. Mam nadzieję, że w tym sezonie uda już nam się zagrać w Niepołomicach w Ekstraklasie.

Niektórzy złośliwie dopytywali przez ostatnie miesiące, dlaczego przez rok "nic się nie wydarzyło" w tym temacie. A to tylko tak z boku może wyglądać?

To nie jest tak. Dużo się działo w kwestii np. przygotowania dokumentacji. Często te inwestycyjno-projektowe prace trwają dłużej, niż sama budowa. Uspokajam więc, to nie było tak, że nikt nic w tym temacie nie robił.

Niby mówi się, że nie trzeba już teraz powiększać liczby miejsc na trybunach waszego stadionu, że wystarczy przebudowa drogi dojazdowej. Natomiast tak czy inaczej przebudowa samych trybun jest na dłuższą metę potrzebna?

Taki stan może trwać tylko do trzech lat. Już w zeszłym roku mówiliśmy, że jeśli dostosujemy drogę i przygotujemy nowe podesty na kamery, to warunkowo będziemy mogli grać w Niepołomicach. Natomiast podręcznik licencyjny mówi jasno, że do trzech lat - grając w Ekstraklasie - trzeba mieć stadion spełniający wymogi, czyli minimum 4,5 tysiąca miejsc.

Pytanie więc, czy nie lepiej od razu pójść w kierunku zwiększenia liczby miejsc na trybunach, bo grając na stadionie w Krakowie najczęściej mieliście jednak ponad 2 tysiące widzów. A stadion w Niepołomicach mieści obecnie właśnie 2 tys. miejsc.

Nikt nie mówi, że nie myślimy już o tym drugim etapie. Tak, by po przeprowadzeniu pierwszej, niezbędnej inwestycji zacząć od razu procedowanie tej drugiej. W zeszłym roku też wiedzieliśmy, że to tak będzie docelowo wyglądało. Natomiast jest to potężny proces budowlany i nie da się tego zrobić szybko.

Jak już jesteśmy przy temacie frekwencji, to bardzo pozytywnie zaskakiwała w ostatnim sezonie ekipa wyjazdowa Puszczy. Jak przypomnieć sobie np. liczną grupę dopingującą Puszczę na Stadionie Śląskim w meczu z Ruchem Chorzów, to widać, że korzystali w pełni z tej ekstraklasowej przygody. Pan zresztą razem z nimi.

Poza samym wynikiem sportowym, to chyba z tego właśnie powodu mamy największą satysfakcję. Przypomnę tylko, że jak w ostatnim I-ligowym sezonie pojechaliśmy do Chorzowa, to grupa wyjazdowa liczyła wtedy ok. 20 osób. A w tym roku, gdy z Ruchem walczyliśmy o utrzymanie w Ekstraklasie, to było niepołomickich kibiców w Chorzowie ponad 200. Zdecydowanie więc zmieniło się to na plus. A co do meczów domowych, to liczymy, że naszym "problemem" - gdybyśmy zagrali na wiosnę w Niepołomicach - będzie fakt bardzo szybkiego wyprzedania wszystkich biletów. Będziemy motywować wszystkie zainteresowane strony, by powiększać nasz obiekt.

Puszcza stawia też na rozwój innych gałęzi klubu, poza samą płaszczyzną sportową? Po awansie do Ekstraklasy staracie się robić postęp na polu marketingowym. Ostatnio w mediach społecznościowych wiralem stał się jeden z modelów waszej klubowej bluzy, doceniony za minimalistyczne wzornictwo.

Chcemy wykorzystać ten dobry czas, moment zwiększonej rozpoznawalności klubu. Tak, by te inne aspekty też rozwijać. Mamy bardzo fajną grupę ludzi, którzy pracują dla tego klubu i czerpią radość z tego, że pracują w Niepołomicach. Dzięki temu mamy szanse realizować takie akcje. Mamy w planach kolejne akcje marketingowe, ale na razie nie mogę zdradzać szczegółów. A co do tej bluzy, to nosi się ją fantastycznie, wiem po sobie. Szyta w Polsce, tylko dla nas, od początku do końca jest to projekt wykonany dla Puszczy.

Jaki jeszcze macie pomysł na długofalowe wykorzystanie obecności klubu w Ekstraklasie?  Inwestycja w akademię?

Będziemy budować np. pełnowymiarowe naturalne boisko treningowe. Ta baza treningowa jest bowiem zdecydowanie dla nas na ten moment za słaba. Inwestujemy też w dokształcanie trenerów. Teraz przez całą wiosnę każdy trener z akademii, jeśli tylko chciał, mógł zorganizować sobie staż i obserwować codzienną pracę trenera Tułacza z pierwszą drużyną. Wielu z trenerów z tego skorzystało. Chcielibyśmy, aby jakość szkolenia była u nas coraz lepsza i by w końcu nasi wychowankowie przebijali się do kadry pierwszego zespołu. Wszyscy chcemy się w tym klubie rozwijać. Zebraliśmy w tym roku bardzo ciekawe doświadczenia. Dzięki temu wiemy, w czym jesteśmy mocni, a które aspekty możemy jeszcze poprawić. Ja sam do siebie też mam pewne uwagi po tym sezonie, że tę czy inną rzecz można było przeprowadzić inaczej. Będziemy chcieli te wnioski wykorzystać, by być jeszcze mocniejszymi.

Rozmawiała: Justyna Krupa

Czytaj także: 12-tysięczne miasto w ekstraklasie. "Niech mnie ktoś uszczypnie" Królewski podziękował Hiszpanowi, ale zastrzegł jedną rzecz. "Jeszcze pomoże"

Źródło artykułu: WP SportoweFakty