To była niedziela, godzina 8 rano. Adam Nawałka kilka godzin wcześniej wrócił z Włoch. Po zwolnieniu z Wisły Kraków udał się na staż do Lazio i Romy. Zadzwonił Bogusław Kaczmarek. - Mówi: zaczekaj chwileczkę, daję ci selekcjonera - wspomina Nawałka.
Kaczmarek przekazał słuchawkę. - Tutaj Leo Beenhakker. Jesteś gotowy do pracy z reprezentacją, w sztabie? - Trenerze, urodziłem się gotowy! - odpowiedział. - Od kiedy? - Od teraz. Samolot czeka na ciebie o godzinie 12, z Balic do Poznania. Czekamy na ciebie we Wronkach na zgrupowaniu - Nawałka usłyszał od Leo Beenhakkera.
Tak przyszły selekcjoner reprezentacji rozpoczął współpracę z uznanym holenderskim szkoleniowcem w 2007 roku. Przez ponad 12 miesięcy pełnił rolę asystenta w jego sztabie. Nawałka przyznaje, że czas spędzony z Leo Beenhakkerem ukształtował go na dalsze lata.
- Spędzaliśmy długie godziny na rozmowach i analizach. Kończyliśmy późno w nocy, zaczynaliśmy przed śniadaniem, później kolejna analiza po śniadaniu, przed treningiem, po treningu - wspomina Adam Nawałka.
- Leo był doskonałym strategiem, detalistą. Fantastycznie zarządzał szatnią, miał świetne relacje z zawodnikami i z ich rodzinami. Zarażał pozytywną energią. Wypijał ponad dziesięć kaw dziennie, uwielbiał cappuccino. Z innymi trenerami patrzyliśmy na to z niedowierzaniem. A jak Leo pił kawę, to i zapalił cygaro - uśmiecha się Adam Nawałka.
Wymagał od innych
Beenhakker dał Polsce pierwszy, historyczny awans na mistrzostwa Europy (2008 r.). Sprawił, że kibice na nowo uwierzyli w reprezentację, która w eliminacjach dwukrotnie pokonała Belgię i wywalczyła cztery punkty w meczach z Portugalią po wygranej w Chorzowie i remisie na wyjeździe.
- Cechowała go wiedza, doświadczenie. Fantastycznie motywował. Wierzył w siłę drużyny, potrafił świetnie zbudować "team spirit" - ocenia nasz rozmówca. - Pamiętam jeden z wielu jego cytatów, gdy dyskutowaliśmy, czy zrobić piłkarzom mocniejszy, czy lżejszy trening. Leo powiedział: "Nie ważne, co zawodnik chce. Ważne, czego potrzebuje". Zawsze trzymał się swoich zasad i ufał sobie - wspomina Nawałka.
Holenderski trener wymagał dużego zaangażowania także od swojego sztabu. - Miałem zadanie śledzić naszych zawodników w południowej części Polski, Darek Dziekanowski w centralnej części kraju, a "Bobo" Kaczmarek był prawą ręką Leo i kontrolował całość. Po każdym meczu sporządzaliśmy raporty, prowadziliśmy statystyki tak, żeby stworzyć Beenhakkerowi najlepszą bazę danych - komentuje Nawałka.
- Było wiele rozmów, w których Leo pobudzał cały sztab. Oczekiwał, by wszyscy byli aktywni w rozmowach. Praca w zespole była dużym atutem Leo. Zawsze podkreślał, że liczy się "team behind the team" i dyskusja. Burza mózgów jest niezwykle ważna. Starałem się później wykorzystać niektóre elementy. Były to bardzo praktyczne rzeczy, które też wzbogacały mój warsztat - mówi Nawałka.
Poznali się w Krakowie
Beenhakker miał rękę do zawodników nieoczywistych. Z Grzegorza Bronowickiego zrobił świetnego obrońcę, Tomasza Zahorskiego zabrał na Euro 2008, postawił także na Wojciecha Łobodzińskiego, Radosława Matusiaka. W drużynie Holendra debiutował nieznany szerszej kibicom Michał Pazdan.
- Leo potrafił wydobyć z zawodnika potencjał. Z dobrych piłkarzy robił bardzo dobrych, a z bardzo dobrych wspaniałych - ocenia Nawałka.
Trener poznał Beenhakkera jeszcze pracując w Wiśle Kraków. - Leo przyjechał z Darkiem Dziekanowskim na jeden z meczów ligowych, na obserwację. Dopytywał, kogo bym polecił do reprezentacji. Później mieliśmy styczność na konferencjach trenerów. Tak się powoli poznawaliśmy i kontynuowaliśmy relację - wspomina.
Uczeń stał się mistrzem
Później Nawałka, gdy objął drużynę narodową w 2013 roku, wykorzystał niektóre "patenty Holendra". Stworzył drużynę, która awansowała do mistrzostw Europy (2016) i świata (2018). Na Euro doszedł z kadrą do ćwierćfinału - po raz pierwszy w historii. Nawałka także miał swój mecz "założycielski", jak Beenhakker z Portugalią w Chorzowie (2:1). Kadra Nawałki narodziła się po historycznym zwycięstwie nad Niemcami w kwalifikacjach Euro - mistrzami świata z 2014 roku.
Nawałka również stawiał na graczy nieoczywistych, jak choćby na Krzysztofa Mączyńskiego, Bartosza Kapustka, czy Pazdana. Organizował zgrupowania w Juracie i Arłamowie dla zawodników i ich rodzin. Współpracownicy mówili w żartach, że selekcjoner praktycznie nie śpi na zgrupowaniach, bo tak jest pochłonięty pracą.
- Wiele zyskałem, będąc asystentem Leo. Zdobyte doświadczenie było bardzo pomocne w późniejszej pracy z reprezentacją. Jestem wdzięczny, że mogłem pracować z Leo - przyznaje.
ZOBACZ WIDEO: Festiwal strzelecki w Ameryce Południowej. Dwa gole to arcydzieła!
Kaczmarek znowu zadzwonił...
Nawałka wraca jeszcze do telefonu z niedzieli rano. - Prosto z Rzymu dotarłem do Wronek. Moja odpowiedź nie mogła być inna. Gotowość to podstawa do tego, żeby iść do przodu, by rozpocząć wielkie sprawy - komentuje.
O śmierci Beenhakkera dowiedział się także od Kaczmarka. Holender zmarł w czwartek, miał 82 lata. - Tym razem też zadzwonił do mnie "Bobo". Przekazał wiadomość. Leo Beenhakker to była wielka postać w światowym futbolu. Cieszę się, że był także częścią naszej piłki - kończy Adam Nawałka.