Mało kto się tego spodziewał. Sensacja w ekstraklasie

PAP / Waldemar Deska / Na zdjeciu: zawodnicy Wisły Płock cieszą się z gola podczas meczu 2. kolejki piłkarskiej Ekstraklasy z Rakowem Częstochowa
PAP / Waldemar Deska / Na zdjeciu: zawodnicy Wisły Płock cieszą się z gola podczas meczu 2. kolejki piłkarskiej Ekstraklasy z Rakowem Częstochowa

Raków Częstochowa sensacyjnie przegrał u siebie 1:2 z Wisłą Płock! Gospodarze zagrali słabiutko i całkowicie zasłużenie musieli uznać wyższość świetnie zorganizowanego beniaminka.

Raków Częstochowa zainaugurował sezon wyjazdowym zwycięstwem 1:0 nad GKS-em Katowice. W tygodniu poprzedzającym 2. kolejkę PKO Ekstraklasy Medaliki rozpoczęły również eliminacje do Ligi Konferencji i przed własną publicznością zwyciężyły 3:0 ze słowacką MSK Żyliną. Wobec perspektywy gry co trzy dni Marek Papszun zdecydował, że przeciwko Wiśle Płock da odpocząć m.in. Jonatanowi Brautowi Brunesowi czy Franowi Tudorowi, którzy spotkanie z beniaminkiem rozpoczęli na ławce rezerwowych.

Nafciarze w poprzedniej serii gier również sięgnęli po komplet punktów. U siebie ograli 2:0 Koronę Kielce, więc powrót do Ekstraklasy mogą zaliczyć do udanych. Starcie w Częstochowie jest jednak innym ciężarem do udźwignięcia, mimo zmian w ekipie gospodarzy.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co oni zrobili! Niesamowity gol w ósmej sekundzie

Pierwsza połowa miała... dwie połowy. W jej pierwszej części przeważał Raków, który utrzymywał się przy piłce i szukał przestrzeni w defensywie rywala. Takową znalazł w 19. minucie. Michael Ameyaw przejął futbolówkę w okolicach środka boiska i pomknął do przodu. Dobrze ustawiony był Lamine Diaby-Fadiga i dostał podanie od kolegi. Przymierzył płasko z miejsca i otworzył wynik spotkania. Bardzo źle w tej sytuacji zachowali się obrońcy Wisły, którzy głównie przyglądali się temu, co robi duet Ameyaw-Diaby-Fadiga.

Po dwóch kwadransach były gracz Jagiellonii Białystok powinien był mieć na swoim koncie dublet. Srdjan Plavsić zagrał mocno wzdłuż bramki, lecz 24-latek nie zdołał dobrze przyjąć piłki, przez co nie mógł oddać strzału z bliskiej odległości.

Było to już jednak w okresie, kiedy to płocczanie zaczęli dochodzić do głosu, co zostało zwieńczone rzutem karnym. Paweł Raczkowski został wezwany do monitora i po krótkiej analizie dopatrzył się nadepnięcia Łukasza Sekulskiego przez Adriano Amorima. Do "11" podszedł sam poszkodowany, ale uderzył fatalnie i Kacper Trelowski nie miał żadnych problemów z interwencją.

Co się odwlecze... Dwie minuty później Ibrahima Seck powalił przed polem karnym Wiktora Nowaka, do piłki podszedł Iban Salvador, który przymierzył obok muru i w kierunku słupka pilnowanego przez golkipera gospodarzy. Mimo tego ten nie zdołał interweniować i beniaminek mógł cieszyć się z wyrównania. Była to nagroda za grę bez kompleksów i do przodu. Raków był zaskoczony taką postawą i nie był w stanie się jej mocniej przeciwstawić.

Po zmianie stron gospodarze nadal wyglądali bardzo słabo. Nie potrafili w żaden sposób zagrozić bramce Rafała Leszczyńskiego, czy to z gry czy ze stałego fragmentu. Wisła świetnie się broniła, wyłączyła z gry wszystkich ofensywnych zawodników rywala, którzy bili głową w mur. Sama może i nie przeprowadzała huraganowych ataków, ale jak już zaatakowała, to konkretnie!

Poszła szybka kontra prawym skrzydłem, Kevin Custović zagrał w pole karne do Sekulskiego, który chciał strzelać, ale skiksował, z czego wyszło kapitalne podanie do Nowaka. Temu pozostało tylko dołożyć nogę i skierować piłkę do siatki z najbliższej odległości.

Taki obrót spraw wcale nie podziałał mobilizująco na częstochowian, którzy nadal nie mieli żadnego pomysłu na zbliżenie się do bramki Wisły. Była to zaskakująca bezradność, zważając na możliwości w ataku, którymi dysponuje Marek Papszun.

Ostatecznie Wisła Płock sensacyjnie, ale i całkowicie zasłużenie zdobyła Częstochowę. Podopieczni Mariusza Misiury pokazali się z bardzo dobrej strony, neutralizując wszelkie atuty Rakowa, a sami wykorzystując swoje okazje. Takich beniaminków potrzebuje PKO Ekstraklasa.

Raków Częstochowa - Wisła Płock 1:2 (1:1)
1:0 - Lamine Diaby-Fadiga 19'
1:1 - Iban Salvador 41'
1:2 - Wiktor Nowak 71'

Składy:
Raków Częstochowa:

Kacper Trelowski - Apostolos Konstantopoulos, Ariel Mosór, Stratos Svarnas - Adriano Amorim (72' Erick Otieno), Oskar Repka, Ibrahima Seck (55 Karol Struski), Srdjan Plavsić - Michael Ameyaw (62' Jesus Diaz), Lamine Diaby-Fadiga (55' Jonatan Braut Brunes) - Leonardo Rocha (46' Patryk Makuch).

Wisła Płock: Rafał Leszczyński - Kevin Custović, Marcus Haglind-Sangre, Marcin Kamiński, Andrias Edmundsson, Bojan Nastić (64' Aleksandre Kalandadze) - Wiktor Nowak (72' Jime), Dominik Kun, Dani Pacheco - Iban Salvador (87' Piotr Krawczyk), Łukasz Sekulski (88' Nemanja Mijusković).

Żółte kartki: Seck, Diaby-Fadiga, Konstantopoulos, Mosór (Raków) oraz Haglind-Sangre, Nowak, Nastić, Edmundsson (Wisła).

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).

Komentarze (16)
avatar
HIPOLIT 53
28.07.2025
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Raków jest mocny na papierze, Papszun w gębie to taki Mistrz wstydu 
avatar
niepodważalny autorytet
28.07.2025
Zgłoś do moderacji
6
0
Odpowiedz
No coś podobnego!! Drużyna MARKA PAPSZUNA Częstochowa PRZEGRAŁA z beniaminkiem z Płocka! Ciekawe czy Drużyna MARKA PAPSZUNA Częstochowa wyciągnie wnioski i pokona w rewanżu MSK Żilina w elimina Czytaj całość
avatar
Rajmund Keta
27.07.2025
Zgłoś do moderacji
10
4
Odpowiedz
Kara za przekręcony mecz w Katowicach 
avatar
bad pan
27.07.2025
Zgłoś do moderacji
20
7
Odpowiedz
kara za grzechy brunatnej góry i konszachty z alfonsem sutenerem nawrockim 
avatar
Lucyfer 6.6.6.
27.07.2025
Zgłoś do moderacji
15
4
Odpowiedz
Jaka sensacja przecież Wisła wygrała tylko z jakimś rakowem a nie z Barceloną 
Zgłoś nielegalne treści