Największa kolonia polskich bramkarzy znajduje się na Wyspach Brytyjskich. To właśnie tu najbardziej docenia się naszych golkiperów. Za przykład niech posłużą kadry Celtiku Glasgow i Arsenalu Londyn, gdzie znajduje się po dwóch polskich bramkarzy. W ekipie wicemistrza Szkocji niepodważalnym "numerem 1" jest Artur Boruc. Niezależnie od ilości wpadek, czy poza boiskowych skandali Holy Goalie, gdy tylko jest zdrowy, ma pewne miejsce w bramce, o które rywalizuje z Łukaszem Załuską. Jednak w reprezentacji nie jest już tak dobrze. Piłkarz, który swoimi interwencjami ratował nas przed wielkim blamażem na poprzednich mistrzostwach Europy, nie miał pewnej pozycji nawet pod koniec kadencji poprzedniego selekcjonera. Boruc jest znany z charakteru, który nie wszystkim odpowiada i Franciszek Smuda dał jasno do zrozumienia, iż jeżeli liczy na powrót do kadry, musi popracować głównie właśnie nad stroną mentalną. W 2012 roku Boruc będzie miał 32 lata, a jest to wiek, w którym bramkarze wciąż powinni być w wysokiej formie, więc na pewno ma o co walczyć.
Natomiast Załuska, podpisując kontrakt z Celtikiem zapewne liczył na szybki transfer swojego konkurenta. Dziś można założyć, że dopóki w zespole pozostanie Boruc, jemu będzie przypadać rola zmiennika. Co oczywiście nie zmienia faktu, iż jest on jednym z najlepszych bramkarzy ligi szkockiej. Jednak aby mógł to częściej udowadniać i by pożytek z niego mogła mieć kadra, musi regularnie stawać między słupkami bramki swojego klubu. W kontekście ewentualnych powołań, wydaje się to warunkiem koniecznym do spełnienia.
W kadrze wspomnianego Arsenalu Londyn znajdują się Łukasz Fabiański i Wojciech Szczęsny. Fabian przybywając do zespołu Arsene'a Wengera, liczył, iż po odejściu Jensa Lehmanna zostanie pierwszym bramkarzem Kanonierów. Niemca w stolicy Anglii już nie ma, jednak francuski szkoleniowiec wyżej od umiejętności Polaka, ceni te Manuela Almunii. Fabiański nie mógł nawet wykorzystać kontuzji Hiszpana, aby pokazać pełnię swych możliwości w kilku meczach z rzędu, ponieważ sam leczył uraz. Teraz jest już w pełni sił i wystąpił w ostatnim spotkaniu Ligi Mistrzów, po którym zebrał sporo pochlebnych recenzji. Sam coraz odważniej wypowiada się o swoim celu na obecny sezon, którym jest regularna gra w bramce Arsenalu. Czas pokaże, jak rozwinie się jego sytuacja w klubie, ale jeżeli chodzi o kadrę, Smuda już zapowiedział, że w jego oczach Fabiański ma największe szanse na grę w wyjściowej jedenastce reprezentacji, a co za tym idzie, również na EURO.
Natomiast jego młodszy kolega - Wojciech Szczęsny, to póki co melodia przyszłości. Ma talent i dobre warunki fizyczne, ale jest jeszcze za młody na regularne występy w klubie i reprezentacji. Jednak Smuda już zdążył pokazać, że można będzie na niego liczyć w przyszłości. Powołał Szczęsnego na ostatnie mecze kadry i nawet dał mu szansę gry przez 45 minut przeciwko Kanadzie. Istnieje prawdopodobieństwo, że obecnie czwarty bramkarz Arsenalu, znajdzie się zespole na EURO 2012 jako trzeci golkiper. Byłoby to dla niego bezcenne doświadczenie, które zaprocentowałoby w przyszłości.
Kolejnym polskim bramkarzem w Anglii jest Tomasz Kuszczak. Skreślony u Leo Beenhakkera, u Smudy rozpoczął z "czystą kartką". Rezerwowy golkiper Manchesteru United ma 27 lat i tak naprawdę...niewielkie doświadczenie. Jego największym problemem jest regularna gra. Wpierw spędził kilka lat na ławce Herthy Berlin, a teraz jest zmiennikiem Edwina Van der Sara w zespole z Old Trafford. W międzyczasie rozegrał pełny sezon w West Bromwich Albion i to był jedyny sezon, w którym grał regularnie. Co prawda bronił w ostatnich spotkaniach Czerwonych Diabłów, ale był już czas, kiedy był zaledwie trzecim golkiperem w zespole Alexa Fergusona. Jego sytuację może zmienić transfer do innego zespołu, bądź odejście Van der Sara, ale 39-letni Holender wciąż jest w wybornej formie, a swoje odejście na emeryturę zapowiadał już przed dwoma laty. Póki co, to wciąż on jest pewniakiem do gry. Smuda pokazał już, że liczy na Kuszczaka, ale by to on był pierwszym bramkarzem na turnieju rozgrywanym w Polsce i na Ukrainie, musi grać również w drużynie klubowej.
Ale nie tylko na Wyspach mamy dobrych bramkarzy. Kolejne talenty pokazują się z każdym rokiem w naszej Ekstraklasie. Właśnie ogłoszono nominacje do piłkarskich Oskarów. Wśród bramkarzy, poza Słowakiem Janem Muchą, nominowani zostali Mariusz Pawełek i Wojciech Skaba. Pierwszy z nich to golkiper, który potrafi zachwycić, ale częściej zdarza mu się wpuszczać kuriozalne bramki. Nawet w Wiśle Kraków nie do końca są z niego zadowoleni. On sam często podkreśla, że jego ocena jest niesprawiedliwa i zasługuje na próbę w reprezentacji. Teraz jego szanse teoretycznie wzrosły, bowiem trener reprezentacyjnych bramkarzy Jacek Kazimierski zna go bardzo dobrze i nie ukrywa, że uważa Pawełka za golkipera kompletnego.
Wojciech Skaba na początku obecnego sezonu został wypożyczony z Legii Warszawa do Polonii Bytom. Jego dobra postawa zaowocowała otrzymaniem nominacji do piłkarskich Oskarów. Znajduje się w rzeczywiście dobrej formie, nic więc dziwnego, iż włodarze bytomskiego klubu chcą go zatrzymać na dłużej. Jednak czy byłby to odpowiedni bramkarz dla reprezentacji? Raczej musiałby bronić bramki silniejszego klubu. Jest na to szansa, bowiem może wrócić do Legii, ale tu póki co niepodważalną pozycję ma Jan Mucha. Dopiero transfer Słowaka umożliwiłby Skabie regularną grę przy Łazienkowskiej.
Oprócz bramkarzy wyróżnionych nominacjami, w Ekstraklasie grają też zawodnicy, którzy w tym roku zakładali już koszulkę z orłem na piersi. Chodzi tu o Sebastiana Przyrowskiego i Radosława Cierzniaka. Golkiper Polonii Warszawa zbiera dobre recenzje za występy w klubie. W kadrze zadebiutował w 2005 roku i dotychczas zagrał w niej siedem spotkań. Jednak były to tylko gry towarzyskie i póki co, żaden z selekcjonerów nie zaufał mu w meczach o stawkę. Wątpliwe by uczynił to Smuda. Natomiast Cierzniak, który w lutym wystąpił w meczu z Litwą, ma wręcz znikome szanse na kolejne powołania. Tym bardziej, że właśnie stracił miejsce w wyjściowej jedenastce Korony Kielce na rzecz Zbigniewa Małkowskiego. Oprócz tej dwójki uwagę na swą osobę zwrócił Łukasz Sapela, który w tym sezonie mógł pochwalić się serią siedmiu meczów bez straty bramki. Jednak czy to wystarczy na otrzymanie szansy w reprezentacji? Raczej wątpliwe, a jeszcze mniej prawdopodobne byłoby utrzymanie przez golkipera GKS Bełchatów miejsca w reprezentacyjnej bramce.
Niemal wszyscy wyżej wymienieni zawodnicy to piłkarze, którzy w 2012 roku będą w wieku, który na ich pozycji jest wiekiem optymalnym. Właśnie wtedy powinna przypadać ich życiowa forma, lub jak w przypadku Kuszczaka, czy Boruca, ta forma powinna być utrzymana. Będą to też piłkarze z ogromnym doświadczeniem. Ale co z bramkarzami, którzy mogą pochwalić się jeszcze większym ograniem? Wśród takich najwyżej stoją notowania Wojciecha Kowalewskiego i Jerzego Dudka. "Gibon" podczas naszego domowego turnieju będzie miał 35 lat. Jest na pewno bramkarzem dobrym, z bogatą karierą klubową. Jednak w reprezentacji grywał głównie kiedy jego konkurenci byli kontuzjowani, lub bez formy. Kolejni selekcjonerzy powoływali go raczej jako zmiennika, niż w kontekście regularnej gry w wyjściowym składzie. W ten sposób zaliczył jedenaście występów i raczej wątpliwe, aby u Smudy ten dorobek powiększył.
Natomiast zupełnie inna jest sytuacja Dudka. W reprezentacji rozegrał 59 spotkań, przez długie lata będąc niepodważalnym "numerem 1". Podczas swej długiej kariery grał w najlepszych klubach Europy, wygrywając z Liverpoolem m.in. Ligę Mistrzów. Jednak właśnie trwa szósty sezon, kiedy Dudek na co dzień jest zaledwie bramkarzem rezerwowym. Sam twierdzi, iż nie przeszkadza mu to w utrzymaniu wysokiej formy i w kadrze mógłby być przydatny. Jego marzeniem jest zakończenie kariery właśnie na turnieju w Polsce, jednak w 2012 roku będzie miał 39 lat i chyba tylko on sam wierzy, że to marzenie może się spełnić.