UEFA zbadała sprawę Marciniaka. Zadecydowały trzy centymetry

Getty Images / Na zdjęciu: Szymon Marciniak
Getty Images / Na zdjęciu: Szymon Marciniak

Szymon Marciniak jest najlepszym piłkarskim sędzią na świecie, a z najważniejszych meczów w światowej piłce nie sędziował jeszcze jedynie finału mistrzostw Europy. Wiemy, jak na jego pozycję wpłynęło ostatnie zamieszanie po półfinale Ligi Mistrzów.

Media zastanawiają się, czy Polacy, którzy poprowadzą mecz 1/8 finału pomiędzy Włochami i Szwajcarią, zostaną na Euro również po tym spotkaniu. Powód? W przestrzeni medialnej wciąż pojawiają się informacje o błędzie popełnionym przez Szymona Marciniaka w półfinale Ligi Mistrzów. Z naszych informacji wynika, że sytuacja ze spotkania Realu z Bayernem została gruntownie zbadana przez UEFA. Federacja nie ma pretensji do polskich sędziów.

Jeszcze do niedawna wydawało się, że gigantyczna fala krytyki, która spłynęła na niego po decyzji w doliczonym czasie gry meczu pomiędzy Realem Madryt a Bayernem Monachium spowoduje spadek notowań i sprawi, że Polak nie będzie wyznaczany do najważniejszych meczów EURO 2024. Takiej krytyki w ostatnich latach nie przyjął żaden z sędziów międzynarodowych.

Przypomnijmy, że w ostatniej akcji rewanżowego spotkania półfinału Ligi Mistrzów asystent Marciniaka, Tomasz Listkiewicz, błyskawicznie podniósł chorągiewkę sygnalizując pozycję spaloną. Marciniak nie poczekał na zakończenie akcji i niemal równocześnie zdecydował o przerwaniu gry. Pech chciał, że kilka sekund później pika wylądowała w siatce. To rozpoczęło gigantyczną dyskusję nad słusznością działań sędziego. Oliwy do ognia dodał fakt, że żadna z powtórek nie rozwiała wątpliwości, a do dziś nie wiadomo było, jak właściwie należy ocenić zachowanie sędziego.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Mecz z Francją dał mu do myślenia. "Nie rozumiem"

Sprawa była na tyle istotna, że problemem postanowili zająć się przedstawiciele UEFA. Wnioski są bardzo korzystne dla Marciniaka i jego asystentów.

Nam udało się dowiedzieć, że po wnikliwej analizie okazało się, że jeden z piłkarzy Bayernu był na spalonym. Zdecydowało o tym trzycentymetrowe (!) wychylenie w kierunku bramki Realu Madryt. Zachowanie Listkiewicza i Marciniaka ostatecznie oceniono więc jako właściwe, a - jak słyszymy - ich pozycja wśród europejskich sędziów wciąż jest bardzo wysoka.

Wielu ekspertów uważało, że bez względu na słuszność lub nie, ostatecznej decyzji, Marciniak popełnił błąd, nie pozwalając na kontynuowanie akcji i późniejszą weryfikację VAR. Okazuje się, że także to zachowanie zweryfikowano po czasie na jego korzyść. Zalecenia europejskiej federacji są bowiem takie, by sędzia nie zwlekał z użyciem gwizdka za każdym razem, gdy tylko jest pewny swojej decyzji. Władze UEFA pilnują płynności gry i sugerują korzystanie z VAR tylko w razie wątpliwości.

Taka interpretacja decyzji Marciniaka sprawiła, że Polak wrócił do gry o sędziowanie najważniejszych meczów mistrzostw Europy. W tym także wielkiego finału.

Gdyby to się udało, to polski sędzia mógłby uważać się za człowieka spełnionego. W swojej karierze prowadził już bowiem finał mistrzostw świata, finał Ligi Mistrzów i Klubowych Mistrzostw Świata. Zgodnie z przyjętą tradycją nie ma już raczej szans, by powtórzyć występ w finale którejkolwiek z tych imprez. Do "zdobycia" pozostaje mu więc jedynie finał EURO.

O tym, czy tak będzie, przekonamy się już niedługo. Podobnie jak w przypadku niedawnych mistrzostw świata w Katarze, tak i tym razem sędziowie są wyznaczani do meczów 48 godzin przed pierwszym gwizdkiem. Wszyscy arbitrzy są także skoszarowani w jednym miejscu, gdzie wspólnie trenują oraz analizują poszczególne mecze.

Mateusz Puka, WP SportoweFakty

Czytaj więcej:
Kolejny Holender nie zagra na Euro
Ponad 4 tys. złotych za trening reprezentacji

Źródło artykułu: WP SportoweFakty