Z dużym trudem Legia Warszawa wygrała 4:3 w dwumeczu z Broendby IF i zameldowała się w czwartej rundzie eliminacji Ligi Konferencji Europy. Niechlubnym bohaterem po spotkaniu rewanżowym był trener stołecznej drużyny.
Goncalo Feio po ostatnim gwizdku arbitra pokazywał środkowe palce w kierunku sektora gości, zajmowanego przez Duńczyków. Niedopuszczalne zachowanie Portugalczyka przyćmiło wydarzenia boiskowe. Roman Kosecki w rozmowie z "Faktem" jako jeden z nielicznych ekspertów nie krytykuje Portugalczyka za jego zachowanie.
- Czasem trzeba mieć jaja, a nie być chłopcem do bicia i pokazać, że też jest się twardym, bo wszyscy nas Polaków mają za takich właśnie chłopców do bicia i że w ogóle jesteśmy kimś gorszym - tłumaczy były reprezentant Polski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Thierry Henry dał popis! Zobacz szalony taniec trenera Francji
Dowiedzieliśmy się, że na chwilę obecną Legia nie zamierza karać szkoleniowca i wyciągać konsekwencji wobec jego zachowania. Klub nie chce stawać przeciwko swojemu trenerowi, a wspierać go w napiętym terminarzu meczowym i codziennej pracy z zespołem (więcej TUTAJ-->).
- Spokojnie, stało się, to jest sport, to są czasem różne reakcje. Chwaliliśmy gest Kozakiewicza. Tutaj ganimy gest Kozakiewicza. Powiem szczerze. Mnie to nie przeszkadza i ważne, że Legia wygrała - dodaje Kosecki.
Teraz przed Legią już ostatnia przeszkoda na drodze do fazy grupowej. Ich rywalem będzie Drita, która pokonała 3:2 w dwumeczu FK Auda.
Pierwszy mecz z Dritą zaplanowano na 22 sierpnia, rewanż odbędzie się tydzień później.
Czytaj też:
Co Legia zrobi z Goncalo Feio? Nowe informacje
Kuriozalne sędziowanie we Wrocławiu. "Totalna abstrakcja"