23-letni Lamine Diaby-Fadiga w 23 meczach Jagiellonii Białystok w tym sezonie strzelił trzy bramki. Francuskiemu napastnikowi przytrafiła się również przykra historia, którą klub z Podlasia prawdopodobnie próbował - aż do tej pory - ukryć przed mediami.
O sprawie opowiedział w programie Przeglądu Sportowego Onet "Misja Futbol" Piotr Wołosik. - Francuski napastnik Jagiellonii Lamine Diaby, w tej rundzie w Białymstoku jakoś bez echa to przeszło, został przyłapany, jadąc 130 km/h. No i został zatrzymany przez policjantów, którzy zażądali okazania prawa jazdy - rozpoczął dziennikarz.
Francuz nie mógł się jednak wylegitymować dokumentem, uprawniającym do prowadzenia pojazdów silnikowych, ponieważ... takiego nie posiadał.
ZOBACZ WIDEO: Ronaldinho ciągle to ma! Takie bramki chce się oglądać
- Piłkarz stwierdził, że nie ma prawa jazdy. W ogóle udawał zaskoczonego, że coś takiego trzeba mieć. Że w Polsce prawo jazdy, itd... Akurat nie miał pod ręką ani polskiego ani francuskiego prawa jazdy. Jak później służby sprawdziły, on w ogóle nie ma żadnego takiego dokumentu - dodał Wołosik.
Z najnowszych ustaleń dziennikarza Przeglądu Sportowego Onet wynika, że sprawa trafiła do sądu francuskiego, żeby ustalić czy Diaby-Fadiga rzeczywiście nie posiada prawa jazdy. - Klub bardzo ładnie to wyciszył, bo to było jakiś czas temu i nie przedostało się to do opinii publicznej, aż do tego momentu - podsumował Wołosik.
Diaby-Fadiga ma bardzo bogate CV i mimo młodego wieku liczne skandale na koncie, m.in. w jednym z poprzednich klubów ukradł warty 70 tys. euro zegarek kolegi z drużyny (więcej TUTAJ).