Przed tygodniem Raków Częstochowa wygrał z MSK Żilina 3:0 i wydawało się, że awans do kolejnej rundy eliminacji Ligi Konferencji jest jedynie formalnością.
Nikt nie wyobrażał sobie, że zespół Marka Papszuna jest w stanie roztrwonić przewagę na Słowacji. Tym bardziej, że trener za bardzo nie eksperymentował ze składem.
Ale rewanż rozpoczął się po prostu fatalnie z perspektywy Rakowa.
W 13. minucie MSK Żilina wyszła na prowadzenie. Po zagraniu z głębi pola Zoran Arsenić zbyt krótko wybijał piłkę.
Dopadł do niej na piętnastym metrze David Duris, oddał mocny strzał z powietrza i pokonał Kacpra Trelowskiego.
Futbolówka została uderzona w bliższy róg, ale trudno mieć jakiekolwiek pretensje do Trelowskiego. Nie on w tej sytuacji zawinił.
Duris został pozostawiony kompletnie bez opieki, a przecież mówimy o zawodniku, który w poprzednim sezonie strzelił 12 goli w 36 spotkaniach.
Zobacz bramkę dla MSK Żilina:
ZOBACZ WIDEO: Przerażające sceny w trakcie meczu. Piłkarze padli na murawę