Partnerki piłkarzy i wściekły pies. Niecodzienne słowa trenera Jagiellonii

PAP / Artur Reszko / Na zdjęciu: Adrian Siemieniec doceniał punkt wywalczony w końcówce meczu z Rakowem
PAP / Artur Reszko / Na zdjęciu: Adrian Siemieniec doceniał punkt wywalczony w końcówce meczu z Rakowem

- Z przebiegu spotkania bardzo cenimy ten punkt i szanujemy, ale czy jestem szczęśliwy z tego remisu? Chyba nie - mówił trener Adrian Siemieniec po spotkaniu Jagiellonii Białystok z Rakowem Częstochowa (2:2).

Jagiellonia Białystok musiała dwukrotnie odrabiać straty w meczu z Rakowem Częstochowa. To się udało i finalnie aktualny mistrz Polski zremisował 2:2 z poprzednim mistrzem w meczu 15. kolejki PKO Ekstraklasy (-----> RELACJA).

- Dwa razy musieliśmy gonić wynik i była to dla nas nowa sytuacja w ostatnim czasie. Nie spotykaliśmy się z nią często. Cieszę się, że drużyna do końca walczyła o korzystny rezultat i finalnie mamy punkt po trudnym meczu, bo - jak dobrze wiemy - Raków traci mało bramek. Musieliśmy grać bardzo cierpliwie i konsekwentnie w ataku, żeby stworzyć sytuacje - mówił trener Adrian Siemieniec na konferencji prasowej.

- Z przebiegu spotkania bardzo cenimy ten punkt i szanujemy, ale czy jestem szczęśliwy z tego remisu? Chyba nie. Bardziej jestem dumny i szczęśliwy tego, jak ta drużyna zareagowała na trudy i scenariusz tego spotkania. Pełen podziw dla tych zawodników - komentował szkoleniowiec Jagiellonii.

Na samym początku sędzia Jarosław Przybył nieprawidłowo podyktował rzut karny dla drużyny Rakowa, ale trener Siemieniec nie chciał rozmawiać o kontrowersjach.

- Nigdy nie komentuję decyzji sędziowskich i tym razem też tego nie zrobię. Zostawało nam ponad 90 minut grania, więc można też porozmawiać, co się działo poza tymi sytuacjami. Musimy zaakceptować to, co się wydarzyło - powiedział.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Kompromitacja bramkarza. Kuriozalny gol w Meksyku

Jagiellonia doskonale radzi sobie w tym sezonie, a przecież rywalizuje na trzech frontach. Trener Siemieniec nie rotuje za dużo, a mimo to po zawodnikach nie widać zmęczenia. Gdzie tkwi recepta na sukces? W tym temacie miał zdecydowanie więcej do powiedzenia i użył dość oryginalnych stwierdzeń.

- Często dostaję to pytanie, ale nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Trzeba byłoby przyjść, porozmawiać, zagłębić się w proces, poznać nasze procedury regeneracyjne, zarządzanie szatnią od strony mentalnej i fizycznej, a może porozmawiać też z rodzinami i partnerkami zawodników, bo oni więcej czasu spędzają w domu niż w klubie. Pewnie oni leżą i odpoczywają, a ich partnerki muszą robić zakupy, prać, wozić dzieci. Dziękuję im z tego miejsca, gdyby jeszcze goniły ich po sklepach czy w obowiązkach domowych, to byliby bardziej zmęczeni - powiedział trener Siemieniec.

- Jest wiele rzeczy, które mają na to wpływ. Przede wszystkim staramy się w ogóle o tym nie rozmawiać i nie dawać sobie usprawiedliwienia, bo często zmęczenie jest zwykłą emocją, stanem psychicznym jak złość, radość, gniew czy smutek. Jeśli włożysz sobie do głowy, że jesteś zmęczony, to będziesz zmęczony - mówił.

- Jeżeli goni cię wściekły pies, to nie ma szans, że nagle się zatrzymasz i powiesz, że jesteś zmęczony, tylko będziesz biegł aż mu uciekniesz. Wtedy nie mówimy i zmęczeniu, o fizyce, o tym czy ktoś jest szybki czy nie. Nagle okazuje się, że ten ktoś jest bardzo szybki i potrafi uciekać, skakać i siedzieć na drzewie przez pół dnia - podsumował opiekun Jagiellonii.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty