Jak relacjonuje z Katalonii Kiko Ramirez, na każdym kroku czuć na Półwyspie Iberyjskim atmosferę zbliżającej się walki o mistrzostwo Europy. Hiszpa w rozmowie z nami wychwala pracę, którą wykonał z drużyną narodową Hiszpanii Luis de la Fuente.
- Kiedy powierzano mu funkcję selekcjonera po Luisie Enrique były komentarze utyskujące, że jest to niby trener niższej klasy. Tymczasem okazało się, że to była dobra decyzja - wskazuje Ramirez. I rozpływa się nad wielkiej klasy talentem FC Barcelony, jakim jest błyszczący na Euro 2024 Lamine Yamal.
Justyna Krupa, WP SportoweFakty: Na hiszpańskich ulicach jest mocno wyczuwalna atmosfera wyczekiwania na sukces?
Kiko Ramirez, były dyrektor sportowy Wisły Kraków: Zdecydowanie. Co krok są poustawiane wielkie ekrany przygotowane do oglądania meczów. Oczywiście, jak wiadomo, w Katalonii jest pod tym względem specyficznie. Jednak te ekrany i tak widać również tutaj. Przeszliśmy z hiszpańską kadrą drogę do tego finału pokonując dwie wielkie drużyny: Niemcy i Francję. Anglia to świetny zespół, ale energia w hiszpańskiej drużynie jest bardzo pozytywna. Nie mogę się już doczekać niedzielnego wieczoru. Zwłaszcza, że to też dzień moich urodzin. Liczę, że dostanę prezent i Hiszpania sięgnie po mistrzostwo Europy.
ZOBACZ WIDEO: Raport z Berlina przed finałem. Będzie rekordowa liczba fanów z Anglii
A jest zauważalna w Katalonii narastająca Yamalomania? Lamine Yamal, ten fenomenalny nastolatek z FC Barcelony, robi na tegorocznym Euro prawdziwą furorę.
Tych dwóch młodych chłopaków: Lamine Yamal oraz Nico Williams przyciąga najwięcej uwagi obecnie. To jednak zaskakujące, że taki dzieciak, jak Yamal - bo to wciąż jest dzieciak, do niedawna szesnastolatek - potrafi wziąć na swoje barki odpowiedzialność za grę kadry narodowej. To budzi zdumienie. Mamy na obu flankach młode talenty, zawodników szybkich, świetnych w pojedynkach jeden na jeden. Trener Luis de la Fuente zdołał stworzyć świetny zespół, znakomitą szatnię. A to jest najważniejsze. To właśnie odpowiednia szatnia i poczucie tworzenia wielkiej rodziny są tym czynnikiem, który pozwala sięgać po tytuły.
Wygląda na to, że trzeba też docenić w tym wszystkim pewną zasługę Xaviego, który jeszcze jako trener FC Barcelony nie bał się zdecydowanie postawić na młodego Yamala.
To prawda. W Hiszpanii - podobnie zresztą, jak w innych miejscach na świecie - jest tak, że gdy klub trawią problemy finansowe, to jest wręcz jego obowiązkiem stawiać na młodych graczy. I to pomogło na swój sposób takim chłopakom, jak Yamal. Faktem jest, że to Xavi im zaufał. Warto to docenić. Dał Yamalowi możliwość regularnej gry, co pozwoliło mu zyskać doświadczenie. W tym kontekście kryzys Barcelony na swój sposób pozwolił zyskać szansę młodym talentom. Barcelona zawsze miała w zanadrzu wielkie talenty, podobnie zresztą jak Real Madryt. Tym zawodnikom trzeba jednak jeszcze dać szansę i to nastąpiło. Teraz procentuje to na Euro. Również w kontekście zbliżającego się mundialu jesteśmy w Hiszpanii dużymi optymistami.
Luis de la Fuente potrafił sprawić, że optymalnie wykorzystuje się teraz w kadrze potencjał zawodników takich, jak Dani Olmo czy Alvaro Morata? Ten ostatni miewał w kadrze przecież gorsze chwile, bywał nawet wyszydzany.
To prawda. Poprzedni szkoleniowiec Luis Enrique był szkoleniowcem z dużym nazwiskiem z czasów kariery piłkarskiej. Teraz postawiono na trenera, który oczywiście też był kiedyś profesjonalnym piłkarzem, ale jednak nie gwiazdą, jak Enrique. Luis de la Fuente zna tych chłopaków z różnych grup wiekowych, z kadr młodzieżowych, juniorskich. Zdobywał m.in. mistrzostwo Europy z kadrą U-21. To też jest ważne. Kiedy powierzano mu funkcję selekcjonera po Luisie Enrique były jednak komentarze utyskujące, że jest to niby trener niższej klasy. Tymczasem udowodnił, że potrafi wykorzystać potencjał zawodników, a piłkarze stoją za nim. Okazało się, że to była dobra decyzja. Potrafi sprawić, że zawodnicy dają z siebie 200 procent możliwości. A szatnia kadry Hiszpanii, mimo ogromnej presji medialnej, stanowi obecnie prawdziwą rodzinę. Czapki z głów przed selekcjonerem.
Drugim graczem kadry Hiszpanii, o którym dużo się mówi podczas tego Euro, jest 22-letni Nico Williams. FC Barcelona chce zagiąć na niego parol.
Trzeba pamiętać, że Nico Williams ma za sobą świetny ostatni rok w Athletic Bilbao. Został graczem meczu w finale Pucharu Króla. To młody zawodnik, którego talent wręcz eksploduje. A teraz rozgrywa świetny turniej w Niemczech. Dla tych, którzy znają tego zawodnika, nie jest to zaskakujące. Natomiast FC Barcelona wciąż poszukuje graczy potrafiących zrobić różnicę w pojedynkach jeden na jeden, piłkarzy tego typu. Problem w tym, że Barca ma obecnie kłopoty finansowe. Najpewniej musieliby zacząć najpierw rozstania z pewnymi zawodnikami, by pozwolić sobie na ściągnięcie Nico Williamsa. Natomiast Athletic to również jest poważny klub, który potrafi pracować z młodymi zawodnikami.
A jakie są w Barcelonie oczekiwania związane z przyjściem Hansiego Flicka? Co więcej, media donoszą, że do jego sztabu ma dołączyć Thiago Alcantara.
Przyszedł szkoleniowiec niemiecki, który jednak nie ma wyrobionej marki poza ojczyzną. Nie będzie mu na pewno łatwo radzić sobie ze znacząca presją wokół klubu. Do tego zasoby finansowe klubu są nadszarpnięte. Zobaczymy, jak zacznie Hansi Flick swoją przygodę. Na pewno ma w zespole bardzo dobrych graczy. Jeśli z kolei dołączy do niego rzeczywiście Thiago Alcantara, to będzie to dla Thiago niejako powrót do domu.
Przyjście Flicka do "Dumy Katalonii" to rzeczywiście powód do radości dla Roberta Lewandowskiego?
Dla Lewandowskiego to zdecydowanie dobry obrót spraw, że do Barcelony trafił niemiecki szkoleniowiec, który bardzo dobrze go zna. "Lewy" potrzebuje jednak przede wszystkim, żeby w kolejnym sezonie regularnie dostarczano mu dobre piłki. Polak będzie strzelał, potrzebuje jednak odpowiednich asystentów. I właśnie trenera, który będzie potrafił tym wszystkim zarządzać i poradzi sobie z presją, która ciąży na tym zespole. Zobaczymy, nie będzie to wszystko łatwe dla Barcelony w kolejnym sezonie.
A jak pan ocenia fakt, że Wisła Kraków zdecydowała się mianować pańskim następcą byłego piłkarza krakowian Vullneta Bashę? Wprawdzie objął oficjalnie funkcję p. o. dyrektora sportowego, ale zakres obowiązków ma podobny.
Bardzo się cieszę. Basha był jednym z zawodników, którzy przyszli do Wisły za czasów, gdy ja byłem w klubie trenerem. Doskonale zna klub, szatnię, potrzeby Wisły. To wielki profesjonalista i dobry człowiek. Na pewno wiele wniesie w tej roli. Ma to wiślackie DNA. Myślę, że to dobry ruch. Uważam, że Wisła bardzo dobrze zrobiła dając Bashy szansę. Życzę Vullnetowi powodzenia i szczęścia. Oby miał go więcej, niż ja miałem.
Na pewno nie jest to łatwa rola w Wiśle. Klub znajduje się w takiej sytuacji, że nie przelewa się tam finansowo.
To jasne, że łatwo nie będzie. Ta rola wymaga na pewno wzięcia na siebie dużej odpowiedzialności. Dyrektor będzie obarczony odpowiedzialnością i za to, co dobre i za to, co nie wyjdzie. Trzeba być na to przygotowanym. Basha zna jednak świat piłki. Wspierać go będzie Paweł Brożek. Myślę, że są to dwie osoby, które doskonale znają szatnię Wisły, wiedzą, jak klub funkcjonuje.
A jak pańskie plany po rozstaniu z Wisłą Kraków?
Pracujemy nad różnymi opcjami. Kontaktują się ze mną różne kluby. Część z nich chce, bym stał się doradcą w temacie transferów. Niebawem trzeba będzie podjąć wiążące decyzje.
Rozmawiała: Justyna Krupa, WP SportoweFakty
Danie główne Euro 2024. Gra o złoto Hiszpanii i Anglii
Debiutant z Wisły po zwycięstwie w Europie: Nie spodziewałem się czegoś takiego