Podczas listopadowego zgrupowania reprezentacja Polski musiała sobie radzić bez kontuzjowanego Roberta Lewandowskiego, który zmagał się z urazem pleców. Pod jego nieobecność nasza kadra przegrała oba mecze.
Najpierw Biało-Czerwoni ulegli Portugalczykom i to aż 1:5. Następnie musieli uznać wyższość Szkotów (1:2). Gola na wagę porażki stracili w doliczonym czasie gry, a w efekcie przegranej spadli z najwyższej dywizji Ligi Narodów UEFA.
Po meczach sporo zastrzeżeń do gry w ofensywie miał były reprezentant kraju, Paweł Kryszałowicz. Jego zdaniem to właśnie "materiał ludzki" jest największym problemem selekcjonera Michała Probierza.
ZOBACZ WIDEO: "Nie takie nazwiska przegrywają". Kibice bronią selekcjonera Probierza
- Nie chciałbym tych chłopaków rozliczać i atakować personalnie. Jest jak jest. Z tymi ludźmi Probierz prochu nie wymyśli, ale... lepszych raczej nie mamy. Więc trzeba ich zgrywać ze sobą - powiedział Kryszałowicz, wskazując Adama Buksę, Karola Świderskiego i Sebastiana Szymańskiego.
Jego zdaniem zawodnicy reprezentacji Polski powinni wykorzystywać stuprocentowe sytuacje, a tych w meczu ze Szkocją było kilka. Piłkarze popełniali jednak błędy wynikające z ich umiejętności. Kryszałowicz wyliczył, że źle ustawili nogę, wybrali nieodpowiedni kąt i siłę strzału, a także sposób uderzenia.
- Wiem, że oni dość regularnie strzelają bramki w klubach. Ale właśnie takie mecze, jak ten ze Szkocją - na ostrzu noża, o konkretną stawkę - decydują o tym, czy danego zawodnika można nazwać "napastnikiem światowej klasy" czy "zwykłym piłkarzem" - dodał.
Odniósł się także do Szymańskiego, który nazywany jest "nadzieją polskiej piłki". Jego zdaniem Polak powinien grać w silniejszej lidze i jako przykład podaje Krzysztofa Piątka, który w Turcji odzyskał skuteczność.
- Piątek w Bundeslidze nie mógł się odnaleźć, w Turcji stał się bożyszczem. Fajnie, że obaj robią tam liczby. Ale poprowadzenie reprezentacji do wyników to zupełnie inny "level": mentalny, piłkarski - stwierdził Kryszałowicz.