Wojenka po zwolnieniu. "Będzie nas niszczył publicznie"

PAP / Darek Delmanowicz / Janusz Niedźwiedź
PAP / Darek Delmanowicz / Janusz Niedźwiedź

Trwa medialna wojna między prezesem Stali Mielec Jackiem Klimkiem a byłym trenerem tego klubu Januszem Niedźwiedziem. Szkoleniowiec mówił Przeglądowi Sportowemu Onet, że był szantażowany przez byłego szefa. Klub odpowiedział na zarzuty.

Na kolejkę przed końcem sezonu PKO Ekstraklasy pewne jest, że spadek zaliczy Stal Mielec. Zespół z woj. podkarpackiego występował w elicie od 2020 roku. Pod koniec marca br. prezes klubu Jacek Klimek podjął decyzję o zwolnieniu Janusza Niedźwiedzia, który pracował w klubie od września 2024 roku.

- Z perspektywy czasu mogę potwierdzić, że zatrudnienie trenera Niedźwiedzia było kompletną pomyłką w wielu aspektach i tu stawiam kropkę. Dla przypomnienia, to ja zatrudniałem tego trenera i to moja wina - mówił w maju Klimek w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet. W podobne tony uderzał podczas konferencji prasowej, w trakcie której podsumował sezon i spadek z Ekstraklasy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ to był gol! Można oglądać i oglądać

Na słowa prezesa, również w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet, zareagował sam Niedźwiedź. Były trener Stali opowiedział o kulisach rozstania z klubem. - Prezes Klimek zapowiedział mojemu agentowi Piotrowi Tyszkiewiczowi, że będzie nas niszczył publicznie w świecie sportu. I to niestety realizuje, bo jego atak jest konsekwencją tych zapowiedzi - mówił.

Przekonywał również, że Dymek rzekomo próbował wywierać na nim naciski finansowe. Niedźwiedź podkreślał, że w podpisanej przez niego we wrześniu umowie znalazła się kwota odprawy, jaką miał otrzymać w przypadku przedterminowego zwolnienia. Trener twierdził, że prezes klubu początkowo nie zamierzał respektować tych zapisów.

- Niestety, kiedy przyszło do rozwiązania umowy i trzeba było zrealizować zapis, doszło do formy szantażu. Chodziło o obniżenie o połowę należnego mi odszkodowania. Były naciski w stylu, że jeśli nie zgodzę się na warunki prezesa, to, cytuję: "Będę latał po sądach jak Ojrzyński i dostawał pieniądze w ratach". Że "może mi nie płacić przez trzy miesiące, a później mogę iść do sądu" - mówił.

- Prezes Klimek przekazał mojemu agentowi w mało kulturalny sposób, że skorzysta z każdej okazji do szkalowania mnie w świecie piłki. Miałem być niszczony. Zresztą nie tylko ja, ale też mój agent - dodał.

Niedźwiedź przekazał, że w próby wywierania nacisku przez prezesa rzekomo został włączony również jego siedmioletni syn. Trener nie chciał jednak przybliżyć szczegółów. Dodał również, że ostatecznie otrzymał pełną odprawę.

Jeszcze tego samego dnia Stal zareagowała na zarzuty w stronę prezesa Klimka. Rzecznik prasowy klubu Mateusz Prokopiak zamieścił na swoim profilu w serwisu X oficjalne oświadczenie klubu.

"Rozmowy związane z zakończeniem umowy z trenerem Januszem Niedźwiedziem były bardzo krótkie, a użycie słowa 'szantaż' uważamy za nieuprawnione i krzywdzące. Klub wypełnił wszystkie zobowiązania finansowe wobec trenera' - czytamy. Pełne oświadczenie udostępniamy poniżej.

Dodajmy, że Janusz Niedźwiedź prowadził Stal w 25 meczach w lidze i Pucharze Polski. Jego podopieczni wygrali sześć razy, ośmiokrotnie remisowali i doznali 11 porażek. 43-latek po rozstaniu z drużyną z Mielca pozostaje bez pracy.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści