- Pewne na razie jest tylko to, że kontrakt ze Steauą obowiązuje mnie jeszcze przez pół roku. A reszta? Wszystko zależy od prezesa - przyznał Golański w rozmowie z Przeglądem Sportowym. - Znając jego, to decyzja dotycząca mojej przyszłości może zmienić się z godziny na godzinę. Tak jak było jesienią. Przed ostatnim meczem w Lidze Europejskiej Becali zakomunikował mi, że to jest moje ostatnie spotkanie w barwach Steauy i już znalazł mojego następcę. A dosłownie półtorej godziny później stwierdził, że jednak jestem ważną częścią zespołu i zostaje - dodał.
- Wszystko zależy od Becaliego. Może mnie sprzedać, albo spowodować, że wyląduje w rezerwach. I to nie byłoby fajne. Ale spokojnie, na razie nie chcę rozpowiadać, że zmieniam klub i zamierzam odejść, bo może to w Rumunii zostać źle odebrane - powiedział piłkarz w rozmowie z Przeglądem Sportowym.