Awans wywrócił wszystko do góry nogami. "Motoru nie powinno być w Ekstraklasie"

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP / Wojciech Jargiło / Na zdjęciu: Mateusz Stolarski
PAP / Wojciech Jargiło / Na zdjęciu: Mateusz Stolarski
zdjęcie autora artykułu

- Wynik sportowy wyprzedził wszelkie oczekiwania i wywrócił do góry nogami wszystko w tym klubie. Po awansie nie byliśmy od razu gotowi, by być w Ekstraklasie - mówi trener Motoru Lublin Mateusz Stolarski.

To była jedna z największych niespodzianek poprzedniego sezonu. Motor Lublin w niewyobrażalnych wręcz okolicznościach wywalczył awans do PKO Ekstraklasy, wygrywając baraż z Arką Gdynia w doliczonym czasie gry.

W Ekstraklasie Motor nie gra spektakularnego futbolu, ale potrafi sensownie - jak na beniaminka - punktować. Lublinianie zdobyli sześć punktów w sześciu spotkaniach, choć w ostatniej kolejce dostali zimny prysznic w postaci wysokiej przegranej (2:5) z Legią Warszawa.

Czego nauczył się Motor i trener Mateusz Stolarski w początkowej fazie sezonu?

- Ekstraklasa nauczyła nas, żeby trzymać się swojego sposobu gry, żeby nie rezygnować z tego, w co się wierzy, bo to przynosi efekty. Wyniki nie są bardzo dobre, ale poprawne. Zbyt mało meczów zakończyliśmy zwycięstwem, natomiast do tej pory nie byliśmy ani razu w strefie spadkowej, a przed sezonem wszyscy skazywali nas na degradację - mówił trener Stolarski na konferencji prasowej.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Każdy piłkarz marzy o takim golu. Potężne uderzenie w samo okno

Przed 8. kolejką Motor jest na trzynastym miejscu w tabeli. - Jako sztab patrzymy głębiej na piłkę, trochę pod kątem przygotowania do meczu, reguł panujących w drużynie, tworzenia idei tego zespołu. Wspólnie z zawodnikami wprowadziliśmy Motor do Ekstraklasy. Motoru nie powinno być w Ekstraklasie. Wynik sportowy wyprzedził wszelkie oczekiwania i wywrócił do góry nogami wszystko w tym klubie. Po awansie nie byliśmy od razu gotowi, by być w Ekstraklasie. Przygotowywaliśmy się do tego, zatrudnialiśmy nowych ludzi, podnosiliśmy standardy pracy klubu, chcieliśmy też podnieść standardy drużyny, co w jakimś stopniu się udało, natomiast rzeczywiście brakuje jeszcze 2-3 ruchów - zauważył szkoleniowiec.

Kibice z Lublina są już jednak trochę zniecierpliwieni, ponieważ Motor jeszcze nie wygrał w tym sezonie meczu na własnym boisku. W piątek kolejna okazja i spotkanie z Górnikiem Zabrze (godz. 18).

- Pamiętam takie słowa w poprzednim sezonie: żeby tylko był ten awans, później niech nawet wszystko przegrają. A teraz? Zrobiliśmy awans i dobrze, że oczekiwania idą w górę, chcemy wygrywać. Żeby było jasne - ja nie jestem zadowolony z liczby zdobytych punktów. Jedyne, co mogę robić, to wspierać zawodników, których mam w kadrze, bo na nich opieram siłę tej drużyny. Chciałbym mieć czerwone Ferrari, ale lubię swoje Audi, bo nie mam czerwonego Ferrari. Nie będę tu zachęcał do nie krytykowania, wręcz przeciwnie, wymagajcie od nas - podkreślił trener Stolarski.

Początek meczu Motor Lublin - Górnik Zabrze w piątek o godz. 18.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty