Legia Warszawa w końcówce niedzielnego (01.12) meczu PKO Ekstraklasy ze Stalą Mielec straciła bramkę (strzelem był Łukasz Wolsztyński) i ważne dla układu tabeli dwa punkty. Wojskowi zamiast wygrać w Mielcu 2:1, tylko zremisowali 2:2 (więcej TUTAJ).
Kamery telewizyjne pokazały sceny po zakończonym spotkaniu, kiedy Goncalo Feio razem z zawodnikami podeszli do trybuny zajmowanej przez fanów warszawskiego zespołu. Doszło tam do krótkiej rozmowy pomiędzy stronami (patrz wideo poniżej), która... raczej nie była miła dla Feio i "spółki".
Portugalczyk był potem pytany o szczegóły tej sytuacji podczas wywiadu z Canal+ Sport. - To co jest w domu, powinno zostać w domu. To są wymogi grania, trenowania, reprezentowania takiego klubu jak Legia. To się dzieje w każdym kraju, jak reprezentujesz największy klub - przyznał szkoleniowiec ekipy gości.
ZOBACZ WIDEO: Tego nie powstydziłby się nawet Ronaldo. Co za bramka!
- Wiadomo, że dla kibiców najważniejsza jest liga. My o tym wiemy, patrzymy oczywiście na to kompleksowo i walczymy na wszystkich frontach. To czasami wymaga kosztów. Takie są wymagania i albo mamy charakter i potrafimy z tym żyć albo nie, ze świadomością że codziennie poświęcamy dużo i wykonujemy naszą robotę jak najlepiej. W piłce wynik na boisku determinuje to, czy ludzie są zadowoleni czy nie - podkreślił Feio, który jednak nie zdradził, jak dokładnie przebiegła rozmowa z fanami.
Legia w 17 meczach w lidze zdobyła 29 pkt. i obecnie zajmuje 5. miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy, tracąc do lidera - Lecha Poznań - dziewięć punktów.
Dramat.
Taka liga.
Klubami rządzą kibole.