W sobotni wieczór na Signal Iduna Park sensacja wisiała w powietrzu. Na początku drugiej połowy gol reprezentanta Danii Joachima Andersena został nieuznany w kontrowersyjnych okolicznościach, zaś potem piłkarze "Die Mannschaft" przeszli do konkretów.
Trafienia Kaia Havertza i Jamala Musiali sprawiły, że reprezentacja Niemiec w strugach deszczu wygrała 2:0 w 1/8 finału Euro 2024. W pierwszej połowie mecz został przerwany na kilka minut ze względu na burzę, która rozszalała się nad stadionem.
Ulewa nie odpuszczała także po zakończeniu spotkania. Na domiar złego, jak relacjonował serwis sport.tvp.pl, niemal wszystkie pociągi w Dortmundzie były opóźnione, co na własnej skórze odczuli fani wracający ze stadionu.
Jeden z nich był zmarznięty i w oczekiwaniu na pociąg nie mógł nawet załatwić swoich potrzeb fizjologicznych. W środku nocy wywiązał się niesmaczny dialog pomiędzy duńskim kibicem i niemieckim policjantem.
ZOBACZ WIDEO: Prosto z Euro. "Wstyd, kompromitacja". Były piłkarz ujawnił, co przeczytał
"- Muszę iść do toalety. Jeśli zejdę do przejścia podziemnego, będę mógł wrócić na peron?
- Nie.
- To co mam zrobić.
- Nie wiem.
- Mam się zesikać w spodnie?
- W zasadzie tak.
- A mogę wysikać się na tory?
- Wtedy zostaniesz aresztowany" - czytamy.
Nagrywanie zachowania funkcjonariuszy w trakcie ich działań było zabronione. Policjanci utrudniali sprawę kibicom także krótko po zakończeniu spotkania, blokując przejście podziemne ze stacji metra na dworzec kolejowy. W związku z tym, gdy fani dotarli do głównego wejścia dworca, byli kompletnie przemoczeni.
Czytaj więcej:
Gija Guruli: Gruzja może to zrobić