FC Barcelona po dwóch kolejkach hiszpańskiej La Ligi ma na koncie komplet zwycięstw. Najpierw na wyjeździe pokonała Valencię CF 2:1, a następnie identycznym wynikiem ograła u siebie Athletic Bilbao (relacja TUTAJ).
W obu spotkaniach bohaterem Blaugrany został Robert Lewandowski. W pierwszym meczu zanotował dublet, natomiast w drugim strzelił zwycięskiego gola w 75. minucie (jego bramkę zobaczysz TUTAJ).
"Wytrwały" - takim hasłem występ Polaka podsumował kataloński "Sport". To odniesienie do wcześniejszych sytuacji, bo przed zdobyciem bramki kapitan naszej kadry m.in. dwukrotnie trafił w słupek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewandowski sprawdził się z kolegą. Tylko spójrz
"Nie ustawał w dążeniu do celu i w końcu go osiągnął. Dwukrotnie uderzył w słupek, raz w Padillę i za czwartym razem trafił do bramki. Dobrze współpracował zarówno z graczami w środku, jak i skrzydłowymi" - tak podsumowano występ Lewandowskiego, który otrzymał notę "7", w skali 1-10.
"Niezbędny" - tak jego występ określiło "Mundo Deportivo. "Udało mu się przeżyć niefortunny dzień i został kandydatem na Pichichi (trofeum dla króla strzelców - przyp. red.). Zanim zdobył swoją trzecią bramkę w tym sezonie La Ligi mocnym wykończeniem w polu karnym, miał trzy klarowne okazje: dwie piłki trafiły w słupek, a jedną zablokował bramkarz" - napisał na temat Lewandowskiego dziennik, który nie wystawia not.
Inaczej jest w przypadku portalu ElDesmarque, który podarował 36-latkowi "8". "Po dublecie na Mestalla słupek dwukrotnie uniemożliwił mu zdobycie gola. Następnie Padilla obronił z bliska jego strzał, ale bramka padła, gdy złapał bezpańską piłkę po interwencji bramkarza Athletiku. Został potwierdzony jako kandydat na Pichichi" - czytamy na temat jego gry w sobotnim meczu.
Z kolei "AS" dodał tylko i wyłącznie opis występu Lewandowskiego w rywalizacji z Athletikiem. "Drugi dzień meczowy i kolejny gol. Zdobył już łącznie trzy. Mecz na Mestalla otworzył dubletem, a przy odrobinie szczęścia zdobył kolejną bramkę przeciwko Athletikowi. Polski napastnik posłał dwie piłki w słupek, po jednej w każdej połowie, a Padilla obronił strzał z bliska, po którym tłum już skandował 'gol'. W środę skończył 36 lat i dobrze mierzył siły na zamiary. Starał się łączyć z kolegami z drużyny i działać jako wsparcie. Był tam, gdzie powinien być. Urodzony napastnik" - napisano.