Polacy przejęli stadion. Co za sceny w Glasgow

Zdjęcie okładkowe artykułu: Getty Images / Rob Casey/SNS Group / Na zdjęciu: kibice reprezentacji Polski w Glasgow
Getty Images / Rob Casey/SNS Group / Na zdjęciu: kibice reprezentacji Polski w Glasgow
zdjęcie autora artykułu

Od samego początku meczu Szkocja - Polska nasza reprezentacja mogła liczyć na głośne wsparcie kibiców, którzy zasiedli na trybunach Hamped Park w Glasgow. Po tym, jak Biało-Czerwoni zdobyli bramkę, słychać było tylko fanów "Orłów".

Na czwartek, 5 września zaplanowane zostało pierwsze spotkanie reprezentacji Polski po nieudanym Euro 2024. Przypomnijmy, że Biało-Czerwoni zdobyli jeden punkt w trzech meczach i zajęli ostatnie miejsce w grupie.

Nasza kadra rozpoczęła zmagania w Lidze Narodów UEFA od pojedynku z reprezentacją Szkocji. Na zwycięstwo z tym rywalem Polska czeka od 44 lat.

Pierwszy gwizdek wyjazdowej rywalizacji Polaków ze Szkotami w Glasgow zaplanowano na godzinę 20:45. Już od samego początku meczu nasza kadra mogła liczyć na głośny doping ze strony swoich kibiców.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Piękny gol piłkarki FC Barcelony. Co za uderzenie!

"Polacy jesteśmy z wami", "Polska, Biało-Czerwoni", "Polacy gramy u siebie", "Polacy, Polacy" - dało się usłyszeć z trybun Hampden Park w Glasgow.

Nasza kadra szybko dała powody do zadowolenia kibicom. Już w 8. minucie na prowadzenie wyprowadził nas Sebastian Szymański, który popisał się fantastycznym strzałem z dystansu (gola zobaczysz TUTAJ). - W tym momencie słychać tylko polskich kibiców - powiedział komentujący mecz Mateusz Borek po pierwszej zdobytej bramce.

Przypomnijmy, że WP SportoweFakty dowiedziały się od PZPN, iż według posiadanych przez nich informacji do Szkocji udało się niespełna 3000 polskich fanów. Do tego grona należy również dodać Polaków, którzy sięgnęli po wejściówki z systemu szkockiej federacji.

Biało-Czerwoni zeszli na przerwę z prowadzeniem 2:0, bo rzut karny wykorzystał Robert Lewandowski. Rywale na starcie drugiej połowy zdobyli gola kontaktowego, a w 76. minucie doprowadzili do remisu. Jednak w doliczonym czasie gry drugą "jedenastką" na bramkę zamienił Nicola Zalewski (relacja TUTAJ).

Źródło artykułu: WP SportoweFakty