Niedosyt w Koronie i Lechii. Brak mądrości, cierpliwości i bramek

PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Jacek Zieliński i Szymon Grabowski
PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Jacek Zieliński i Szymon Grabowski

Po meczu Korona Kielce - Lechia Gdańsk (0:0) niezadowoleni byli zarówno w jednej, jak i w drugiej drużynie. - Szanując ten remis, zdajemy sobie sprawę, że nie bardzo poprawia on nam nastroje - mówił trener Szymon Grabowski.

Nie była to najlepsza reklama PKO Ekstraklasy. Pierwsza połowa tragiczna, praktycznie żadnego zagrożenia pod jedną lub drugą bramką. Druga lepsza ze strona Korony Kielce, która stworzyła sobie przynajmniej trzy wyborne sytuacje po stałych fragmentach. Nie udało się jednak pokonać bramkarza Lechii Gdańsk i spotkanie zakończyło się jakże smutnym remisem 0:0.

- Nie powiem, że zawodnicy nie chcieli. Szanując ten remis zdajemy sobie sprawę, że nie bardzo poprawia on nam nastroje. Powinniśmy być bardziej niebezpieczni w trzeciej tercji. Za mało było konkretów w polu karnym przeciwnika, atakowaliśmy zbyt małą liczbą zawodników i nie byliśmy w stanie zagrozić. W drugiej połowie nie mieliśmy już kontroli nad piłką i Korona parę razy zagroziła nam po stałych fragmentach, dlatego musimy jeszcze bardziej szanować ten remis - powiedział trener Lechii Szymon Grabowski.

Według pomeczowych statystyk xG Lechii w tym meczu wyniosło 0,18, co pokazuje, że gdańszczanie nie pokazali praktycznie nic w ofensywie.

- Plan był taki, by wyciągać pół-prawego i pół-lewego obrońcę przez naszą "ósemkę" i "dziesiątkę" i wykorzystywać wolną przestrzeń, ale atak tej przestrzeni przez naszego napastnika nie był wystarczająco dobry. Byliśmy pasywni, zbyt szybko i zbyt często opadaliśmy po piłkę, czego nie nie mieliśmy robić. To jest nasz minus, który sprawił, że nie za bardzo byliśmy groźni dla przeciwnika. Mieliśmy też uruchamiać naszych szeroko i wysoko grających skrzydłowych. Udawało się to kilkukrotnie, szczególnie w pierwszej połowie, ale raz jest niedokładny cutback, raz zbyt krótkie dośrodkowanie. Nie pomagaliśmy sobie w trzeciej tercji, a poza tym za mało było ruchów progresywnych i ataków przestrzeni - komentował trener Lechii.

ZOBACZ WIDEO: Parada sezonu? Niewykluczone. Jak on to wyjął?!

Trener Korony Jacek Zieliński też nie miał prawa być zadowolonym. Jego zespół może nie zagrał najlepszego spotkania w sezonie, natomiast był dużo groźniejszy pod bramką rywala i przy choć odrobinie dokładności można było spokojnie pokusić się o strzelenie jednego, a może nawet i dwóch goli.

- Bardzo duży niedosyt. Chcieliśmy, mieliśmy swoje sytuacje, ale niestety nie wpadło. Założenia były trochę inne, ale trzeba się pogodzić z tym punktem. Bardzo chcieliśmy wygrać, natomiast nie zawsze wychodzi - mówił trener Zieliński.

- Nie czujemy się najlepiej w ataku pozycyjnym, gdy trzeba grać z rywalem ustawionym w tak niskiej defensywie. Zabrakło nam trochę mądrości, cierpliwości i jakości w niektórych sytuacjach. Z drugiej strony, jeśli nie udaje się wygrać, to trzeba szanować ten punkt i tak do tego podchodzimy - powiedział trener Zieliński.

- Nie mam pretensji do zawodników, bo bardzo chcieli wygrać. Walczyli, byli bardzo zaangażowani, ale w piłce liczą się też efekty bramkowe. Tego nam brakuje, bo sytuacje w pierwszej połowie miał Martin Remacle, w drugiej Pau Resta i Adrian Dalmau - to trzeba wykorzystywać. Wówczas nasza sytuacja w tabeli byłaby inna - podsumował szkoleniowiec Korony.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty