Dyrektor sportowy, Marek Pogorzelczyk przed środowymi negacjami przyznał, że w kwestii finansów porozumienie jest blisko, chociaż wcześniej były rozbieżności. Wszystko rozbija się o długość umowy. Lech proponuje roczny kontrakt z możliwością przedłużenia o kolejny, a Zając chciałby od razu podpisać umowę na dwa lata. - Każdy piłkarz chce podpisać jak najdłuższy kontrakt. Te czasy się skończyły. Nie ma jak się mówiło za komuny, że czy się stoi, czy się leży dwa tysiące się należy - mówi Franciszek Smuda. - W Niemczech w tym wieku podpisują kontrakty o rok z opcją przedłużenia o kolejny. Każdy ze starszych zawodników musi się z tym liczyć.
Szkoleniowcowi Kolejorza zależy, aby "Kicaj" dalej reprezentował barwy Lecha. - Czytam, że może odejść do Wisły, ale namawiam go, żeby został - dodaje Smuda. Zając ma do przyszłego tygodnia czas, aby zastanowić się jeszcze raz, czy akceptuje umowę proponowaną przez klub.