W sobotę w La Lidze dość szczęśliwie wygrał Real Madryt i zrównał się punktami z Barceloną. Rywal lidera Primera Division Sevilla ostatnio nie przegrywał.
Już wcześniej pewne było, że Wojciech Szczęsny na debiut będzie musiał poczekać. Polak zasiadł na ławce. W podstawowej jedenastce znalazł się za to Robert Lewandowski. Gospodarze powoli się rozkręcali, goście liczyli na kontry. Poza okazją Dodiego Lukebakio w 11. minucie niewiele potrafili zdziałać.
Miejscowi dość szybko załatwili sprawę. W 22. minucie Peque Fernandez przewrócił w polu karnym Raphinhę. Sędzia bez wahania wskazał na "wapno". Do piłki podszedł "Lewy" i w swoim stylu pokonał bramkarza, podchodząc do piłki na co najmniej trzy tempa.
Gospodarze poszli za ciosem i w 28. minucie trafili bezradną Sevillę po raz drugi. Po składnej akcji Lamine Yamal zagrał do Pedriego, a ten pięknym strzałem z ok. 17 metrów uderzył do bramki.
ZOBACZ WIDEO: Nie, to nie Liga Mistrzów. Gol stadiony świata
To nie był koniec kanonady w premierowej odsłonie. Minęło jedenaście minut i swojego drugiego gola w meczu zdobył Lewandowski (Oba zobaczysz TUTAJ). Raphinha uderzał z ok. 19 metrów. Sześć metrów przed bramką "Lewy" dołożył nogę i piłka, myląc bramkarza, znalazła się w siatce.
Od tego momentu gospodarze mogli grać na dużym większym luzie i szukać kolejnych trafień. Rywale byli zamroczeni, niewiele potrafili zdziałać w ofensywie.
Po zmianie stron minęły cztery minuty i kibice zasiadający na stadionie na Wzgórzu Montjuic po raz kolejny mogli wznieść ręce w geście triumfu. Piłkę w bramce umieścił Raphinha. Ostatecznie okazało się, że ze spalonego i sędzia trafienie anulował.
Barcelona w końcu zaczęła pozwalać na więcej gościom. Po godzinie gry w polu karnym padł Isaac Romero. Po analizie VAR sędzia zadecydował, że "jedenastka" Sevilli nie należy się.
Pięć minut później z boiska zszedł Robert Lewandowski, który w środę zagra w Lidze Mistrzów przeciwko Bayernowi. W 72. minucie Lukebakio pokonało Penę, ale gol został anulowany. Sędzia dopatrzył się spalonego.
W końcówce niewiele działo się pod bramkami. Gospodarze wyraźnie oszczędzali siły przed kolejnymi spotkaniami. Kibice doczekali się jeszcze jednego gola. W 82. minucie zdobył go rezerwowy Pablo Torre, wykorzystując dogranie Julesa Kounde. Chwilę później na boisku, witany owacyjnie, pojawił się wracający po kontuzji Gavi. Barcelona będzie jeszcze silniejsza.
Na trzy minuty później przed końcem Sevilla uratowała honor. Penę pokonał S. Idumbo-Muzambo. Barcelona natychmiast odpowiedziała golem Pablo Torre, który ustalił wynik meczu.
FC Barcelona - Sevilla FC 5:1 (3:0)
1:0 - Robert Lewandowski (k.) 24'
2:0 - Pedri 28'
3:0 - Robert Lewandowski 39'
4:0 - Pablo Torre 82'
4:1 - S. Idumbo-Muzambo 87'
5:1 - Pablo Torre 88'
Składy:
FC Barcelona: Inaki Pena - Jules Kounde, Pau Cubarsi, Inigo Martinez, Alex Balde - Marc Casado, Ansu Fati (76' Gerard Martin), Lamine Yamal (76' Pablo Torre), Raphinha (65' Fermin Lopez), Pedri (83' Gavi) - Robert Lewandowski (65' Pau Victor).
Sevilla FC: Orjan Nyland - Jose Angel Carmona, Loic Bade, Marcao Teixeira, Adria Pedrosa (81' Gonzalo Montiel) - Lucien Agoume (69' S. Idumbo-Muzambo), Nemanja Gudelj, Peque Fernandez (46' Suso, 69' Djibril Sow) - Dodi Lukebakio, Isaac Romero, Chidera Ejuke (45+1' Sambi Lokonga).
Żółte kartki: Fati (Barcelona) oraz Pedrosa, Sow (Sevilla).
Sędzia: Ricardo de Burgos Bengoetxea.