Christoph Daum przez ostatnie dwa lata życia walczył z podstępnym nowotworem płuc. - Rak wybrał złe ciało - mówił jesienią 2022 roku, gdy zdiagnozowano u niego raka. Wierzył, że wygra tę walkę. Jednak 25 sierpnia niemieckie media - powołując się na rodzinę byłego trenera - poinformowały o jego śmierci.
Daum był jednym z najbardziej znanych niemieckich trenerów. Karierę rozpoczął w latach 80. ubiegłego wieku. Pierwszym prowadzonym przez niego klubem było 1.FC Koeln, z którym zdobył dwa wicemistrzostwa Niemiec i jedno trzecie miejsce.
Później pracował dla VfB Stuttgart, z którym w 1992 roku świętował mistrzostwo Niemiec. Następnie był trenerem tureckiego Besiktasu Stambuł, Bayeru 04 Leverkusen, Austrii Wiedeń, Fenerbahce Stambuł, 1.FC Koeln, Eintrachtu Frankfurt, FC Brugge i Bursasporu. Prowadził także reprezentację Rumunii.
Daum marzył o tym, by być selekcjonerem reprezentacji Niemiec. Był bliski nominacji na to stanowisko w 2000 roku, ale wtedy na jaw wyszło, że bierze kokainę. Publicznie w wywiadzie zasugerował to Uli Hoeness. Pod presją fanów Daum zgodził się na badanie włosów, które wykazało, że zażywał narkotyki.
Wtedy szkoleniowiec sięgnął dna. Został zwolniony z Bayeru, a także stracił szansę na nominację na stanowisko selekcjonera. - To był duży błąd, do którego się przyznałem i przeprosiłem za to - mówił w wywiadzie. - Kto może twierdzić, że jego życie było całkowicie wolne od błędów? Ja zdecydowanie nie - dodawał.
Później pracował jeszcze z 1.FC Koeln, które poprowadził do awansu do Bundesligi. Przez lata wypominano mu jednak narkotykową aferę. Na koniec życia - po tym jak wyznał, że heroicznie walczy z chorobą - odzyskał sympatię fanów.
Czytaj także:
Inter Mediolan wykonał zadanie. Piotr Zieliński nadal czeka
"Pokazał, że jest podłączony do gry". Lewandowski zrobił wrażenie na koledze