FC Barcelona w poprzedniej kolejce straciła pierwsze punkty w La Lidze, przegrywając 2:4 w Pampelunie. We wtorek pewnie wygrała w Lidze Mistrzów z Young Boys Berno. W niedzielę ponownie musiała uciekać Realowi Madryt. "Królewscy" w sobotni wieczór pokonali Villarreal i zrównali się punktami z "Blaugraną".
Deportivo Alaves to zespół środka Primera Division, który u siebie do tej pory radził sobie bardzo dobrze. Nie przegrywał nawet przez minutę. Serię gospodarzy szybko zakończyła Barcelona. Wprawdzie w 4. minucie gol Raphinhy nie został uznany z powodu spalonego, ale trzy minuty później wątpliwości nie było.
Brazylijczyk dośrodkował z rzutu wolnego, a Robert Lewandowski głową z pięciu metrów zdobył swojego 50. gola w La Lidze. Jak się później okazało, "Lewy" dopiero się rozkręcał. W 22. minucie Polak trafił po raz drugi.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Gwiazda Liverpoolu imponuje nie tylko na boisku. Ale "rzeźba"!
Barcelona wyprowadziła kontrę. Raphinha urwał się lewą stroną, zagrał do Lewandowskiego, a ten z sześciu metrów uderzył do bramki. VAR jeszcze przez chwilę sprawdzał czy nie było spalonego, po chwili arbiter potwierdził gola.
Dwie minuty później Lewandowski mógł skompletować hat-trick. Raphinha znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem, lecz Antonio Sivera obronił! Po chwili Pedri podał do Polaka, golkiper nogą odbił piłkę po sprytnym strzale.
W 32. minucie reprezentant Polski dopiął swego. Wówczas podawał Eric Garcia, który na początku potyczki zastąpił kontuzjowanego Ferrana Torresa. Lewandowski precyzyjnie uderzył z siedmiu w kierunku dalszego słupka. Antionio Sivera nie był w stanie odbić piłki.
W tym momencie losy spotkania były przesądzone. Goście zwolnili, a w końcówce pierwszej połowy gospodarze kilka razy zagrozili Inakiemu Penie, który między słupkami był bardzo nerwowy.
Chwilę przed przerwą Nahuel Tenaglia dośrodkował, Toni Martinez uderzył głową. Pena nie popisał się, piłka wpadła do bramki. Po analizie VAR okazało się, że wcześniej był spalony i trafienie zostało anulowane.
Po przerwie goście nie kwapili się do ataku. Gospodarze szukali premierowego trafienia. Jednak nie potrafili pokonać cały czas bardzo niepewnego w bramce Penę. W 50. minucie w zamieszaniu uderzał Toni Martinez. Trafił w słupek.
W kolejnych minutach Deportivo wciąż starało się atakować, jednak nie potrafiło zaskoczyć Barcelony, która ustawiła obronę dość wysoko. W 71. minucie Conechny starał się lobować Penę, który po raz kolejny zachował się dość dziwne, ale piłkę zdołał złapać.
Barcelona zaczęła ponownie zagrażać miejscowym w końcowych dwudziestu minutach. W 74. minucie strzał oddał Ansu Fati, Antonio Sivera obronił. Po chwili uderzenie Raphinhy trafiło w słupek, a poprawkę Lewandowskiego złapał bramkarz.
W 79. minucie w końcu z dobrej strony pokazał się Inaki Pena, który wyszedł zwycięsko z sytuacji sam na sam z Kike Garcią. Sześć minut później piłka po raz drugi znalazła się w bramce Barcelony, jednak sędzia ponownie gola nie uznał, dopatrując się spalonego.
Lider La Ligi dowiózł trzybramkowe prowadzenie i wciąż w tabeli ma trzy punkty przewagi nad Realem Madryt.
Deportivo Alaves - FC Barcelona 0:3 (0:3)
0:1 - Robert Lewandowski 7'
0:2 - Robert Lewandowski 22'
0:3 - Robert Lewandowski 32'
Składy:
Deportivo Alaves: Antonio Sivera - Nahuel Tenaglia (46' Moussa Diarra), Abdelkabir Abqar (67' Adrian Pica), Santiago Mourino, Manu Sanchez - Antonio Blanco (78' Joan Jordan), Ander Guevara - Carlos Vicente, Stoichkov (57' Tomas Conechny), Abde Rebbach - Toni Martinez (57' Kike Garcia).
FC Barcelona: Inaki Pena - Alex Balde (81' Gerard Martin), Inigo Martinez (82' Frenkie de Jong), Pau Cubarsi, Hector Fort (67' Ansu Fati) - Pedri, Marc Casado - Lamine Yamal (67' Jules Kounde), Raphinha, Ferran Torres (6' Eric Garcia) - Robert Lewandowski.
Żółte kartki: Tenaglia, Mourino (Deportivo) oraz Martinez, Martin (Barcelona).
Sędzia: Miguel Angel Ortiz.