Gdyby spojrzeć w kierunku Legii Warszawa w sezonie 2024/25 z perspektywy kibica, który nie interesuje się polską piłką, to można by uznać, że wszystko jest w porządku.
Stołeczny zespół przebrnął przez eliminacje Ligi Konferencji i awansował do fazy ligowej, a w PKO Ekstraklasie jest na czwartym miejscu w tabeli. Jasne, strata pięciu punktów do prowadzącego Lecha Poznań jest spora, natomiast nie jest to dystans, którego nie da się odrobić.
Tyle tylko, że wystarczy obejrzeć mecze Legii, by przekonać się, że nie wszystko "chodzi jak w zegarku". Stołeczny zespół jest zewsząd krytykowany, dyrektorowi sportowemu Jackowi Zielińskiemu obrywa się za nieudane transfery, a pozycja trenera Goncalo Feio słabnie z dnia na dzień.
- Gra w ofensywie kuleje i mam tu na myśli zarówno atak pozycyjny, jak i kontry. Legia nie kreuje sytuacji, nie ma kontroli nad meczami. Wydawało mi się, że po przerwie reprezentacyjnej coś drgnie, ale okazuje się, że nic to nie dało. Nie potrafię powiedzieć, czy wina leży po stronie trenera, czy może zawodników - mówi nam Tomasz Sokołowski, który w Legii rozegrał 291 meczów, więc doskonale zna to środowisko od wewnątrz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wyjątkowe obrazki. Tak koledzy uczcili jubileusz Lewandowskiego
Jeszcze parę tygodni temu Legia była chwalona za bardzo ofensywne letnie okno transferowe. Na papierze ruchy przeprowadzone przez klub były odbierane bardzo pozytywnie. Udało się nawet "przykryć" sprawę z Josue, który musiał odejść, ponieważ nie nadawał na tych samych falach, co dyrektor sportowy. Jednak dziś z nowych zawodników chwalić można jedynie Rubena Vinagre i Luquinhasa, choć Brazylijczyk w ostatnim czasie obniżył loty.
- Nie widać powtarzalności w grze. Tutaj mam największy zarzut do trenera i piłkarzy, bo nie ma polotu, kreatywności i odwagi - grzmi Sokołowski.
Czy Goncalo Feio to odpowiedni trener dla Legii?
- Trener Feio wykonał część zadania, bo nie możemy zapomnieć, że awansował w Lidze Konferencji. W porządku, latem odszedł Josue, ale kadra została solidnie wzmocniona. Feio dostał odpowiednie narzędzia, ale ja nie widzę progresu w grze. W tym sezonie Legia rozegrała już czternaście spotkań. Wystarczająco, by było widać rękę trenera, a tymczasem gra opierana jest na szarpanych akcjach Bartosza Kapustki i ewentualnie wykorzystaniu słabości rywali - zwraca uwagę Sokołowski.
Pojawia się coraz więcej głosów na temat tego, że w przypadku kolejnego słabego meczu (w tym przypadku w piątek w Szczecinie) pozycja trenera Feio w Legii zrobi się zagrożona. Zasadne staje się pytanie, czy Portugalczyk dotrwa przynajmniej do przerwy zimowej.
- Nie wydaje mi się - mówi krótko Sokołowski.
A przecież nie jest trudno wyobrazić sobie scenariusz, w którym Legia przegrywa w Szczecinie. Pogoń na własnym boisku potrafi być groźna dla każdego.
Trenerowi Feio nie pomaga też jego charakter. W każdym klubie, w którym pracował... wywoływał awantury. A to kogoś zwyzywał, a to rzucił kuwetą w prezesa. W Legii na razie dał się poznać z tego, że po meczu z Broendby pokazywał środkowe palce w stronę duńskich kibiców, dorzucił do pieca na konferencji prasowej, a ostatnio nie omieszkał uderzyć w Raków Częstochowa w sprawie tzw. afery dronowej.
- To już zależy od charakteru, podejścia i zasad, którymi trener Feio się kieruje. On po prostu taki jest i pewnie nigdy się nie zmieni. Czy takie zachowanie mu przeszkadza? Patrząc z boku myślę, że nie ma to większego znaczenia, natomiast na pewno jest źle odbierany przez środowisko - uważa Sokołowski.
I przy okazji 53-latek punktuje Portugalczyka za aspekty czysto sportowe.
- Czy Legia z tymi zawodnikami ma potencjał na to, żeby grać lepiej? Myślę, że tak, ale ten potencjał trzeba wydobyć i to jest zadanie trenera. I albo się tego doczekamy albo doczekamy się zmiany trenera. Bo kiedy przychodzi grać z dobrze zorganizowanymi zespołami, jak Piast Gliwice czy Raków, to zaczynają się problemy - podkreśla nasz rozmówca.
I cóż. Albo Feio rozwiąże problemy albo Legia rozwiąże jego kontrakt.
Tomasz Galiński, WP SportoweFakty
Początek meczu Pogoń Szczecin - Legia Warszawa w piątek o godz. 20.30.