Ciekawie zapowiadające się spotkanie Śląska Wrocław z Legią Warszawa zakończyło się podziałem punktów. Wynik meczu w drugiej połowie otworzył Bartosz Kapustka, a niecały kwadrans później na gola "Wojskowych" odpowiedział Tommaso Guercio (---> RELACJA) i więcej bramek już nie padło.
Po meczu wiele mówiło się o groźnej sytuacji z końcówki pierwszej części spotkania z udziałem piłkarzy "Wojskowych". Kacper Tobiasz i Artur Jędrzejczyk zderzyli się niefortunnie głowami i zalali się krwią (---> WIĘCEJ TUTAJ).
Szczególnie niepokoić mógł stan doświadczonego obrońcy stołecznego klubu, który padł na murawę niczym rażony piorunem i stracił przytomność. Obaj gracze zostali w przerwie przewiezieni do szpitala, żeby przejść specjalistyczne badania.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Lewandowski sprawdził się z kolegą. Tylko spójrz
- Kacper został zszyty, założono mu kilka szwów. Co do "Jędzy", musiał być przewieziony, bo już na boisku stracił przytomność. Miał badanie tomografii, czeka na wyniki. Do tej sytuacji nigdy nie powinno dojść, ale nie chcę powiedzieć nic więcej na ten temat - mówił w rozmowie z Canal+ Goncalo Feio.
Jak przekazał portal Legia.net, wszystko wskazuje jednak na to, że nic groźnego się nie stało. Poszkodowani zawodnicy nie musieli zostać w szpitalu na obserwacji i wracali klubowym autokarem z resztą drużyny.
Jeszcze nie wiadomo, czy Tobiasz i Jędrzejczyk będą do dyspozycji szkoleniowca na czwartkowy (29 sierpnia), rewanżowy mecz z kosowską Dritą w ramach IV rundy eliminacji Ligi Konferencji Europy. Możliwe, że po tym zderzeniu nikt nie będzie chciał ryzykować i dostaną kilka dni odpoczynku.