Jego rodzice przeszli pieszo przez Afrykę. Dziś jest największą gwiazdą Euro 2024

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Alex Grimm / Na zdjęciu: Nico Williams
Getty Images / Alex Grimm / Na zdjęciu: Nico Williams
zdjęcie autora artykułu

Gdyby nie ogromna siła woli jego rodziców, najpewniej nigdy nie otrzymałby takiej szansy. W poszukiwaniu lepszego życia przebyli pieszo drogę z Ghany do Hiszpanii. Dlatego dziś Nico Williams na każdym kroku podkreśla, jak wiele im zawdzięcza.

Euro 2024 nie ma oczywistego bohatera. Zawodzą największe gwiazdy pokroju Kyliana Mbappe czy Cristiano Ronaldo, turniej nie ma też zdecydowanego goleadora - przodujący w klasyfikacji strzelców Cody Gakpo i Georges Mikautadze mają po trzy bramki. Tegoroczne mistrzostwa Europy momentami są nudne, zabijane przez defensywny futbol wybranych ekip.

Jeśli szukać jakichś pozytywów i radosnej energii, to w grze Hiszpanii, którą ciągnie Nico Williams. Zawodnik, który gra dla Athleticu Bilbao i dopiero za tydzień skończy 22 lata. Już teraz kuszony jest przez FC Barcelonę i kto wie, czy po Euro 2024 nie będziemy świadkami głośnego transferu.

Przez piaski Sahary do Hiszpanii

Nico gra dla reprezentacji Hiszpanii, jego brat Inaki wybrał Ghanę. Starszy z braci jeszcze jako dziecko nie był w stanie zrozumieć, dlaczego ich ojciec ma problemy ze stopami. Matka wyjawiła mu prawdę dopiero, gdy był pełnoletni. Maria opowiedziała, jak będąc w ciąży wraz z mężem Felixem przemierzała pieszo piaski Sahary w poszukiwaniu lepszego życia.

ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro". Cristiano Ronaldo pokazał ludzką twarz. "Jest w porządku gościem"

Państwo Williams zakładali, że dotrą do Wielkiej Brytanii. Po drodze napotkali oszustów, którzy nie pomogli im w transporcie na Wyspy, a dodatkowo zabrali całe oszczędności. Dlatego byli zmuszeni iść pieszo. Aby przetrwać, momentami musieli pić mocz. Dotarli "tylko" do Melilli - to hiszpańska enklawa na północy Afryki.

Po wyczerpującej wyprawie chcieli uzyskać tam azyl polityczny. Prawnik sugerował im, że mają kłamać, że pochodzą z ogarniętej wojną Liberii. To on skontaktował się z księdzem Inaki Mardonesem. Duchowny znalazł im lokum w Bilbao. Maria już w czasie tej podróży była w ciąży, czego wówczas nie była świadoma. Dlatego gdy kilka miesięcy później urodziła syna, dała mu na imię Inaki.

Duchowny zgodził się zostać ojcem chrzestnym Inakiego Williamsa. Pierwszy prezent dla niemowlęcia? Czerwono-biała koszulka Athleticu. Osiem lat później, już w zupełnie innych realiach, na świat przyszedł Nico.

Nico Williams dziękuje rodzicom

- Dzięki Bogu, że wszyscy jesteśmy tutaj razem i prowadzimy naprawdę godne życie. Rodzice mogą patrzeć, jak ich synowie dobrze sobie radzą. Wszystko, co robimy, to dla nich. Zaryzykowali życie, abyśmy mieli lepszą przyszłość. Udało się to osiągnąć. Zawsze będę doceniać to, co mój ojciec i moja matka dla nas zrobili. Są wojownikami. Zaszczepili w nas szacunek i ciężką pracę każdego dnia. Nauczyli, że za darmo nikt ci nic nie da - powiedział Nico Williams o swoich korzeniach, cytowany przez BBC.

Życie rodziny Williamsów w Hiszpanii nie było usłane różami. Początkowo przenieśli się z Bilbao do oddalonej o 150 km na południe Pampeluny. Brak dobrze płatnej pracy sprawił, że Felix wyjechał do Londynu i tam zarabiał na utrzymanie żony i dzieci. Pracował w centrum handlowym, był nawet ochroniarzem podczas meczów piłkarskich Chelsea FC.

Ojciec Nico i Inakiego pracował na Wyspach przez 10 lat. W tym czasie starszy z braci stał się głową rodziny. To jemu przyszło wychowywać Nico, bo matka pracowała na trzech etatach jednocześnie. Dopiero gdy starszy z braci zaczął zarabiać poważne pieniądze dzięki futbolowi, udało się ściągnąć Felixa z Londynu do domu.

- Dla mnie Inaki jest punktem odniesienia. Jest dla mnie wszystkim. Pomógł moim rodzicom i mnie. Sprawiał, że miałem co jeść, że mogłem chodzić do szkoły, że miałem się w co ubrać. Od zawsze mi doradza. Jest moim bratem, ale też trochę ojcem - ujawnił Nico.

28 kwietnia 2021 roku zapisał się w historii. Tego dnia razem zagrali dla Athleticu Bilbao w meczu z Realem Valladolid. Stali się pierwszym rodzeństwem w historii klubu, które pojawiło się wspólnie na murawie od 1986 roku. Po spotkaniu od razu pojechali do mamy, która ten wyjątkowy moment musiała oglądać w telewizji. Obostrzenia covidowe sprawiły, że Maria nie mogła wejść na stadion.

Athletic jest klubem, który stawia wyłącznie na graczy mających baskijskie pochodzenie. To leży w jego DNA. Jednak w przypadku Williamsów nikt nie myślał o tym, aby pozbawić ich szansy gry. W końcu obaj urodzili się i dojrzewali w Bilbao. - W Kraju Basków, od momentu urodzenia, każdy marzy o grze dla Athleticu. To skromny klub, z którym zawsze się identyfikowałem. Nigdy nie chciałem niczego innego, niż zostać piłkarzem tej drużyny - powiedział Inaki w jednym z wywiadów.

Nico gwiazdą Hiszpanii na Euro 2024

Inaki wybrał grę dla Ghany, aby oddać hołd ojczyźnie rodziców. Nico postawił na Hiszpanię. Na naszych oczach wyrasta na największą gwiazdę Euro 2024. Szaleje na lewym skrzydle, podczas gdy na prawym furorę robi ledwie 16-letni Lamine Yamal. Z takimi bokami Hiszpania może zdominować europejski futbol na lata.

Nico i Yamala połączyła szczególna więź. - Już mu powiedziałem, że musi się uczyć gry od "ojca", czyli mnie - zażartował starszy z piłkarzy. Mimo młodego wieku, wziął nastolatka pod swoją opiekę. Razem spędzają sporo czasu poza boiskiem. Ich relacja sprawia, że tym bardziej o transferze Nico marzą w Barcelonie. Katalończycy mogliby zyskać efektownie grające skrzydła. Na takim duecie zyskałby też Robert Lewandowski.

Williams mógł być od kilku dni wolnym zawodnikiem, co ułatwiłoby jego transfer do FC Barcelony. Nie chciał jednak odchodzić za darmo z klubu, który go wychował i dał mu szansę zaistnieć w światowym futbolu. Przedłużył kontrakt do czerwca 2027 roku z dość niską klauzulą odstępnego - wynoszącą ok. 60 mln euro.

Problem w tym, że nawet taka kwota jest problematyczna dla Barcy, która ciągle znajduje się w dołku finansowym. Chrapkę na piłkarza ma Chelsea, ale Nico miał odrzucić zaloty londyńczyków. Podobno jest gotów pozostać na kolejny rok w Bilbao w oczekiwaniu na poprawę sytuacji w Katalonii. - Jestem szczęśliwy w Athleticu - powiedział ostatnio.

Mecz Hiszpania - Niemcy o godz. 18.00. Transmisja w TVP 2, dostępnym także na platformie Pilot WP. Relacja tekstowa NA ŻYWO w WP SportoweFakty.

Katarzyna Łapczyńska, dziennikarka WP SportoweFakty

Czytaj także: - "Zwrócimy się do UEFA". Trener Hiszpanów wypalił o gwieździe Niemców - Iskrzy przed hitem Euro 2024. Oskarżył Niemca o brak szacunku

Źródło artykułu: WP SportoweFakty