To jeden z ostatnich transferów ekipy z Katowic przed startem sezonu 2024/25. GKS zbudował solidny - przynajmniej na papierze - zespół, który powinien dodać kolorytu PKO Ekstraklasie.
Do drużyny dołączyli: Borja Galan, Lukas Klemenz, Adam Zrelak, Sebastian Milewski, Alan Czerwiński, a w środę sfinalizowano wypożyczenie Mateusza Kowalczyka. 20-latek ostatni sezon spędził w duńskim Broendby IF, ale trudno powiedzieć, by zaliczył ten okres do udanych.
Podpisał długi kontrakt (do 30 czerwca 2027 roku), ale został szybko zweryfikowany. W lidze duńskiej rozegrał... minutę. Nie jest to wynik, który kogokolwiek rzuciłby na kolana. A pamiętajmy, że przed przeprowadzką do Danii był podporą ŁKS-u Łódź. Dorzucił solidną cegiełkę do awansu rok temu. Został sprzedany za około milion euro.
Już zimą pytały o niego polskie kluby, m.in. Raków Częstochowa, Śląsk Wrocław. Nawet ŁKS. Wtedy jednak Broendby nie chciało słyszeć o żadnym wypożyczeniu. Po pół roku optyka najwyraźniej zmieniła się o 180 stopni.
Został wypożyczony do GKS-u do końca sezonu 2024/25, ale katowiczanie zagwarantowali sobie opcję transferu definitywnego.
Teoretycznie zadebiutować będzie mógł już w najbliższą sobotę, gdy GKS zagra przed swoją publicznością z Radomiakiem Radom (godz. 14.45).
ZOBACZ WIDEO: Klątwa Harry'ego Kane'a? "Nie miał dobrej formy na tym turnieju"
CZYTAJ TAKŻE:
290 mln zł. Takich pieniędzy jeszcze tam nie było
Lechia Gdańsk nie zmieni się po awansie. "Chcemy grać ofensywnie i widowiskowo"