Tak budowany zespół może dać perspektywę - rozmowa z Tomaszem Borkowskim, trenerem Lechii Gdańsk w Młodej Ekstraklasie

Lechia Gdańsk zajmuje 14. miejsce w Młodej Ekstraklasie. W ostatnim spotkaniu, które gdańszczanie rozegrali w poniedziałek, podopieczni Tomasza Borkowskiego zremisowali z Jagiellonią Białystok 1:1.

Michał Gałęzewski: Jak by pan podsumował rundę w wykonaniu drużyny Lechii w Młodej Ekstraklasie?

Tomasz Borkowski: Zabrakło nam konsekwencji. Rundę graliśmy w sposób bardzo mocno młodzieżowy, trzymając się tego, że od początku nie korzystaliśmy z seniorów, może z wyjątkiem Mateusza Bąka. Ci chłopcy, którzy wybijali się i trenowali z pierwszym zespołem grali w czwartej lidze. Przyniosło to efekt w postaci pierwszego miejsca. My natomiast przejrzeliśmy sobie kadrę naszej młodzieży. Jest na pewno bardzo dużo do zrobienia. Z tygodnia na tydzień musi być lepiej. Trzeba to teraz wyselekcjonować, dobrać chłopaków wyróżniających się w zespole juniorów i dalej konsekwentnie się tego trzymać. Wierzę, że tak jak kiedyś powiedziałem, Lechia będzie grała w przyszłości o mistrzostwo. Tak budowany zespół może dać perspektywę. Dla niektórych był to mecz pożegnalny. Jest zainteresowanie kilkoma chłopakami i mają oni odejść do zespołów seniorskich. Jestem zadowolony z postawy tych chłopaków, chociaż mam spory niedosyt, bo liczyłem na zwycięstwo choćby w meczu z Jagiellonią.

Którzy są to zawodnicy?

- Za wcześnie o tym mówić. Jutro powstanie lista transferowa i wspólnie ze skautami określimy sobie cele, na które pozycje potrzebne są wzmocnienia. Myślę, że będzie można wtedy więcej powiedzieć. Zawodnicy powinni się o tym dowiedzieć najpierw, a potem będzie można to przedstawić. Trzeba też szukać młodych, perspektywicznych piłkarzy.

To mają być głównie wypożyczenia, czy również transfery definitywne?

- Sugerujemy się tym, że starsi chłopcy nie powinni grać już w Młodej Ekstraklasie, a w piłce seniorskiej. Jeżeli ma to przyspieszyć rozwój któregoś z nich, to wypożyczenie do pierwszoligowego, lub drugoligowego zespołu może w tym pomóc. Taką przyjęliśmy sobie strategię.

Na koniec rundy zremisowaliście z Jagiellonią. Można było się jednak pokusić o zwycięstwo...

- Jagiellonia w przekroju całego meczu oddała tak naprawdę tylko jeden strzał. Na nasze nieszczęście był to przepiękny strzał, który dał im remis. Szkoda straconych punktów. Graliśmy w eksperymentalnym składzie i mieliśmy kłopot ze złączeniem tego. Trzech nowych chłopców testowanych zostało przecież włączonych do kadry w meczu ligowym. Zaryzykowaliśmy, bo wiedzieliśmy, że jak mają to być przyszłościowi chłopcy, to trzeba ich sprawdzić w takim spotkaniu. Zostali rzuceni na głęboką wodę. Są to zawodnicy z roczników 91-92 i można być zadowolonym z ich postawy. Będziemy o nich myśleć w perspektywie budowania tej drużyny. W tym meczu mieliśmy zapewnione zwycięstwo. Była piłka do wybicia. Jak to się czasami mówi, trzeba wybić ją z przysłowiowego szpica i oddalić niebezpieczeństwo od własnej bramki. Przeciwnik oddał przepiękny strzał. Na pewno liczyliśmy na zwycięstwo.

Co zadecydowało o tym, że nie udało wam się wygrać?

- Myślę, że brak koncentracji zabrał nam te bezcenne punkty. Trudne zadanie przed tymi chłopakami. Jeśli chodzi o testowanych zawodników, to nawet nie wszyscy znali się po imionach. Nie mam większych pretensji, jeśli chodzi o organizację i grę. Przy stanie 1:0, gdyby Łukasz Andrychowski strzelił idealną sytuację, to Jagiellonia nie miałaby prawa się z tego podnieść. Niewykorzystane sytuacje się mszczą. Nie była to setka, a dwusetka, którą trzeba strzelić i cieszyć się ze zwycięstwa. Bramkarz Jagiellonii jednak odbił piłkę. Przed tymi chłopakami dużo pracy.

Którzy z trzech testowanych wychowanków Chemika Bydgoszcz wzbudzili pańskie zainteresowanie?

- Jestem zainteresowany całą trójką, bo są to perspektywiczni zawodnicy, chętni do pracy. Mają spore umiejętności. Dawid Paczkowski, który grał na stoperze od początku był pewnym punktem zespołu, Damian Rysiewski wszedł na środek pola w drugiej połowie i pokazał kilka niekonwencjonalnych zagrań, z kolei Dawid Retlewski grał szybko i dynamicznie. Różnica 2-3 lat jest znaczna, ale jak myślimy perspektywicznie o zawodnikach, którzy mieliby dawać nam korzyści, to trzeba szukać w rocznikach 91-92.

To byli zawodnicy Chemika. Czy zawodnicy innych klubów również są planowani do sprawdzenia w drużynie Młodej Ekstraklasy?

- Mają się pojawić do końca tygodnia następni chłopcy i możemy się im przyglądać. Będą to młodzi chłopcy, bo tym tropem idziemy. Mają być młodzi, perspektywiczni i tacy, którzy w przyszłości mogliby być alternatywą dla trenera Kafarskiego.

Wiadomo, że wyniki w Młodej Ekstraklasie nie są szczególnie ważne, bo priorytetem jest tutaj ogranie zawodników, nauczenie ich czegoś. Konkretne cele jeśli chodzi o wynik też sobie na pewno stawiacie...

- Zajmujemy czternaste miejsce po pierwszej rundzie. Na szczegółowe przeanalizowanie tego jak się zmienił zespół jeszcze przyjdzie czas, ale myślę, że w niektórych sytuacjach decydowała obecność seniorów. My z nich nie korzystaliśmy, ci chłopcy zostali wypuszczeni na szerokie wody i dostali delikatny dzwonek. Zobaczyli, że naprawdę muszą wykonać dużo pracy. Absolutnie biorę na siebie to czternaste miejsce. Ono mnie nie zadowala. W głupi sposób rozdaliśmy kilka punktów i nie sposób porównać tą drużynę, z drużyną z zeszłego roku. Wystarczy przeanalizować i spojrzeć w metryczkę, jak mało grali Szuprytowski, Łuczak, czy Osłowski. Sprawdziłem innych i wierzę, że wyskoczą nam następni, jak Preizner, czy Kądziela. Mimo, że jesteśmy najmłodszym zespołem w tej lidze, nikogo nie zadowala miejsce. Wierzę, że będzie postęp i po dorzuceniu kolejnych zawodników z kadr juniorskich, zespół z tygodnia na tydzień będzie prezentował się coraz lepiej.

Nadal planujecie prowadzić politykę gry bez seniorów?

- Nie było jeszcze sposobności spotkać się i porozmawiać o tym, ale priorytetem w tym sezonie jest awans zespołu rezerw z czwartej ligi do trzeciej. Wielu naszych zawodników grało właśnie tam. My jesteśmy konsekwentni i chcemy ten awans zrobić. Dla Lechii będzie to dobre, aby grali oni z coraz mocniejszymi zespołami. Zespół Młodej Ekstraklasy nie będzie absolutnie traktowany po macoszemu, ale będziemy tam ogrywać naprawdę młodych zawodników takich, którym trzeba dać jeszcze 2-3 lata czasu. Oni muszą zdać sobie sprawę ile roboty przed nami, ale wierzę, że czas pozwoli zbudować fajną ekipę i wierzę, że w przyszłości któryś z nich błyśnie i wpadnie w oko trenerowi Kafarskiemu.

Kilku zawodników ma już teraz przejść do pierwszej drużyny...

- Były obserwacje na ostatnim treningu. Myślę, że trener Kafarski dobierze kilku z nich do gry. Nie chcę się za niego wypowiadać, bo on ma na to własne spostrzeżenia. Myślę jednak, że można dać im szansę.

Poleciłby pan któregoś z piłkarzy?

- Nie będę oceniał indywidualnie, bo któregoś z nich mógłbym skrzywdzić. Na pewno jest czas. Brakuje im jeszcze ogrania, doświadczenia i myślę, że trochę czasu upłynie. Widzę nutkę perspektywiczności, że za rok-dwa znajdą się w kadrze zespołu.

Czy jest szansa, że Lechia przy ciągłej grze w Młodej Ekstraklasie tym młodym składem będzie w stanie bić się o podium tych rozgrywek?

- Nie wycofuję się z tego. Pamiętam że, jak dwa lata temu obejmowałem ten zespół, to powiedziałem, że płynność pracy przyniesie nam efekt. Było zaskoczenie w zeszłym roku, kiedy punktu zabrakło nam do mistrzostwa. Teraz jest troszeczkę inne spojrzenie. Priorytet, to czwarta liga i awans do trzeciej. Wierzę jednak gorąco, że w rundzie rewanżowej po lekkim wzmocnieniu zespołu będziemy w stanie już grać na takim poziomie, jak w zeszłym roku i mocno piąć się w górę, a w przyszłym zaatakować.

Czy rezerwy Lechii w III lidze, to optymalne miejsce dla zaplecza tego klubu, czy za jakiś czas powinno się powalczyć o jeszcze wyższą ligę?

- Jestem ciekaw jak potoczą się rozmowy z tymi chłopakami. W czwartej lidze jesteśmy w stanie zrobić ten awans przy drobnym wsparciu zespołu seniorów. Analizuję i przeglądam czwartą ligę, gdzie w zeszłym roku trener Szutowicz miał pięciu zawodników - z Kalkowskim, Szałęgą, Cetnarowiczem - na codzień w swoim zespole. My z seniorów korzystaliśmy 4-5 razy. Słowa pochwały dla chłopaków grających w IV lidze, którzy z powodzeniem radziliby sobie w Młodej Ekstraklasie. Dobrym przykładem jest tutaj Gładczuk, gdzie przy jego obecności wygrywamy i zdobywamy punkty. Kilku z nich musiałem poświęcić dla zrobienia wyniku w IV lidze. Przez to dostają szansę następni. III liga, to byłaby idealna sprawa i ewenement na skalę Polski. Z tego co wiem, zespoły Młodej Ekstraklasy są zespołami rezerw we wszystkich klubach, to tam grają seniorzy i są przesuwani z drużyny Ekstraklasy. My mając III ligę i Młodą Ekstraklasę, będziemy zadowoleni, gdyż młodzi chłopacy będą mogli rywalizować z lepszymi. Wierzę, że w przyszłym sezonie będziemy świętować ten awans, a Młoda Ekstraklasa nie raz zaskoczy i pokaże, że potrafi grać w piłkę.

Współpraca: Paweł Doczyk

Komentarze (0)