Reprezentacja Polski już wkrótce rozpocznie walkę na mistrzostwach Europy. Jeszcze przed rozpoczęciem turnieju kibice Biało-Czerwonych mogli poczuć niemałe emocje. Wszystko w związku listą powołanych na czerwcowe zgrupowanie przez Michała Probierza.
Listę uzupełniło nazwisko m.in. Arkadiusza Milika, którego selekcjoner pominął kilka miesięcy temu. Decyzja wydaje się być zrozumiała, choć nie zabrakło głosów sprzeciwu. Zawodnik Juventusu w poprzednim sezonie zanotował łącznie 8 goli i asystę w 36 spotkaniach.
Opozycjoniści powołania napastnika uważają, iż ten w ostatnich latach zawodził w reprezentacji Polski. Mimo wszystko w jego odrodzenie wierzy Włodzimierz Lubański.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kapitalnie to zrobił! Gol "stadiony świata"
- Arek sam sobie najlepiej dziś odpowie na pytanie, czy jest w stanie - i czy ma chęć - dać jeszcze coś tej reprezentacji. Patrząc na to, co dawał jej wcześniej, upoważnione jest oczekiwanie... z optymizmem na jego najwyższą formę - powiedziała legenda kadry Biało-Czerwonych w rozmowie z "Super Expressem".
- Lewa noga, dobra gra w powietrzu, zaskakujące czasami wykończenie akcji - to wszystko są elementy, których nie powinno się ot tak pomijać. Milik może się tej kadrze przydać - dodał Lubański.
Czy Arkadiusz Milik pojedzie ostatecznie na Euro 2024? Wiele wyjaśni piątkowe starcie towarzyskie przeciwko Ukrainie. Napastnik Juventusu walczy o miejsce w kadrze z Adamem Buksą (więcej przeczytasz TUTAJ).
Relacja tekstowa "na żywo" z nadchodzącego starcia będzie dostępna na portalu WP SportoweFakty.
Zobacz też:
To on stracił życie na granicy. Mateusz Sitek był sportowcem
Szewczenko dla WP: Często dostaję bolesne pytanie. Ale Polsce jesteśmy wdzięczni