Tracimy takie bramki, że ręce opadają - wypowiedzi trenerów po meczu Cracovia - Piast Gliwice

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Piast Gliwice nie wygrał meczu ligowego od 4 października. Tym razem przyszło mu uznać wyższość Cracovii. Szkoleniowiec niebiesko-czerwonych, Dariusz Fornalak po końcowym gwizdku sędziego był w kiepskim humorze. Jego zespół znowu dał sobie strzelić kuriozalne bramki. Powody do zadowolenia miał Orest Lenczyk.

Dariusz Fornalak (Piast Gliwice): - Spotkanie rozpoczęło się od stanu 0:1 i skończyło się jednobramkowym zwycięstwem Cracovii. Nie byliśmy w stanie zniwelować tej różnicy. Wszystko fajnie przed meczem wygląda: założenia, zadania dla poszczególnych zawodników. Przychodzi moment, że wychodzimy na boisko zmobilizowani, skoncentrowani i… strzelamy sobie bramkę. Ten gol dodaje pewności przeciwnikowi i powoduje, że całe spotkanie wygląda, jak wygląda.

Kiedy wychodzimy na boisko, szanse są równe. Mamy w głowach to, co mówiliśmy sobie wcześniej. Uczulaliśmy piłkarzy szczególnie, bo w dwóch ostatnich meczach ze Śląskiem Wrocław i Arką Gdynia traciliśmy kuriozalne bramki, w niesamowitych okolicznościach. Wszystko jest podporządkowane temu, żeby drużynę zmobilizować, żeby była skoncentrowana, a taka stracona bramka dekoncentruje mnie na ławce, a co dopiero piłkarzy na placu gry. Oczywiście odrobiliśmy stratę, mogliśmy strzelić na 2:1, gdybyśmy się lepiej zachowali. Naszą największą bolączką dzisiaj były stracone gole w taki sposób, że ręce opadają. Te błędy powodują, że mamy tylko piętnaście punktów i trudną sytuację w tabeli.

Orest Lenczyk (Cracovia Kraków): W ostatniej kolejce rundy jesiennej zależało nam bardzo na zdobyciu kompletu oczek, ponieważ 17 punktów na koniec pierwszej odsłony ekstraklasy, w 13 meczach w których brałem udział, uważam za minimum dające nam szansę dalszej rywalizacji. Nasza pozycja może też napawać optymizmem, bo po trudnym okresie i porażkach odwróciliśmy szalę na naszą korzyść. Media w pewnym momencie chwaliły Piasta, a tu na koniec jesieni jesteśmy przed niebiesko-czerwonymi. Przyznam, że przeciwnik dziś walczył do końca, i mimo iż był "rannym zwierzątkiem", to udało mu się w końcówce zdobyć gola.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)