Obfite opady deszczu, jakie w połowie września pojawiły się w południowej Polsce, nie ominęły województwa śląskiego. Bardzo trudna sytuacja była m.in. w miejscowości Międzyrzecze Dolne, położonej między rzekami Jasienicą i Wapienicą.
Po intensywnych deszczach miejscowość została zalana. Powódź bardzo mocno zniszczyła między innymi obiekty piłkarskiego klubu KS Międzyrzecze, zajmującego się przede wszystkim szkoleniem juniorów.
- Przyjechałem tu w niedzielę około 8 rano i całe boisko pływało. Jak wszedłem sprawdzić, czy zalało biura, to miałem wody powyżej kolan. Cały obiekt pływał. To była masakra, błoto, gałęzie, połamane płoty - powiedział prezes Paweł Sygit dla sport.tvp.pl.
Dla klubu to już druga powódź w przeciągu trzech miesięcy. W czerwcu, także po ulewach, stadion został zalany i zniszczony w około 30 procentach. Wówczas straty - jak poinformował prezes klubu na łamach sport.tvp.pl - oszacowano na około 80 tys. złotych, ale ubezpieczyciel ich nie pokrył.
Wówczas działacze, pracownicy klubu, rodzice, a nawet dzieci sami zabrali się do robienia porządków i doprowadzili obiekt do używalności. Powódź wrześniowa wyrządziła jednak jeszcze większe szkody i tym razem do remontu nie wystarczy praca samych pracowników i rodziców juniorów.
W klubie już obawiają się, że ubezpieczyciel podobnie jak w czerwcu nie będzie chciał wypłacić odszkodowania, twierdząc, że nie ma poważnych szkód. Dlatego, jak poinformował prezes klubu dla sport.tvp.pl, działacze przygotowali się na taki scenariusz i poprosili biegłego sądowego, by ocenił straty na boisku.
Zniszczenia na obiektach KS Międzyrzecze:
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Wyjątkowe obrazki. Tak koledzy uczcili jubileusz Lewandowskiego