Przed półfinałem Euro 2024 Hiszpania - Francja (2:1) Gianpaolo Calvarese rozgrzał sieć. Na swoim profilu na Instagramie 48-latek przekazał, że Szymon Marciniak "może za kilka miesięcy przenieść się do Arabii Saudyjskiej". Więcej TUTAJ.
A pompujący ogromne pieniądze w swój futbol Saudyjczycy mieliby obsypać Polaka złotem. Tak należy rozumieć rzekomą ofertę, która ma opiewać na ok. milion euro rocznie przez trzy sezony. W Europie Marciniak nie zbliży się do takich zarobków - w sezonie 2022/23, w którym prowadził finał MŚ i Ligi Mistrzów, miał zainkasować ok. 300 tys. euro.
ZOBACZ WIDEO: "Prosto z Euro": "Zdmuchnęli z planszy". Hiszpania wielkim faworytem
Informacja podana przez Calvaresego rozeszła się po świecie lotem błyskawicy. Nie jest to jednak nic nowego. Portal meczyki.pl już w grudniu 2022 roku pisał, że Saudyjczycy - wraz z całym zastępem piłkarskich gwiazd - podobno chcieliby ściągnąć do siebie także najlepszego sędziego świata. Podobnie komunikował Rafał Rostkowski.
Włoch, który po zakończeniu przeciętnej kariery (157 meczów w Serie A przez 12 lat) jest poza obiegiem - występuje tylko jako osobowość telewizyjna, nie przekazał żadnych nowych informacji, a jego wiarygodność jest - jak słyszymy w środowisku - umiarkowana. Co jednak, jeśli oferta leży na stole i Marciniak chciałby się nad nią pochylić?
Niebezpieczny precedens
Przede wszystkim, zarówno Marciniak, jak i zarząd Saudi Pro Legue, musieliby otrzymać zgodę FIFA na taki ruch. Bez niej nic w świecie sędziów się nie dzieje. Marciniak musiał występować o nią przy okazji każdego wyjazdu do Arabii Saudyjskiej, Egiptu Japonii, Kataru czy Zjednoczonych Emiratów Arabskich, gdzie prowadził już łącznie 45 spotkań, w tym 31 w lidze saudyjskiej.
Jak słyszymy, FIFA sprawę każdego sędziego rozpatruje indywidualnie. Dotąd Marciniakowi dalekie wojaże nie przeszkadzały w otrzymywaniu nominacji na najważniejsze mecze rozgrywek FIFA i UEFA: finały mistrzostw świata, Ligi Mistrzów i Klubowych Mistrzostw Świata oraz mecz o Superpuchar Europy. I to mimo że do Arabii Saudyjskiej latał już jako debiutant w grupie Elite (najwyższej klasie sędziowskiej), czyli już od sezonu 2015/16.
Z drugiej strony, mało prawdopodobne wydaje się, by FIFA zgodziła się na stały transfer Marciniaka, ponieważ stworzyłby on niebezpieczny precedens. Światowej federacji zależy na tym, by w ligach krajowych pracowali lokalni sędziowie - z ich grona werbuje potem arbitrów na swoje turnieje. Dba o to, by spotkania na jej turniejach prowadzili sędziowie z każdego zakątku świata, a nie tylko europejska elita.
Sprowadzenie Marciniaka otworzyłoby Saudyjczykom i innym ligom możliwość sprowadzenia do siebie najlepszych sędziów. Tak jak Arabia Saudyjska po MŚ 2022 skusiła petrodolarami wiele gwiazd futbolu na czele z Cristiano Ronaldo, Karimem Benzemą czy N'Golo Kante.
Życie po życiu
Sam Marciniak natomiast na takiej przeprowadzce do Arabii Saudyjskiej zarobiłby "tu i teraz", ale byłaby to krótkowzroczna decyzja. Może nie wykluczyłby się z powołania na MŚ 2026, ale w dalszej perspektywie straciłby więcej.
Ma dopiero 43 lata i na horyzoncie - poza kolejnym mundialem - też Euro 2028 i kolejne turnieje. Nie ma dziś wśród arbitrów z grupy Elite (najwyższej klasy sędziowskiej) górnej granicy wieku. O wszystkim decyduje sprawność psychofizyczna i postawa na boisku.
Nie ma też formalnych przeszkód w tym, by po raz kolejny poprowadził finał MŚ czy Ligi Mistrzów. Komitety Sędziowskie UEFA i FIFA kierują się innymi kryteriami. Scenariusz, w którym 49-letni Marciniak prowadzi finał MŚ 2030, nie jest science-fiction.
Poza tym Polak musi pamiętać o "życiu po życiu". Gdy zawiesi gwizdek na kołku, może wkroczyć na ścieżkę kariery w strukturach FIFA czy UEFA. Jak słyszymy, niedługo po przejściu na emeryturę może od razu zostać obserwatorem UEFA na najważniejsze mecze. Jako wybitny arbiter ma taką pozycję, że nie musiałby wspinać się od dołu piramidy, tylko - jak Bjorn Kuipers czy Cuneyt Cakir - od razu zostać obserwatorem na mecze Ligi Mistrzów.
W przyszłości może też trafić do Komitetu Sędziowskiego FIFA albo UEFA, a nawet pójść w ślady Pierluigiego Colliny czy Roberto Rosettiego, którzy przewodniczą tym gremiom. Jego notowania są tak mocne, że drzwi do gabinetów FIFA i UEFA stoją przed nim otworem.
Wyjazdem do Arabii Saudyjskiej - za zgodą FIFA, nie mówiąc już o przeprowadzce wbrew jej woli - mógłby je sobie zatrzasnąć na zawsze.
Maciej Kmita, dziennikarz WP SportoweFakty